Na usprawiedliwienie władz polskiego żużla, trzeba jasno zaznaczyć, że w momencie zmian w regulaminie, nikt nie mógł się spodziewać, że za chwilę za naszą wschodnią granicą Rosjanie rozpętają wojnę, a przepis będzie mógł być wykorzystywany przez rosyjskich zawodników do obejścia ewentualnej dyskwalifikacji.
Na mocy nowych przepisów, o uzyskanie polskiej licencji może się ubiegać każdy zawodnik, który spełni sześć warunków. Każdy chętny musi posiadać polskie obywatelstwo od dwóch lat, mieć miejsce zamieszkania i certyfikat rezydencji podatkowej w Polsce od pięciu lat, a także uzyskać zgodę rodzimej federacji i nie posiadać licencji żadnej innej federacji krajowej. W przypadku gdy zawodnik ma dwa obywatelstwa, musi także złożyć oświadczenie, że w rozgrywkach międzynarodowych organizowanych pod egidą FIM i FIM Europa będzie reprezentował wyłącznie PZM i nie będzie korzystał z uprawnień wynikających z drugiego posiadanego obywatelstwa.
Jak się okazuje to jednak nie koniec. - W trakcie przerwy w rozgrywkach zmieniliśmy przepisy, ponieważ już wcześniej kilku zawodników deklarowało chęć uzyskania polskiej licencji. Spełnienie wszystkich warunków i złożenie stosownego wniosku nie jest jednak jednoznaczne z przyznaniem licencji. Wciąż każdy przypadek będzie badany indywidualnie przez GKSŻ i każdy zawodnik musi otrzymać od nas zgodę - wyjaśnia członek GKSŻ, Łukasz Szmit.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Znamy plany Włókniarza na obóz przed sezonem
Co ciekawe, tuż po rozpoczęciu wojny w Ukrainie zainteresowanie tym przepisem wśród rosyjskich żużlowców jest jeszcze większe niż wcześniej. - Faktycznie mogę potwierdzić, że kilku zawodników w ostatnich dniach pytało nas o możliwość ubiegania się o polską licencję. Na razie to tylko luźne zapytania, a żaden z nich nie zdecydował się jeszcze na złożenie oficjalnego wniosku. Mamy mieszane odczucia odnośnie tej procedury, ale oficjalnie wypowiemy się dopiero, gdy ktoś zdecyduje się skorzystać z tej możliwości - dodaje Szmit.
Warunki regulaminu w każdej chwili mogą spełnić choćby Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta, a nieco dłużej musiałby odczekać choćby Andriej Kudriaszow. Ta furtka byłaby z kolei zamknięta dla Grigorija Łaguty, który musiałby szukać szansy w łotewskiej federacji, a także Wadima Tarasienki, Wiktora Kułakowa czy Siergieja Łogaczowa, bo ci zawodnicy nie posiadają polskiego obywatelstwa.
Zobacz także:
Miał być ślub, a była walka o przekroczenie granicy
Rosjanin poszedł po wizę do Polski. To usłyszał w Moskwie