Nie brakuje polskich akcentów na żużlowych torach całego świata. Nie wszyscy jednak speedway traktują stricte zawodowo, czego przykładem jest grupa Polaków jeżdżąca, chociażby w Norwegii czy w Stanach Zjednoczonych.
Wśród Polaków poza granicami naszego kraju spotkać też można wiele utalentowanej młodzieży. Tak jest chociażby na Wyspach Brytyjskich, gdzie swoje pierwsze kroki stawiają m.in. Adam Sidyk oraz Kacper Kluczniak.
Marzeniem obu adeptów jest start w barwach Eltrox Włókniarza Częstochowa. Aby ten cel zrealizować, to przed nimi jeszcze bardzo długa droga.
ZOBACZ WIDEO Czy Krzysztof Gałańdziuk poprowadzi Apator sam? Klub komentuje
W rozmowie z WP SportoweFakty sylwetki obu chłopców przybliżyli ich ojcowie. Na początek tata 9-letniego Adama, Sebastian Sidyk.
Konrad Cinkowski: Pana syn stawia dopiero pierwsze kroki w sporcie żużlowym, więc naturalnie w Polsce jest chłopakiem nieznanym. Proszę na początek opowiedzieć coś o Adamie.
Sebastian Sidyk: Adam urodził się 21 czerwca 2013 roku w Wielkiej Brytanii. To właśnie od daty urodzenia wziął się jego numer startowy - #216. Adam od małego chłopca był bardzo wesołym dzieckiem i bardzo łatwo nawiązującym kontakty z innymi dziećmi. Praktycznie zawsze jest uśmiechnięty. Richard Hollingsworth, organizator amatorskich zawodów w Scunthorpe, kiedy Adam zdobył pierwsze trofeum, powiedział, że syn zasługuje na dodatkowy puchar - za uśmiech.
Jak wyglądały początki syna - z motocyklami oraz ze sportem żużlowym?
Kiedy zbliżały się jego piąte urodziny, to postanowiłem, że kupię mu mini motocykl spalinowy - Yamahę PW50. Bardzo się z tego prezentu ucieszył. Jeździliśmy na łąkę niedaleko naszej miejscowości i tam uczył się jeździć. Zdarzyło się raz, że nie miałem wiele czasu i postanowiłem, że pojedziemy na godzinę na parking koło stadionu w Rye House, bo jest on duży i w tygodniu przeważnie pusty. Kiedy zbieraliśmy się do domu, to zauważył nas promotor klubu i zaprosił na trening. Pojechaliśmy tam w kolejny weekend, a Adamowi spodobało się na tyle, że jeździliśmy tam już na każde kolejne zajęcia. Uczył się on pod okiem m.in. Petera Schroecka i po kilku treningach działacze namówili mnie, aby kupić mu miniżużlówkę. Zrobiliśmy przymiarkę i okazało się, że Adam pasuje do niego na styk, a gdyby był niższy o dwa centymetry, to musielibyśmy czekać. I zamówiliśmy motocykl u Martina Hagona.
Jednak motocykl był nieco za ciężki i za szybki, więc trener sadzał Adama na ramę i jeździli razem. Kiedy Adam skończył sześć lat, pomyślałem, że może kupimy większego pitbike'a. I to był strzał w dziesiątkę. Motocykl o pojemności 110cc pozwolił oswoić się Adamowi z prędkością, a i rozmiar maszyny był idealny dla syna. Po miesiącu trener stwierdził, że Adam jest gotów, aby pojechać samemu na żużlówce. I pojechał. W tym samym dniu, kiedy Bartosz Zmarzlik zdobył swój pierwszy tytuł mistrza świata. I w Rye House trenowaliśmy do lutego 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia. Kiedy minęła pierwsza fala, okazało się, że... tor zostanie zamknięty, bo zmienił się dzierżawca, który chce zlikwidować tor i zrobić tam boiska piłkarskie dla dzieci.
Trzeba było więc zacząć jazdę po kraju, na inne tory, ale absolutnie tego nie żałujemy. Czasami zastanawiam się, dlaczego los rzucił mnie do Hoddesdon. Przed wyjazdem do Wielkiej Brytanii nie szukałem miasta z torem żużlowym, a jeśli mam być szczery, to nawet nie wiedziałem, że w Hoddesdon ten sport istnieje...
W Polsce adept w szkółce może liczyć na wsparcie klubu, ale także trenerów i byłych zawodników. Pan opowiedział o nauce z Peterem Schroeckiem i zakupami sprzętu z własnej kieszeni. Jak wygląda szkolenie w Wielkiej Brytanii?
