Miał być ślub, a była walka o przekroczenie granicy. Ukrainiec dostanie od klubu szansę na normalne życie

Kontrakt ukraińskiego żużlowca Marko Lewiszyna z Cellfast Wilki Krosno niespodziewanie okazał się dla niego nie tylko szansą na dużą karierę w Polsce, ale także... normalne życie. Gdy wybuchła wojna, zawodnik przebywał wraz z kolegami w Arłamowie.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Marko Lewiszyn WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Marko Lewiszyn
Wygląda na to, że 22-latek urodzony na zachodzie Ukrainy w miejscowości Równe ma ostatnio ogromne szczęście. Nie dość, że po dwóch fatalnych sezonach dostał szansę na kontrakt w czołowym zespole eWinner 1. Ligi, to dodatkowo zdołał opuścić Ukrainę tuż przed rozpoczęciem działań wojennych.

Gdyby nie powołanie na zgrupowanie Wilków w Arłamowie, dziś Lewiszyn nie miałby szans na przyjazd do Polski i kontynuowanie swojej żużlowej kariery. Zamiast tego bardziej prawdopodobne wydawało się zaciągnięcie do wojska i zaangażowanie młodego sportowca w obronę kraju przed najeźdźcą.

Losem swojego zawodnika bardzo przejęli się działacze krośnieńskiego klubu. Najpierw była rozmowa w pokoju na zakończenie campu w Arłamowie. Następnie działacze zaproponowali by zawodnik pozostał na cały sezon w Polsce. Lewiszyn dostał w Krośnie komfortowe warunki do jazdy na żużlu i normalnego funkcjonowania.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lech Kędziora wskazał, co trzeba zmienić w częstochowskim torze

- Zdajemy sobie sprawę, że jeśli pozwolimy, by Marko opuścił teraz nasz kraj, to w tym roku może już do nas nie wrócić. Już na granicy zostałby wchłonięty do ukraińskiej armii. W tej chwili nie chodzi już nawet o moc naszego zespołu, ale przede wszystkim o to, by zapewnić mu komfortowe warunki do życia. Nie pozwolimy, by wrócił do Ukrainy i był narażony na niebezpieczeństwo - komentuje menedżer Cellfast Wilków Michał Finfa.

Zespół dopiero co wrócił z obozu przygotowawczego, a zgodnie z pierwotnymi planami, wszyscy zawodnicy mieli teraz pojechać do swoich domów, a do Krosna dotrzeć dopiero w połowie marca. Już wiadomo, że z Lewiszynem będzie inaczej. We wtorek zorganizowano w klubie specjalne spotkanie, podczas którego porozmawiano o przyszłości zawodnika i jego rodziny.

- Marko przystał na naszą propozycję i zdecydował się pozostać w Polsce do końca sezonu. Ostatnie dni były bardzo nerwowe, bowiem do Krosna wyruszyła z Równego dziewczyna Marko. Po kilkudniowym postoju na granicy udało się jej w końcu opuścić ukraińską stronę i wpadła w objęcia zawodnika. Dramaturgii całej sytuacji dodaje fakt, że Marko i Iryna mieli na minioną sobotę od dawna zaplanowany ślub. Zamiast ślubu była walka o przekroczenie granicy przez dziewczynę zawodnika. Lewiszyn najbliższy sezon spędzi w naszym klubie na warunkach amatorskich i to po naszej stronie będzie zapewnienie mu sprzętu, wszystkich spraw logistycznych, a przede wszystkim mieszkania. Cieszymy się, że mogliśmy mu w ten sposób pomóc - dodaje Finfa.

Zobacz także:
Piękny gest Walaska dla Ukrainy
W marcu dużo żużla w Polsce

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Wilki Krosno zdołają awansować w tym roku do finału eWinner 1. LŻ?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×