Ma 56 lat i awansował właśnie do Grand Prix. W przeszłości w lewo jeździła jego żona i córka

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Aki Ala-Riihimaki
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Aki Ala-Riihimaki

Aki Ala-Riihimaki sprawił ogromną sensację, kiedy to w połowie stycznia na torze w Ornskoldsvik wywalczył miejsce premiowane awansem do Grand Prix w ice speedwayu. Poznajcie historię Fina.

W tym artykule dowiesz się o:

Aki Ala-Riihimaki nie był zaliczany do grona faworytów tegorocznych eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata w ice speedwayu. Fin pojechał jednak do Ornskoldsvik powalczyć o możliwie najlepszy wynik. Zdawał sobie sprawę, że o miejsce w czołowej ósemce będzie niezwykle ciężko.

Riihimaki bardzo dobrze wszedł jednak w te zawody - zdobywając w pierwszej fazie turnieju siedem punktów (2,2,3). Wiedział, że do postawienia tzw. kropki nad "i" brakowało mu niewiele. Awans przypieczętował w czternastym biegu.

W niczym nie przeszkodziło mu już wykluczenie w ostatniej serii. Jako 55-latek znalazł się w gronie stałych uczestników mistrzostw świata w lodowej odmianie wyścigów w lewo. A to zaledwie kilkanaście miesięcy po powrocie do jazdy w lewo po kilkunastoletniej przerwie!

ZOBACZ WIDEO Żużel. Finansowe limity to fikcja. PGE Ekstraliga wprowadzi zmiany?

Byle jeździć w lewo

Aki Ala Riihimaki urodził się 20 marca 1966 roku w Ilmajoki. Żużlowe wojaże rozpoczął w 1983 roku, kiedy to jako siedemnastolatek zadebiutował w barwach Kotkat Seinajoki. Jak przyznał niedawno w jednym z wywiadów - nie pamięta, skąd u niego taki entuzjazm do czarnego sportu, ale widocznie ten sport miał w sobie to "coś", skoro go do siebie przekonał.

Początki do łatwych nie należały, bowiem ciężko mu było zyskać na tyle uznania, aby regularnie ścigać się w lidze. Odjeżdżał pojedyncze biegi, a w finale Drużynowych Mistrzostw Finlandii zaliczył tylko jeden bieg. Przywiózł w nim jednak dwa punkty i mógł się chwalić wkładem w srebrny medal.

Co ciekawe, choć był dopiero "świeżakiem", to jeszcze w tym samym sezonie zadebiutował w eliminacjach do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. W nordyckim turnieju na torze w Tampere wywalczył tylko trzy punkty, co pozwoliło mu wyprzedzić Norwega Ingvara Skoglanda i Duńczyka Franka Andersena.

Przez blisko dziesięć lat skupiał się na startach na klasycznych torach. Nie mógł narzekać na brak medali, choć te głównie zdobywał w rywalizacji drużynowej - dwa razy złoto (1986, 1990) i pięć razy srebro (1983, 1984, 1985, 1987, 1989) oraz parowej - złoto w 1985 roku i srebro w 1991 roku.

Indywidualnie na podium stanął tylko raz - w 1990 roku zajął trzecie miejsce, kiedy to w biegu dodatkowym pokonał Esa Einola i Marko Hyyrylainena. Lepsi byli tylko Roy Malminheimo oraz Olli Turkia.

Ścigał się również w Szwecji - w barwach Tuna Rebels Eskilstuna (1986-1987, 1990) oraz w ekipie z Karlstad (1989, 1990). Należał do grona wyróżniających się postaci w Division 1.

Aki Ala-Riihimaki podczas finału IME w Tomaszowie Mazowieckim
Aki Ala-Riihimaki podczas finału IME w Tomaszowie Mazowieckim

Próbował także swoich sił na torach długich i trawiastych. Najlepsze były dla niego sezony 1990 i 1991 roku. I choć był w stanie stawać na podium mistrzostw kraju w Longtracku, czy meldować się w finale Indywidualnych Mistrzostw Europy w Grasstracku, to ostatecznie uznał, że jego przeznaczeniem jest jazda na lodzie.

Tragiczny wypadek

Niestety, historia Riihimakiego nie jest usłana różami. Sukcesy sportowe, to jedno, ale niestety w 2007 roku wydarzyła się spora tragedia. We wrześniu tamtego roku życie Fina zmieniło się o 180 stopni. Zawodnik był w drodze do Pietersaari, gdzie podążał, by zakupić motocykl.

Opisał to wszystko "Maaseudun Tulevaisuus", który zrealizował obszerny reportaż o powracającym na tor fińskim gladiatorze. - Wagon, którym jechałem był starym modelem, z wąskimi i stromymi schodami. Miałem przy sobie dużą torbę ze sprzętem, potknąłem się i upadłem głową w dół. W wyniku upadku cała lewa strona mojego ciała została sparaliżowana i byłem na wózku inwalidzkim - wspominał Riihimaki.

Fin musiał się niejako na nowo uczyć życia. Łatwo nie było, bo troje dzieci w wieku szkolnym, codzienne obowiązki, a do tego wymuszone zawieszenie życia zawodowego i sportowego. Riihimaki nie chciał się pogodzić z tym, że resztę życia spędzi, jako niepełnosprawny. Walczył o powrót do pełni zdrowia. Pomagała mu nie tylko rehabilitacja, ale także wykonywanie codziennych obowiązków. - Robiłem na przykład kolację dla całej rodziny, choć jedną rękę i nogę miałem dosyć wiotką. Dążyłem jednak do bycia aktywnym i niezależnym - mówił Riihimaki.

O tym, że wszystko przebiegło w dobrą stronę świadczyć może fakt, że Riihimaki nie tylko wrócił do pełni sprawności, ale również do jazdy w lewo! 7 marca 2020 roku wziął udział w Nordyckich Mistrzostwach w ice speedwayu. Zaczął od wykluczenia, by w dalszej fazie zawodów dorzucić dwie dwójki i dwie trójki. W efekcie, z dziesięcioma punktami wjechał do biegu barażowego, a w nim zajął piąte miejsce.

Taki wynik mógł "smakować" podwójnie. Raz, że był najwyżej sklasyfikowanym fińskim gladiatorem (na dziewięciu uczestników z tego kraju), a dwa, że piąte miejsce dało mu przepustkę do startu w Indywidualnych Mistrzostwach Europy w Tomaszowie Mazowieckim.

Przyjazd do kraju nad Wisłą nie był dla niego szczęśliwy. Już podczas sesji treningowej zapoznawał się z lodową taflą i trochę się poobijał. Nazajutrz było równie pechowo - zaczął co prawda od tego, że dwukrotnie zajmował drugą pozycję, jednak w drugiej fazie rywalizacji znów zaliczył nieprzyjemne upadki.

Jego ambitna i ofensywna jazda sprawiła, że skradł serca polskich kibiców i zyskał kilku fanów w naszym kraju. Ostatecznie do domu wyjechał z pięcioma punktami, by po roku przybyć z nadziejami na poprawę wyniku.

To mu się jednak nie udało. Bardzo pechowy przebieg miał jego pierwszy występ. W drugiej odsłonie 3. wyścigu upadł po kontakcie w pierwszym łuku z Hansem Weberem, w powtórce, to Niemiec zaliczył kraksę po tym, gdy zderzył się z Finem. Czwarta odsłona, to kolejny upadek... Fina. Dopiero za czwartym razem udało się rozegrać gonitwę, którą Riihimaki wygrał i... został wykluczony. Sędzia dopatrzył się przejechania dwoma kołami przez wewnętrzną linię toru. W drugim starcie Riihimaki znów upadł i wycofał się z dalszego ścigania.

Aki Ala-Riihimaki (nr. 17) w pojedynku z Hansem Weberem
Aki Ala-Riihimaki (nr. 17) w pojedynku z Hansem Weberem

Dziś Riihimaki jest szczęśliwym mężem i ojcem. Co ciekawe - swoją żonę Ninę poznał w 1991 roku podczas zawodów o mistrzostwo Finlandii na lodzie. Nina była wówczas jego... rywalką na lodowej tafli. W jednym z wywiadów Riihimaki wspominał, że był moment, kiedy wyjechali razem na tor, że to właśnie Nina prowadziła.

Mając takie geny, jedna z córek - Jenna nie mogła wybrać innej drogi, niż jazda w lewo. Próbowała swoich sił i na lodzie i w klasycznej odmianie, ale nie miała okazji nigdy uczestniczyć w żadnych zawodach.

Czytaj także:
Na koniec kariery złamał kręgosłup
Nietypowe osiągnięcie Jasona Crumpa

Źródło artykułu: