Odwołanie GTŻ-u już w Warszawie

Odwołanie GTŻ-u Grudziądz od decyzji Głównej Komisji Sportu Żużlowego, podtrzymującej zabranie punktów Rory'ego Schleina w pierwszym meczu o utrzymanie przeciwko drużynie KM-u Ostrów w piątek dotarło do Warszawy. Teraz sprawą zajmie się Trybunał PZM.

Przypomnijmy, że sprawa dotyczy odebrania 6 punktów Rory'emu Schleinowi w pierwszym meczu o utrzymanie w I lidze, gdyż jego motocykl znajdował się podczas meczu poza wyznaczonym obszarem. Po zakończonym spotkaniu sędzia zawodów Maciej Spychała przyjął protest złożony przez ostrowskich działaczy i zweryfikował wynik spotkania z 48:45 na 48:39 dla KM-u Ostrów. W konsekwencji okazało się, że właśnie tych punktów zabrakło GTŻ-owi do pozostania w lidze.

W piątkowy poranek trener grudziądzkiej drużyny - Robert Kempiński oraz dyrektor Piotr Nagel dostarczyli do siedziby GKSŻ i PZM stosowne dokumenty. Odwołanie liczy 11 stron, a dołączone do niego są 3 płyty DVD oraz 5 innych załączników, w których zawarte są m.in. oświadczenia oraz stanowiska osób związanych ze sprawą weryfikacji wyniku w Ostrowie i polskim żużlem. Takie obszerne materiały z wszystkimi informacjami skompletował Zarząd GTŻ wraz z specjalną grupą prawników.

W czwartek na naszych łamach prezentowaliśmy uzasadnienie decyzji GKSŻ, odnośnie wydarzeń z Ostrowa. Prezes grudziądzkiego klubu nie jest jednak zadowolony z tych wyjaśnień - Nie będę już tej sprawy roztrząsać, bo jestem nią zmęczony. Spodziewaliśmy się poważnej, rzeczowej odpowiedzi pisemnej do naszego klubu. Teraz sprawa jest na szczeblu Trybunału PZMot. Zapisaliśmy w odwołaniu - obszernym i klarownym - klauzulę z prośbą, by Trybunał, o ile to możliwe, rozpatrzył sprawę do spotkań barażowych o I ligę. Ma on czas do siedmiu dni na wyznaczenie nam kaucji, jaką powinniśmy wpłacić - informuje na łamach Gazety Pomorskiej Zbigniew Fiałkowski.

Grudziądzanie mają nadzieję, że nie wydarzy się sytuacja, jaka miała ostatnio miejsce w polskiej piłce nożnej w związku ze sprawą degradacji z Ekstraklasy drużyny Widzewa Łódź - Żeby przypadkiem nie stało się w tej sprawie tak, jak z Widzewem w piłce nożnej. Zbyt pospiesznie "spuszczono" drużynę do niższej ligi i powstał duży problem. Wierzymy, że sprawiedliwość jeszcze jest i warto o nią walczyć - powiedział dla "Pomorskiej" wiceprezes GTŻ-u - Zdzisław Cichoracki.

Wszystko wskazuje więc na to, że na wyrok i spadkowicza z pierwszej ligi będziemy musieli poczekać, bowiem Trybunał PZM na rozpatrzenie sprawy ma 30 dni. Dodatkowo w razie nieprzychylnej decyzji, Zarząd GTŻ zapowiada odwołanie do Trybunału PKOl, a nawet Sądu Najwyższego.

Komentarze (0)