Leigh Adams w chwili obecnej z dorobkiem 54 punktów zajmuje dopiero 11. miejsce w klasyfikacji przejściowej cyklu zarządzanego przez Ole Olsena. Australijczyk ma już bardzo nikłe szanse na utrzymanie się w elicie speedwaya na przyszły sezon, co jest wielką niespodzianką, gdyż od wielu lat regularnie był on jednym z sześciu najlepszych jeźdźców globu.
W ostatniej odsłonie serii, Grand Prix Nordyckiej, 38-latek uzbierał 7 "oczek", co pozwoliło mu na zajęcie 10. pozycji. - Zawody w Vojens zaczęły się dla mnie bardzo pomyślnie i sądziłem, że uda mi się zająć w nich miejsce na podium. Niestety, w trakcie turnieju pozostali zawodnicy narzucili naprawdę trudne warunki i skończyło się tak, a nie inaczej. Czułem się naprawdę komfortowo, ale w moim czwartym wyścigu zawiodłem jadąc z pierwszego pola, a w ostatniej gonitwie miałem pole numer cztery. Ogólnie nie było źle, ale mogło być lepiej - powiedział Adams.
Leigh w sobotę weźmie udział w Grand Prix Słowenii po raz 8. w karierze. Żużlowiec Unii Leszno triumfował na Stadionie Matije Gubca w sezonie 2003, jednak w ostatnich latach nie wiodło mu się tam najlepiej. - Uwielbiam tor w Krsko, ponieważ jest długi i można rozwinąć na nim dużą prędkość. Sądzę, że w Słowenii będę w wysokiej dyspozycji i mam nadzieję, że uda mi się odnieść sukces w końcówce sezonu - dodał Australijczyk.