- Na początku marca byłem trzy dni na Łotwie i miałem trochę czasu, by porozmawiać z Griszą. Wracając do Polski 3 marca podjąłem decyzję, że nie możemy już dłużej współpracować. Konkretnych powodów nie będę ujawniał i mogę powiedzieć jedynie, że w obecnej sytuacji po prostu nie widziałem możliwości pracy w jego teamie - mówi nam mechanik i menedżer Rosjanina, który współpracował z nim przez trzy ostatnie sezony.
Nie jest wielką tajemnicą, że atmosfera wokół starszego z braci Łagutów zaczęła się bardzo mocno psuć od razu po inwazji Rosji na Ukrainę. Żużlowcy Motor Lublin przebywali wtedy na zgrupowaniu w Hiszpanii, a poglądy na bieżącą sytuację w Europie podzieliły zespół tak mocno, że pomiędzy Grigorijem Łagutą, a Mikkelem Michelsenem miało dojść do szarpaniny. To jednak nie skłoniło Rosjanina do refleksji, bo w wywiadzie dla WP Sportowefakty nie chciał w żaden sposób odnieść się do wojny w Ukrainie, ale za to wspominał fantastyczne chwile spędzone podczas zrywania mandarynek prosto z drzew.
Nie ma się więc co dziwić, że decyzja o wyrzuceniu Rosjanina z drużyny zapadła tak naprawdę chwilę po powrocie Motoru z obozu, a później czekano jedynie z jej ogłoszeniem aż do oficjalnego komunikatu FIM i PZM. W tym momencie jest już pewne, że Łaguta nie ma szans na powrót na polskie tory, bo władze PGE Ekstraligi nie zgodzą się potwierdzić go do startów, nawet jeśli uda mu się zdobyć łotewską licencję.
Bardzo szybko nowego pracodawcę znalazł sobie za to Dariusz Sajdak, który od lat ma opinię jednego z najlepszych żużlowych mechaników na świecie. Po nieudanej przygodzie z Łagutą, specjalista postanowił wrócić do pracy z młodzieżą i przyjął ofertę od jednego z polskich juniorów.
Czytaj także:
W Rosji zawrzało po tym wywiadzie! Mistrz świata w ogniu krytyki
Senator nie wierzy, że minister sportu to powiedział
ZOBACZ WIDEO Wymiana zdań polskiego dziennikarza i rosyjskiego sportowca. Wojna to czas by wykazać się odwagą