Krzysztof Kuczwalski jednym z kilku takich w historii Apatora. Uczył się od Jonssona, ale najbardziej podziwiał Penhalla

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Krzysztof Kuczwalski (w czerwonym kasku) i Tomasz Gollob (w żółtym)
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Krzysztof Kuczwalski (w czerwonym kasku) i Tomasz Gollob (w żółtym)
zdjęcie autora artykułu

Już w drugim roku po zdaniu licencji wskoczył do składu Apatora Toruń, z którym zdobył wtedy pierwsze, a po czterech latach drugie mistrzostwo kraju. Krzysztof Kuczwalski zawsze był zawodnikiem solidnym. Ma swoje zasłużone miejsce w historii klubu.

Na żużlu zaczął jeździć szybciej niż starszy od niego o rok Jacek Krzyżaniak czy jego rówieśnik Mirosław Kowalik. Był jednym z pierwszych przedstawicieli złotej ery toruńskich wychowanków, którzy abecadła uczyli się pod okiem trenerów: Jana Ząbika i Stanisława Miedzińskiego. W 1985 roku w wieku 16 lat zdał licencję i krótko potem zadebiutował w I Lidze. Jego cała kariera zbiegła się z bardzo dobrym okresem Apatora Toruń. Obfitym w medale kilku kategorii.

Krzysztof Kuczwalski zaczął pod skrzydłami wspomnianego Ząbika, który sam powoli kończył. - Fakt, to było co niesamowitego. Byłem wtedy 13-letnim chłoptasiem, a selekcja była duża. Było nas dokładnie stu adeptów, a po solidnej selekcji zostało nas może z piętnastu. Ale było "git", bo była rywalizacja i to mnie najbardziej kręciło - wspomina w rozmowie z WP SportoweFakty.

Już w drugim roku jazdy na żużlu "Key Key" przebił się do składu Aniołów i przez kolejne lata regularnie ścigał się dla nich w lidze. Był zwykle zawodnikiem tzw. drugiej linii i został zapamiętanym jako solidny ligowiec. Tymczasem właśnie w sezonie 1986 torunianie po niezwykle zaciętej walce z odwiecznym rywalem z Bydgoszczy zdobyli pierwszy złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski w swojej historii. Kuczwalski świętował taki tytuł dwukrotnie, bo cztery lata później też dołożył swoje do triumfu Apatora w lidze.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Finansowe limity to fikcja. PGE Ekstraliga wprowadzi zmiany?

Jak sam przyznaje po latach, to jego największe sukcesy w karierze, choć jej sam tak nie nazywa. - To nie była kariera, a po prostu fajna przygoda z żużlem. Lubiłem to, co robiłem - przyznaje jeden z niewielu podwójnych drużynowych mistrzów kraju z Torunia, bo też takich jak Kuczwalski jest w sumie ośmiu. Oprócz niego: Wiesław Jaguś, Robert Kościecha, Mirosław Kowalik, Eugeniusz Miastkowski, Wojciech Żabiałowicz, Stefan Tietz i Mariusz Strzelecki.

Apator przed meczem z Polonią Piła na inaugurację sezonu 1995. Krzysztof Kuczwalski klęczy pierwszy z prawej w dolnym rzędzie.
Apator przed meczem z Polonią Piła na inaugurację sezonu 1995. Krzysztof Kuczwalski klęczy pierwszy z prawej w dolnym rzędzie.

Trafił na czasy, w których wysyp talentów w Toruniu był duży. Była to zgrana ekipa głodnych jazdy zawodników stanowiących o sile jednej z najlepszych drużyn w Polsce. Trenowani pod kątem fizycznym przez Ryszarda Neunerta, spędzali wiele godzin razem nie tylko w trakcie trwania sezonu. Sam Kuczwalski przyznaje, że kilku było od niego lepszych na torze, ale kontakt z niektórymi kolegami ma cały czas. - Do dziś mam z nimi bardzo dobre relacje, najbardziej z Jackiem Krzyżaniakiem - ocenia torunianin urodzony w 1968 roku.

W barwach Apatora wystąpił w ciągu 14 sezonów w 207 meczach. Zdobył osiem medali Drużynowych Mistrzostw Polski, bo oprócz wspomnianych złotych jeszcze dwa srebrne i cztery brązowe. To tyle samo co reprezentanci Polski: Mirosław Kowalik i Adrian Miedziński. Z kronikarskiego obowiązku podajmy, że rekord medalowy z liczbą jedenastu dzierży Jaguś.

Kuczwalski dołożył do tego m.in. po dwa Drużynowe Puchary Polski i Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwa Polski, tytuł w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski Par Klubowych. Był też trzeci w Złotym Kasku. A park maszyn mógł dzielić z takimi tuzami jak Per Jonsson czy Mark Loram. - To była dobra nauka, choć moim idolem od dzieciaka był i jest Bruce Penhall - przekonuje.

Po zjechaniu z toru już w wieku 29 lat pomagał w parkingu wspomnianemu Krzyżaniakowi czy Jagusiowi. - Zacząłem pomagać jako mechanik, ale też służyłem radą, bo jakieś tam doświadczenie miałem - mówi zdobywca blisko 1000 punktów dla Apatora (dokładnie 966,5).

Od lat mieszka i pracuje w Szwecji. Żużel obserwuje cały czas, w tym rzecz jasna losy Apatora, który w tym roku - tak jak za jego czasów - ma wysokie aspiracje. - Zawsze śledzę mój klub. Na papierze jest "gruby zespół". Wszystko okaże się w praniu, szkoda tylko, że z młodymi jest słabo, ale mam nadzieję, że jakiś talent wyrośnie - zakończył Krzysztof Kuczwalski.

Statystyki Krzysztofa Kuczwalskiego ze startów w Apatorze Toruń (1985-1998):

Sezony Mecze Biegi (wygrane) Pkt+bon. Śr. bieg. Śr. mecz. Medale (zł-sr-br)
14207784 (120)966,5+1601,4374,672 - 2 - 4

CZYTAJ WIĘCEJ: Fatalny upadek w Rybniku. "Myślałem, że moje życie się skończyło" Oto najlepsi punktujący zawodnicy w klubach PGE Ekstraligi w latach 2012-2021

Źródło artykułu:
Czy pamiętasz Krzysztofa Kuczwalskiego z żużlowych torów?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (12)
avatar
Lukim81Pomorskie-Śląskie
1.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Debiut Kuczwalskiego przypadł w sierpniu 85r przeciwko Śląska Świętłochowice Key-Key zdobył 3 pkt a Apator wysoko wygrał 62:28.  
avatar
speed01
1.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Uczył się raczej od Żabiałowicza, bo gdy Jonsson trafił do Apatora, to Kuczwalski już był po szczycie kariery. Szybko zgasł...  
avatar
M70
1.02.2022
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jaki 'key- key" !? Na trybunach zawsze był "kuczwal" i tyle. Kozak był niezły, szkoda , że się w pewnym momencie pogubił i karierę diabli wzięli bo miał papiery na dużego kalibru Czytaj całość
avatar
M70
1.02.2022
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jaki 'key- key" !? Na trybunach zawsze był "kuczwal" i tyle. Kozak był niezły, szkoda , że się w pewnym momencie pogubił i karierę diabli wzięli bo miał papiery na dużego kalibru Czytaj całość
avatar
M70
1.02.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jaki 'key- key" !? Na trybunach zawsze był "kuczwal" i tyle. Kozak był niezły, szkoda , że się w pewnym momencie pogubił i karierę diabli wzięli bo miał papiery na dużego kalibru Czytaj całość