Obecnie żużel w Rzeszowie jest w kryzysie, ale powoli wychodzi na prostą. Fanom z podkarpackiego miasta sytuacja ta przypomina moment, w którym Stal Rzeszów była na początku XXI wieku. Wtedy to klub balansował na granicy I i II ligi, ale jego władze marzyły o podboju żużlowej Polski.
Wówczas jednym z liderów Stali był Bohumil Brhel. To jeden z najlepszych czeskich żużlowców ostatnich lat. Choć na arenie międzynarodowej wielkich sukcesów nie odnosił, to w Rzeszowie był bohaterem. Na tamtejszym torze radził sobie znakomicie, a w Stali spędził łącznie pięć sezonów.
Pierwszy sukces Brhel odniósł w 1985 roku, kiedy został mistrzem Czechosłowacji juniorów. Rok później w IMŚJ zajął czwarte miejsce. Niewiele zabrakło, by stanął na podium, a wtedy jego kariera mogłaby nabrać rozpędu. Po otwarciu polskich lig na obcokrajowców znalazł angaż w Rybniku, gdzie pojechał w jednym meczu i zdobył 13 punktów.
ZOBACZ WIDEO Władze Apatora zadowolone ze sprzedaży karnetów. Padły konkretne liczby
Później zwrócili uwagę na niego działacze Stali Gorzów. Tam ścigał się jednak sporadycznie i na kilka lat wypadł z orbity zainteresowania polskich działaczy. Zmieniło się to w 1999 roku. Zaufano mu w Rzeszowie, a Brhel został jedną z legend klubu.
W Stali Rzeszów spędził pięć sezonów. Pojechał w 63 meczach, wraz z bonusami zdobył 681 punktów. To wielki dorobek, który został mu zapamiętany na długo. Dla rzeszowskiego klubu był gotów zrobić wszystko. W ostatnim sezonie startów był nawet uczestnikiem cyklu Grand Prix, ale tam furory nie zrobił i był jednym z outsiderów cyklu, a dwa lata wcześniej został mistrzem Europy.
Brhel był seryjnym medalistą mistrzostw Czech. Na swoim koncie ma sześć złotych krążków, trzy srebrne i dwa brązowe. Wielu fanów z Rzeszowa do dziś przypomina sobie jego szarże po kolejne zwycięstwa na torze przy Hetmańskiej.
Czytaj także:
Ze złamaną stopą zdobył 14 punktów i utrzymał drużynę w lidze. Po jego śmierci w mieście zawrzało
Motocyklem na szczyt góry. Dla Polaka nie ma rzeczy niemożliwych