Żużel. Francis Gusts opuści Betard Spartę? "Złożyliśmy mu ofertę"

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Francis Gusts
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Francis Gusts

Francis Gusts jest jednym z zawodników, którzy zdecydowali się zmienić przynależność klubową w listopadowym okienku transferowym. Jednak wiele wskazuje na to, że Łotysz nie pojedzie w nowych barwach!

Francis Gusts i jego przenosiny do Betard Sparty Wrocław, to prawdopodobnie jedna z najdłuższych sag listopadowego okienka transferowego. Drużynowy Mistrz Polski do ostatnich chwil walczył, by Łotysz złożył podpis pod stosownymi dokumentami z ich klubem.

- Zainteresowanie Francisem było nam znane od dawna, ale taka aktywna faza negocjacji rozpoczęła się dopiero na kilka dni przed zamknięciem okienka transferowego - mówi Anatolij Zil w rozmowie z klubowym serwisem Optibet Lokomotivu Daugavpils.

I cel ten udało się zrealizować. Gusts podpisał umowę, a klub pokrył wszelkie kwestie finansowe. Wiceprezes łotewskiego klubu nie ukrywa, że za pieniądze otrzymane z Wrocławia, byli w stanie spłacić trochę długów, co pozwoliło ubiegać się o licencję.

ZOBACZ WIDEO Czy Krzysztof Gałańdziuk poprowadzi Apator sam? Klub komentuje

Gusts początkowo miał się ścigać w U-24 Ekstralidze, a zarazem walczyć o miejsce w składzie Dariusza Śledzia na PGE Ekstraligę. Miał, bowiem wiele wskazuje na to, że kolejny sezon spędzi w... 2. Lidze Żużlowej. - Wiedząc, że Sparta nie planuje z niego skorzystać, złożyliśmy mu ofertę. Czy zaakceptuje ją, czy zdecyduje się na wypożyczenie do innego klubu? Czas pokaże - dodaje Zil.

Łotysz chcąc ścigać się w drugiej lidze, może tam trafić wyłącznie na wypożyczenie. W ramach instytucji "gość" ścigać się mogą jedynie krajowi juniorzy. A na brak zainteresowania zawodnik narzekać nie może, bowiem chrapkę na ściągnięcie walecznego i gwarantującego punkty żużlowca ma z pewnością każda ekipa z najniższego szczebla ligowego.

W ekipie, którą będzie miał do swojej dyspozycji Nikołaj Kokin doszło do sporej rewolucji. Z klubem pożegnali się m.in. Tomas H. Jonasson, Hans Andersen, czy Oleg Michaiłow, a ich miejsca zajęli Adam Ellis, Rene Bach i Nick Morris. - Każdy z nich może być liderem. Eksperci nie stawiają nas na wysokich miejscach, ale to nie jest takie złe. Będziemy mogli pracować w spokoju i postaramy się wielu zaskoczyć - komentuje Zil.

Czytaj także:
Dramatyczny wypadek. Uczestnik mistrzostw świata na intensywnej terapii
W szpitalu chcieli mu odciąć nogę. Menadżer uratował go przed decyzją lekarzy

Źródło artykułu: