Choroba Regulaminu Sportu Żużlowego

Poszczególne artykuły Regulaminu Sportu Żużlowego w tym sezonie cytowane były nader często. Wszystko w związku z licznymi protestami składanymi po zakończeniu zawodów. Największa choroba polskiego żużla może w najbliższym czasie przeistoczyć się w epidemię.

Protesty w sporcie żużlowym były od lat rzeczą normalną. Biorąc jednak pod uwagę ich natężenie w tym sezonie, możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z plagą. Co gorsza, składane są w coraz bardziej absurdalnych okolicznościach. "Najpopularniejszy" dotąd protest dotyczył pojemności silnika zawodnika. Na miejscu sędzia zawodów zobowiązany był dokonać pomiaru silnika, po którym określał, czy protest jest zasadny. W ostatnim czasie pojawiło się jednak kilka "nowych", dotąd niespotykanych protestów.

Przy okazji kolejnych spotkań prezesów I i II ligi wymieniane są zapisy regulaminu, które ich zdaniem są bezsensowne i należy je usunąć. Z pewnością znajdziemy zapisy, które faktycznie wypaczają sportowego ducha walki. Najlepszym przykładem jest możliwość zastąpienia polskiego juniora, który dotknął taśmy, zawodnikiem zagranicznym. Przypadki celowego wjeżdżania w taśmę w tym sezonie można by mnożyć. Należy się jednak zastanowić co jest głównym problemem Regulaminu Sportu Żużlowego.

Moim zdaniem problem dotyczy sposobu rozstrzygania sporów. Czy ktokolwiek słyszał w ostatnim czasie o zmianie wyniku meczu piłkarskiego? Zapewne nie. Albowiem w piłce nożnej gwizdek sędziego jest święty. I choć wielokrotnie telewizyjne powtórki wskazywały, że arbitrowie niesłusznie dyktowali jedenastki, nie uznawali prawidłowo zdobytych bramek czy dawali niesłusznie czerwone kartki, to jeszcze żadne odwołanie czy protest nie przyniosło efektu. Problemem polskiego żużla jest to, że większość tego typu spornych sytuacji rozstrzyga się przy zielonym stoliku, zamiast większe kompetencje nadać osobie sędziego. Z niesmakiem obserwowałem wydarzenia po meczu w Ostrowie. W dniu, kiedy Polska powinna cieszyć się z kolejnego ogromnego sukcesu reprezentacji juniorów, wszyscy pasjonowali się przepychanką na linii Grudziądz - Ostrów. Tam, jak wiadomo, odjęto punkty Rory'emu Schleinowi, którego motocykl stał poza parkingiem. Pytam się zatem w czym problem? Czy pomiar pojemności silnika tego motocykla nie rozwiałby wątpliwości? Pewnie tak. Trzeba było jednak znaleźć haka na przeciwnika. I znaleziono. Przeciwnik z kolei połknął haczyk i kiedy nie był w stanie odrobić strat na swoim torze, rozpoczęło się ponowne "mierzenie parkingu" i szukanie zawodników, którzy również przekroczyli granice parkingu. Wybór padł na Chrisa Harrisa i faktycznie - film nagrany przez jedną z ostrowskich telewizji potwierdza, że jego motocykl również stał poza parkingiem. Problem w tym, że miało to miejsce podczas zawodów, a nie po zawodach, co jest wyraźnie wymagane przez regulamin. Czy zostaną mu odjęte punkty? Nie wiem. Wiem jednak, że to wszystko jest chore. Możliwość złożenia protestu powinna się kończyć na godzinę po zakończeniu zawodów, a jedynym uprawnionym organem do rozstrzygnięcia konfliktów powinien być sędzia. Gdyby bowiem w tej chwili dokładnie przyjrzeć się wydarzeniom w ostrowskim parkingu i zastanowić się, komu odjąć punkty, to pewnie mecz zakończyłby się wynikiem 0:0.

W konflikcie grudziądzko-ostrowskim nie będzie sprawiedliwego wyroku. Niezależnie bowiem od orzeczenia, kibice danej drużyny uznają go za skandaliczny. Ponadto jeden z tych zespołów będzie musiał opuścić I ligę. Już widzę krucjatę przedstawicieli spadkowicza w celu połączenia I i II ligi. Oczywiście jest to możliwe, bo mimo wielu nalegań, Regulamin Sportu Żużlowego zmieniany jest na krótko przed sezonem, a niejednokrotnie w ostatnim czasie, nawet w trakcie sezonu! Na tym polega jego choroba. Trzeba ustalić jeden regulamin i system rozgrywek, który będzie obowiązywał w Polsce przez dłuższy okres. Zmiany powinny być z kolei wprowadzane z co najmniej dwuletnim wyprzedzeniem. Należy się również zastanowić nad sposobem i procedurą składania oraz rozstrzygania sporów.

Spotkanie przedstawicieli klubów, podczas którego ustalony zostanie jednolity regulamin dla wszystkich klubów niezależnie od klasy rozgrywkowej, wydaje się koniecznością. Koniecznością jest również wyeliminowanie chorych zapisów, które dopuszczają do takich sytuacji, które oglądaliśmy ostatnio w Ostrowie. W przeciwnym razie nadal będą pojawiały się oskarżenia o załatwianie spraw przy zielonym stoliku, a zmiany regulaminowe będą odzwierciedleniem partykularnych interesów prezesów poszczególnych drużyn.

Komentarze (0)