Powrót Tomasza Bajerskiego do SpecHouse PSŻ-u Poznań odbił się szerokim echem. Z jednej strony było to spowodowane nieporozumieniem z byłym pracodawcą - Apatorem Toruń (więcej TUTAJ), a z drugiej to właśnie pod jego wodzą Skorpiony w 2019 roku otarły się o awans do eWinner 1. Ligi.
W rozmowie z Radiem AFERA Bajerski nie ukrywa, że wraca do stolicy Wielkopolski w jednym celu. Chciałby dokończyć swoją misję.
- Wiem, jaki jest skład. Wiem, na co stać tych zawodników. Będziemy robić wszystko, aby zrobić tę niedokończoną robotę, którą miałem, bo ostatecznie nie udało się wtedy awansować - zadeklarował Bajerski.
Nowy-stary menadżer w SpecHouse PSŻ będzie współpracował z Adrianem Gomólskim, który już wcześniej był zapowiadany na trenera Skorpionów. Teraz razem mają tworzyć duet prowadzący poznańską ekipę do realizacji celu. Ten już jest jasno zdefiniowany.
- Mamy wspólny cel i będziemy walczyć o to, aby wejść do finału i walczyć o awans do eWinner 1. Ligi. Taką mamy misję i nie będziemy ściemniać tylko o awansie do play-off. Podchodzimy do tego bardzo poważnie. Będziemy na pewno gotowi - przyznał Bajerski.
W rozmowie z lokalną rozgłośnią radiową Tomasz Bajerski odniósł się również do ostatnich dwóch sezonów kiedy to miał okazję pracować w Apatorze Toruń. Jak się okazuje praca w tak uznanym zespole nie należała do najłatwiejszych.
- Za mną bardzo męcząca, ciężka i stresująca praca w Toruniu. Jak wiadomo, tam cele są bardzo wysoko postawione. Najpierw awans do PGE Ekstraligi, potem utrzymanie. Jednak dałem radę i jestem o dwa lata bardziej doświadczonym menadżerem, niż wtedy, kiedy odchodziłem z Poznania - podsumował Bajerski.
Zobacz także: Lampart ma pomysł na rozwój dyscypliny
Zobacz także: Dudek szczerze o Falubazie
ZOBACZ WIDEO Władze Apatora zadowolone ze sprzedaży karnetów. Padły konkretne liczby