Żużel. Dawid Lampart czekał długo na taki komfort. Żużlowiec ma pomysł na rozwój dyscypliny [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dawid Lampart, Grigorij Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dawid Lampart, Grigorij Łaguta

Przed Dawidem Lampartem w końcu sezon, w którym ma klub jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek. Żużlowiec w ostatnim czasie rozszerzył swoją działalność i ma pomysł jak rozwinąć żużel u podstaw.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Jak się pan czuje jako zawodnik, który ma klub po okresie transferowym?

Dawid Lampart, zawodnik Texom Stali Rzeszów: To na pewno dla mnie bardziej komfortowa sytuacja w kontekście przygotowania fizycznego i sprzętowego oraz perspektyw, że mam do czego się przygotowywać.

Z czego wynikał brak stabilizacji w poprzednich sezonach?

W pewnym sensie wpływ na to miały moje plany życiowe, które miały iść w inną stronę. Chwilowo poszły, ale tęskniłem za tym, co robię całe życie i zdałem sobie sprawę, że jednak chcę jeździć na żużlu, a nie tylko uczestniczyć w tym połowicznie.

ZOBACZ WIDEO Czy Krzysztof Gałańdziuk poprowadzi Apator sam? Klub komentuje

W najbliższym sezonie w Texom Stali Rzeszów nie będzie brakować starych, dobrych znajomych. To też miało wpływ na decyzję o powrocie?

Historia zatoczyła koło. Kiedyś jeździliśmy wiele lat z Pawłem Miesiącem w drużynie, później wspólnie przenieśliśmy się do klubu z Lublina, a obecnie wróciliśmy do Stali Rzeszów. Skład mamy dobry, jest też Hubert Łęgowik, Kevin Woelbert czy nasi juniorzy. W klubie też zaczyna się dobrze dziać, bo po powstaniu Spółki Akcyjnej są nowi ludzie i sponsorzy, a przede wszystkim poparcie miasta. Wreszcie robi się dobry klimat do żużla.

Rzeszowski żużel musiał sięgnąć dna, by było z czego się odbić?

Tak jak to bywa w życiu, w biznesie i w sporcie również. Czasami trzeba zrobić krok w tył, żeby zrobić dwa do przodu.

Stać was na napsucie krwi gronu drugoligowców prężących muskuły?

Wydaje mi się, że mamy mocną drużynę i u siebie będziemy bardzo mocni, na wyjazdach też tanio skóry nie sprzedamy. Każdy z nas ma duże doświadczenie i jak dołożymy do tego dobry sprzęt, to będziemy walczyć o wysoką pozycję, by dostać się do play-offów i do finału.

Wspomniał pan o tym, że w ostatnich latach był pan żużlowcem tylko połowicznie. Z czego to wynikało?

Wraz z moim kolegą prowadzimy firmę Lamba zajmującą się importem pit bike'ów. To dosyć znana firma, która przewija się w motorsporcie już od dłuższego czasu. Zauważyliśmy, że szkolenie dzieci i młodzieży w kontekście przygotowania do żużla, nie musi się zaczynać od motocykli żużlowych. Obeznanie się z motocyklem łatwiej uzyskać przez pit bike'i i to właśnie zapisano w regulaminie szkoleniowym. Po pit bike'ach są motocykle w klasie wyższej, później 250 cc i 500 cc.

Pit bike przygotowane przez firmę Dawida Lamparta
Pit bike przygotowane przez firmę Dawida Lamparta

To optymalna droga?

Z własnego doświadczenia wiem, że to bardzo dobry sposób, bo byłem od początku kariery mojego brata Wiktora, który zaczął od pit bike'ów, później przeniósł się na motocross i na motocykle żużlowe. Doświadczyłem, jak to ma się odbywać i w ubiegłym sezonie uczestniczyłem czynnie w szkoleniu młodego zawodnika. Bartosz Bańbor od najmłodszych lat jeździł na pit bike'ach, później w motocrossie na motocyklach w klasie 65 i 85 cc. Na motocyklu żużlowym zaczęliśmy szkolenie w maju, a we wrześniu zajął już drugie miejsce w klasie 250 cc. Zajęło mu to tylko 4 miesiące, ale dzięki temu, że zaczynał jako przygotowany zawodnik, który wiedział co zrobić z motocyklem. Musiał się przede wszystkim nauczyć ślizgu kontrolowanego i później szybko przyszły wyniki.

Co wyróżnia pit bike'i?

To bardzo fajna alternatywa, dużo tańsza od innych w motorsporcie i jakościowo całkiem dobra. My jako Lamba stworzyliśmy produkt - serię motocykli Speedway Pit przystosowanych do szkolenia adeptów żużlowych, z pół-automatyczną skrzynią biegów, dzięki czemu adept może uczyć się jeździć motocyklem bez użycia sprzęgła, a w późniejszym etapie szkoleniowy dokłada się sprzęgło. Są to motocykle o pojemnościach 85, 120, 140, 150 i 190 cc i nie wszystkie te motocykle są przeznaczone stricte do żużla.

Czym to się różni od motocykli stosowanych obecnie w miniżużlu?

Klasyczny miniżużel opierał się na motocyklach dwusuwowych i przez lata się to sprawdzało. Teraz jednak koszty uprawiania miniżużla poprzez pit bike będą niższe. Silnik czterosuwowy ma inny moment obrotowy i dużo łatwiej wejść w ślizg kontrolowany, a do tego koszty są diametralnie inne - szkoleniowy pit bike to wydatek rzędu 5 tysięcy złotych, silnik 140 cc do ramy żużlowej to koszt poniżej 2 tysięcy, natomiast gotowa żużlówka o poj. 140 cc to 8-10 tys. złoty. Chcąc, by ten sport był dostępny dla większej liczby osób, trzeba iść w tym kierunku. Dużą rolę ogrywa także zupełnie inna dostępność części.

Wspomniał pan o Bartoszu Bańborze, który zdawał licencję w barwach Stowarzyszenia Lamba Rzeszów. Czy po powrocie do rzeszowskiego klubu myślicie o szkoleniu wspólnie z klubem?

Jesteśmy po rozmowach z klubem z Rzeszowa i z ludźmi odpowiedzialnymi za zarządzanie tym klubem. Będziemy razem współpracować i jesteśmy w trakcie rozmów o zasadach współdziałania. Chcemy, by szkółkowicze Stali zaczynali u nas szkolenie na pit bike'ach, do czego mamy przygotowaną infrastrukturę. Później młody zawodnik może kontynuować przygodę z żużlem już w klubie Stal, mając podstawy do bezpiecznej jazdy na żużlu. Myślę, że infrastruktura wokół klubów żużlowych będzie się zmieniać i ośrodki żużlowe będą zacieśniać współpracę z klubami pit bike'owymi i motocrossowymi. Klub ma dzięki temu zawodnika z podstawami, a rodzic wie, że dziecko bezpiecznie wchodzi w pierwsze treningi.

Będziecie mieć kolejnych wychowanków Lamby w klasie 250 cc?

Tak, mamy kolejnego chłopaka, który jeździ na motocyklu w klasie 140 cc na pit bike’u i 85 cc w Enduro, jednak ma jeszcze 12 lat i nie może ze względów regulaminowych zdawać licencji w klasie 250 cc. To będzie przełomowy rok dla nas i dla całego klubu, który będzie chciał to poukładać na nowo. Chcemy rozwijać szkolenie w Rzeszowie i jeśli klimat będzie fajny, dołożymy naszą cegiełkę do wyniku drużynowego, nie zapominając o szkoleniu i funkcjonowaniu naszej firmy i promowaniu sportu pit bike’owego w Polsce.

Czytaj także: 
Polonia Piła ma nowego trenera 
W szpitalu chcieli mu odciąć nogę

Komentarze (0)