Jeśli chodzi o szkolenie, to zdani sami na siebie, przynajmniej do tego momentu, w którym jesteśmy teraz. Peter jest świetnym trenerem i fantastycznie prowadził Adama w Rye House, wiele nam pomagał. Potem zaczęliśmy jeździć do Scunthorpe oraz do Leicester. W tym pierwszym klubie ślizgu na mini torze uczył mojego syna świetny trener, Wayne Carter. Jednak kiedy jest dużo ludzi, nie zawsze miał wystarczająco czasu dla każdego, a na te treningi przyjeżdżała duża liczba zawodników - w różnym wieku i na innym poziomie. Nie brakowało też amatorów.
W Polsce młody adept jest przypisany do danego klubu i klub mu pomaga. Tutaj tego nie ma, każdy jedzie na trening tam, gdzie w danym dniu jest on organizowany. Jednak ludzie, którzy przyjeżdżają na te treningi, są bardzo przyjaźni i czujemy, że jesteśmy jedną, wielką żużlową rodziną. Nie ma czegoś takiego, jak zazdrość czy rywalizacja.
Finansowo musimy radzić sobie sami. Na szczęście firma, w której pracuję - "P W Gates", zgodziła się sponsorować Adama i w tym miejscu chciałbym im bardzo podziękować za okazane wsparcie.
Jakie macie plany startowe na sezon 2022 i w ilu turniejach możemy ujrzeć Adama?
W nadchodzącym sezonie wystartujemy w brytyjskich mistrzostwach juniorów, które składają się z siedmiu rund oraz w cyklu turniejów "Dirt Track Show" (dziesięć imprez). Jeśli nie będą nam kolidowały terminy, to może uda się jeszcze załapać do letniej serii zawodów w Scunthorpe.
To pierwszy sezon dla Adama w tego typu imprezach, więc nie oczekujemy cudów. Tam jeżdżą też chłopcy starsi od niego, którzy startowali już w tych turniejach. Najważniejsze, żeby zbierał doświadczenie.
Kacper zapewne powalczy o czołowe miejsca. Dzięki naszemu sponsorowi udało się zamówić drugi motocykl z silnikiem 150cc i ma być gotowy w marcu. Dodatkowo kupiliśmy większego vana, bo do naszego dwa motocykle by się nie zmieściły. A dużo jazdy czeka nas w tym sezonie.
Adam jest dopiero u progu swojej przygody z żużlem, ale czy może już się pochwalić pierwszymi sukcesami?
Jak na razie udało mu się zdobyć dwa puchary w amatorskich mistrzostwach Scunthorpe - latem drugie miejsce i teraz, w listopadzie w zimowej serii zajął trzecie miejsce.
A propos sukcesów, to słyszałem, że podczas turnieju w Plymouth puchary zawodnikom wręczał sam Jason Crump. Adam wiedział kim jest ten sympatyczny gość i jakie osiągnięcia ma w swoim sportowym CV?
Zgadza się, jednak Adam w tych zawodach nie startował. Ścigał się wtedy Kacper i zajął trzecie miejsce, a była to jedna z rund wspomnianych brytyjskich mistrzostw. Jason wręczał mu nagrodę, ale Adam wie, kim jest Crump, ponieważ w ubiegłym roku po naszym treningu w Scunthorpe odbywał się mecz Scunthorpe vs. Plymouth Gladiators. Czekaliśmy na niego, ale nie udało się doczekać. Było już niewiele czasu do meczu, jego nie było, a my musieliśmy się już zbierać stamtąd.
Mamy jednak z nim zaplanowany trening pod koniec lutego. Adam nie może się doczekać tego spotkania, które będzie zorganizowane dla uczestników brytyjskich mistrzostw juniorów w 2022 roku. A tamtego dnia ucięliśmy sobie za to pogawędkę ze Stevenem Goretem.
Adam ma już pierwszych żużlowych idoli?
Zanim Adam zaczął jeździć, to chodził ze mną na mecze "Rakiet" z Rye House. Jeździł dla naszej ekipy wtedy m.in. Krzysztof Kasprzak. Była okazja, aby zrobić sobie zdjęcie, więc to właśnie on był dla syna takim pierwszym idolem. Później do tego grona dołączył Jason Doyle, kiedy zawitał do nas z ekipą Somerset Rebels. Kolejnymi idolami byli naturalnie nasi mistrzowie - Bartosz Zmarzlik i Tomasz Gollob. Syn marzy, aby spotkać się z Bartkiem, może kiedyś będzie ku temu okazja.
Pan pochodzi z Częstochowy, a w jednym z wywiadów powiedział, że zarówno pana syn, jak i jego kolega Kacper, chcieliby w przyszłości wystartować w barwach Włókniarza. Rozmawialiście już może z prezesem Michałem Świącikiem na temat przyszłości?
