Żużel. Drugi łuk w Lublinie stwarza problemy zawodnikom. Menadżer wyjaśnia powody

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jarosław Hampel na prowadzeniu.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jarosław Hampel na prowadzeniu.

Długie proste i ostre łuki - tak charakteryzuje się tor żużlowy w Lublinie. Dla jednych jest to atut, a u innych powoduje silny ból głowy. Wielu zawodników nie radzi sobie szczególnie na jednym wirażu.

Liczący 382 metry tor w Lublinie jest najdłuższym owalem w PGE Ekstralidze i zarazem jednym z najdłuższych w naszym kraju. Więcej metrów liczą tylko trzy tory: w Krośnie (396), w Rzeszowie (395) oraz w Tarnowie (392).

Cechą charakterystyczną domowego toru Motoru Lublin poza długimi prostymi są ostre łuki. To z kolei generuje problemy z płynną jazdą, szczególnie na drugim łuku, gdzie najczęściej można zaobserwować upadki oraz niezbyt stabilną jazdę.

- Z uwagi na bardzo długie proste, zawodnicy osiągają naprawdę duże prędkości. Jeżeli przy prędkości dochodzącej do 124 km/h zawodnik musi się złożyć w stosunkowo ostry łuk, no to wówczas koło w motocyklu pracuje. Właśnie dlatego na wejściu w drugi łuk tworzą się koleinki. To nie jest beton - powiedział Jacek Ziółkowski w rozmowie z klubowym serwisem Włókniarza w artykule "Nasi rywale".

ZOBACZ WIDEO Sankcje mogą mu zatrzymać karierę. "Zrozumcie, że od 15. roku życia nie mieszkam w Rosji"

Ziółkowski tłumaczy, że zupełnie inaczej wchodzi się w łuk, kiedy tor ma krótkie proste i łagodniejsze łuki, jak np. na obiekcie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie, a nieco inaczej na takich owalach, jak ten przy Alejach Zygmuntowskich. Co ciekawe, menadżer "Koziołków" uważa, że położenie Lublina - na uboczu sprawia, że jest to spora... niewygoda dla innych ekstraligowców.

I trudno nie przyznać mu racji. W Lublinie w ostatnim sezonie udało się rozegrać rundy Grand Prix, jednakże duże międzynarodowe, czy nawet krajowe wydarzenia witają tam sporadycznie. Najwięcej obycia mają z tym torem juniorzy. Seniorzy niekoniecznie.

Menadżer wicemistrza kraju zauważa, że geometria lubelskiego toru podobna jest do owalu w Częstochowie, stąd też... - Zawodnicy lubelscy dobrze się czują w Częstochowie i w drugą stronę również to działa, żużlowcy Włókniarza nie mają większych problemów z dopasowaniem się do lubelskiej nawierzchni - kończy.

Czytaj także:
Kto, gdzie i kiedy? Już w marcu czeka nas sporo żużla w Polsce!
Polski sportowiec walczy o niższy wyrok. Jest decyzja sądu

Źródło artykułu: