Przez lata utarło się, że turnieje Speedway Grand Prix w Krsko nie należą do najciekawszych. W dużej mierze było to spowodowane, że impreza w Słowenii wielokrotnie otwierała cykl wyłaniający indywidualnego mistrza świata na żużlu. Tak jednak nie było w 2015 roku. Wówczas Krsko gościło najlepszych zawodników w środku sezonu i to miało gwarantować wielkie emocje.
Tak też było. To właśnie wtedy po raz 19. turniej SGP wygrał Greg Hancock. Jednak to nie doświadczony Amerykanin został najbardziej zapamiętany z tego turnieju, a ten zaszczyt padł na zawodnika, który zajął wówczas 2. miejsce. Mowa o Taiu Woffindenie.
Brytyjczyk zachwycił kibiców niesamowitym biegiem w półfinale tej imprezy. Przed taśmą stanęli wówczas Tai Woffinden, Nicki Pedersen, Niels Kristian Iversen i Troy Batchelor. Najlepszym refleksem popisał się Iversen, jednak na wyjściu z pierwszego łuku to drugi z Duńczyków był już na prowadzeniu.
Wydawało się, że z każdym metrem przewagę nad resztą stawki powiększa Nicki Pedersen. Przez długi czas za nim jechał jego rodak. Natomiast na trzeciej pozycji jechał Tai Woffinden. Okazało się, że Brytyjczyk nie ma zamiaru pogodzić się z tą pozycją.
Woffinden już na początku trzeciego okrążenia z łatwością uporał się z Nilsem Kristianem Iversenem. Jednakże sam awans do finału mu nie wystarczał i rzucił się w desperacką pogoń za Nickim Pedersenem. Wówczas wydawało się, że ten plan nie może się udać.
Jednak nic bardziej mylnego. Brytyjczyk napędzał swój motocykl i coraz bardziej zbliżał się do Duńczyka. Decydujący atak zdecydował się przeprowadzić na ostatnim łuku kiedy to wykonał "nożyce" i przechytrzył rywala, którego minął o błysk szprychy na samej linii mety. Ten bieg po prostu trzeba zobaczyć.
Zobacz także: Kubera celuje w złoto
Zobacz także: Termiński komentuje sprawę Bajerskiego
ZOBACZ WIDEO Mało znany tuner wkracza do PGE Ekstraligi. "Nie odstaje od Kowalskiego"