Zgadza się, chcieliby kiedyś pojechać razem w jednym klubie i marzy im się, aby to był ten częstochowski. Niestety, na razie takiej rozmowy z prezesem klubu nie było. Może dzięki rozmowie z WP SportoweFakty o nas usłyszy. Kiedyś kontaktowałem się z klubem, przesyłając materiał na temat Adama i Kacpra w jednym z londyńskich tygodników, który skierowany jest do Polaków w Wielkiej Brytanii, ale nie było żadnego odzewu. Nie wiem nawet, czy ktokolwiek to przeczytał.
A państwo, jako rodzice Adama jesteście gotowi na wyzwania i poświęcenie związane z dalszym rozwojem syna? Ewentualne starty w Polsce oznaczałyby najpewniej konieczność przeprowadzki.
Oczywiście, że bierzemy taki scenariusz pod uwagę. Powiem więcej - dla dobra Adama bylibyśmy skłonni do przeprowadzki, ale myślę, że jeszcze za wcześnie na takie plany. Adam skończy w tym roku dziewięć lat, więc jeszcze bardzo dużo nauki przed nim.
Trochę nawiążę do pytania poprzedniego wątku, ale czy kiedy Adam będzie mógł przesiąść na motocykl o pojemności 250cc, to weźmiecie pod uwagę, aby ewentualnie łączyć starty w Wielkiej Brytanii z jazdą w Polsce, gdzie też nie brakuje imprez dla tego "zaplecza pięćsetek"?
Gdyby kiedyś zaproszono nas na jakiś turniej, to chętnie byśmy się na niego wybrali. Czas jednak pokaże, na jakim poziomie będzie mój syn, ale i Kacper. Jakieś myśli i plany są, bo jeden z działaczy podobno rozmawiał z kimś w Polsce, aby zebrać chłopaków, zapakować w busy i udać się tam na treningi.
Można odnieść wrażenie, że trzymacie taką polską sztamę na brytyjskiej ziemi z rodziną Kluczniaków. To dla waszych synów, ale i dla was dużo znaczy, że nie jesteście w tym wszystkim sami?
Zgadza się. Spotkaliśmy się kiedyś na treningu w Leicester i bardzo zaprzyjaźniliśmy się z tą rodziną, tak samo, jak chłopcy ze sobą. Czasem, kiedy po treningu w Scunthorpe mamy trening w Leicester, to Kamil Kluczniak nas gości. Mam nadzieję, że do Rye House wróci żużel i będziemy mogli im się odwdzięczyć gościnnością.
Na pewno nam to pomaga, że jest nas dwóch i przekazujemy sobie wiadomości oraz wiedzę. Jednak nie odwracamy się od Brytyjczyków. Chłopakom też jest pewnie lepiej i raźniej, Kacper jest starszy i dużo pomaga Adamowi, kiedy syn ma jechać, to Kacper przychodzi i podpowiada mu, jak ten ma jechać. Na pewno warto dodać, że jak na razie nasi synowie, to jedyni Polacy w Wielkiej Brytanii wśród tych młodych chłopaków.
Tak z przymrużeniem oka, czy duet Sidyk - Kluczniak jest do wzięcia tylko w pakiecie?
Byłoby świetnie, ale wiemy, jakie jest życie. Nawet bracia Pawliccy czy Łagutowie, w końcu zostali "rozdzieleni".
Kończąc wątek Adama - czy ujrzymy go z polską flagą, czy na razie skupiacie się na startach w brytyjskich barwach?
Na razie jesteśmy w Anglii, a co będzie później, to czas pokaże. Myślę, że jest za wcześnie, aby o tym mówić, na razie musimy się skupić na tym, aby Adam miał jak najwięcej jazdy. Osobiście chciałbym, aby syn pojechał z polską flagą, ale nie chcę mu tego narzucać. Czytałem w książce Tai'a Woffindena, że ten jeździ dla Wielkiej Brytanii, bo komuś to obiecał, a tak naprawdę, to czuje się Australijczykiem. I zazdrościł chłopakom, kiedy podczas Drużynowego Pucharu Świata zakładali kevlar w australijskich barwach.
Na razie Adam kibicuje Anglikom w piłce nożnej oraz Polakom w speedwayu (śmiech).
***
Pan Sebastian Sidyk opowiedział nam także o walce kibiców Rye House Rockets o powrót żużla do Hoddesdon. Materiał wkrótce będzie dostępny na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Trener pozytywnie ocenia szkolenie w Falubazie. Na talenty trzeba będzie poczekać
Motocyklem po plaży. Udowodnił, że może trenować wszędzie