Dużo zakażeń. Lekarz mówi, co będzie za 5-7 dni

PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: koronawirus w Polsce
PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: koronawirus w Polsce

Ostatnie dni to przerażające statystyki na poziomie ponad 50 tysięcy zakażeń. To pokazuje, że Omikron coraz mocniej uderza w Polskę. - Jest to dla nas jedynie sygnał, czego możemy się spodziewać za kilka dni - mówi Bartosz Komsta, ratownik medyczny.

W tym artykule dowiesz się o:

W obliczu rekordowych statystyk rodzą się obawy, jak z takim przyrostem poradzi sobie służba zdrowia. Bartosz Komsta, który jest ratownikiem medycznym, a także korespondentem żużlowym WP SportoweFakty, mówi, co w tej chwili dzieje się w szpitalach i czego należy spodziewać się w najbliższych dniach.

- Jest to dla nas jedynie sygnał, czego możemy się spodziewać w pracy za 5- 10 dni. Załóżmy, że osoba, która zaczyna czuć, że coś jest nie tak, zauważa u siebie jakiekolwiek, nawet lekkie objawy infekcji, decyduje się wykonać wymaz. Jeżeli dziś ponad 50 tysięcy osób uzyskuje dodatni wynik testu, to najczęściej są oni w początkowej fazie choroby. Teraz pytanie, ile z osób z objawami choroby decyduje się zrobić wymaz w oficjalnym punkcie, a ile szuka wymazów po znajomości, tak aby w razie dodatniego wyniku nie odbywać oficjalnej kwarantanny, tylko samemu na siebie narzucić domową kwarantannę. Mam nadzieję, że nikt z dodatnim wynikiem nie decyduje się na kontakty społeczne, chociażby w sklepie czy pracy. I teraz opcje są dwie: albo przechorują łagodnie, bo na przykład są zaszczepieni, albo mają cechy osobnicze warunkujące łagodny przebieg, albo zaczną odczuwać duszność, miewać objawy gastryczne, odwodnią się, mocno zagorączkują i ostatecznie wezwą pogotowie - tłumaczy Komsta.

Ratownik przekonuje, że "pogorszenie" następuje najczęściej między 5 a 7 dobą zakażenia. - Wysoka dzienna liczba zakażonych sprawia zatem, że za 5-7 dni czekać nas będzie znacznie więcej wyjazdów do pacjentów z COVID-19 - stwierdza i podaje przykład mężczyzny w średnim wieku z dodatnim wynikiem, który wezwał pomoc w ubiegłym tygodniu.

ZOBACZ WIDEO Ważne słowa Emila Sajfutdinowa. Mówi o dużym zagrożeniu dla żużla

- Skarżył się na uczucie subiektywnej duszności, niepokój i problemy ze snem, a co za tym idzie - zmęczenie i ogólne złe samopoczucie. Pomiar saturacji był prawidłowy, osłuchowo płuca bez zmian zapalnych, a więc duszność faktycznie była jedynie subiektywnym odczuciem pacjenta, być może objawem psychosomatycznym związanym z samym faktem zachorowania. Wobec tego profilaktycznie podaliśmy leki, wśród nich również coś na lepszy sen - opowiada.

- Kilka dni później miałem dyżur w jednym z tymczasowych szpitali, gdy karetka przywiozła właśnie tego pacjenta. Jak się okazało, po naszej farmakoterapii poczuł zdecydowaną poprawę, ale tylko chwilową. Gdy leki przestały działać, objawy wróciły. Po kilku dniach zdecydował się na ponowny telefon po pomoc i tym razem trafił do szpitala. Mogłem porównać stan ogólny pacjenta na przestrzeni kilku dni i w chwili przyjęcia był w zdecydowanie gorszym stanie niż podczas mojej wizyty. Sam fakt, że zespół zdecydował się go zabrać do szpitala, oznacza, że pacjent wymagał tlenoterapii. To pokazuje, że przy tej chorobie nie można popaść w rutynę, bo bardzo często stan pacjenta w ciągu kilku dni może zmienić się diametralnie - wyjaśnia.

Komsta przekonuje, że obecnie, porównując to chociażby do II czy III fali, kiedy zakażeń było znacznie mniej, w szpitalach było paradoksalnie dwa razy więcej zajętych miejsc. Jak to wytłumaczyć? - Mamy zdecydowanie więcej osób zaszczepionych, które owszem, chorują, ale o wiele łagodniej, dzięki czemu okres izolacji spędzają lecząc się w warunkach domowych, bez potrzeby hospitalizacji. Ja nie przeczę, że zdarzają się też sytuacje, że zaszczepiony choruje ciężko w szpitalu, a niezaszczepiony lekko w domu. Owszem, takie sytuacje tez znam, być może wynika to z kwestii osobniczych, genetycznych, natomiast statystycznie na oddziałach covidowych przebywa więcej pacjentów niezaszczepionych. To jest fakt, a każdy może z nim zrobić, co zechce - tłumaczy.

Ratownik zwraca uwagę, co powinno być teraz kluczowe dla wszystkich Polaków. - Zachowanie dystansu, stosowanie się do obostrzeń, zakrywanie ust i nosa to oczywistości wszystkim znane. Ja jednak na pierwszym miejscu w tej chwili postawiłbym sumienność i lojalność wobec innych w kwestii wykonywania wymazów. Jeśli mamy objawy choroby i decydujemy się zrobić wymaz samodzielnie w domu lub w inny sposób, który nie powoduje zgłoszenia wyniku do oficjalnej bazy, to podchodźmy do wyniku tak, jakby był robiony w oficjalnym punkcie. A więc jeśli robimy test kupiony w sklepie czy aptece i odczytujemy wynik dodatni, to traktujmy okres izolacji poważnie. Izolujmy się od współlokatorów, nie wychodźmy do sklepu, pracy. Nawet jeśli objawy ustąpią przed końcem izolacji, wytrzymajmy te kilka dni dłużej w domu - podsumowuje.

Zobacz także:
To będzie nowość w TVP!
To on będzie liderem ROW-u Rybnik?

Źródło artykułu: