Dariusz Śledź (trener Marma Hadykówka Rzeszów): Niestety w dzisiejszym meczu przegraliśmy. Oczywiście jest to porażka w mniejszych rozmiarach, niż ta z fazy zasadniczej, aczkolwiek jest to porażka. Myślę, że gdybyśmy mieli jeszcze jednego zawodnika, który by zapunktował na poziomie 5-6 punktów to mecz byłby wygrany. Spotkanie był bardzo interesujące i trzymające w napięciu aż do biegów nominowanych. Nie brakowało ciekawych i wyrównanych biegów. Uważam, że ten wynik pozwala nam myśleć o odrobieniu tej straty i w tym wypadku zwycięstwie w dwumeczu. Wszystko wskazuje na to, iż zakończymy sezon na 3 miejscu. Pozostaję niedosyt, ponieważ po bardzo udanej rundzie zasadniczej nasze apetyty były znacznie większe.
Maciej Kuciapa (Marma Hadykówka Rzeszów): Cieszę się bardzo z dzisiejszego swojego występu. Poza tym jednym biegiem, w którym zabrakło zrozumienia z kolegą z drużyny to zawody bardzo udane. Przed meczem rewanżowym w Rzeszowie możemy być chyba spokojni, ale nigdy nie można lekceważyć rywala. Myślę, że odrobimy tą 6 punktową stratę z Gniezna i u siebie wygramy ze Startem. Szkoda tego, że nie dotarliśmy do finału rozgrywek. Bardzo zależało nam na tym, aby walczyć o ekstraligę z Unią Tarnów. Niestety zawiedliśmy w meczu w Daugavpils i przekreśliliśmy nasze szanse na awans. Jeśli chodzi o mnie, to nie do końca jestem zadowolony z moich występów w tym roku. Po tym meczu sezon dla mnie się jeszcze nie kończy. Pozostało jeszcze kilka imprez indywidualnych i chciałbym jeździć ja najdłużej, jeśli tylko pozwolą na to warunki pogodowe.
Dawid Stachyra (Marma Hadykówka Rzeszów): Mój występ nie był zły, ale nie ukrywam, że w paru biegach popełniłem kilka błędów. To skutkowało stratą pozycji, a szkoda, bo mój dorobek punktowy mógł być większy. Tor był dzisiaj bardzo trudny, ciężko był złapać trochę przyczepniejszej ścieżki. Najważniejsze jest to, że było bezpiecznie i osiągnęliśmy całkiem korzystny rezultat przed rewanżem.
Mateusz Szostek (Marma Hadykówka Rzeszów): Nie jestem zadowolony ze swojego dzisiejszego występu. Przez cały mecz walczyliśmy ze sprzęgłem i to była główna przyczyna mojego słabszego występu. Nie potrafiłem dobrze wyjechać ze startu, a na tym torze ciężko się walczy. Jeśli chodzi o drużynę to myślę, że zabrakło nam jednego, równo punktującego zawodnika. Oceniając ten sezon to można powiedzieć, że jest on stracony. Brakowało mi jazdy w lidze, ponieważ startowałem tylko w jednym biegu w meczu.
Leon Kujawski (trener Startu Gniezno): Najważniejsze, że wygraliśmy. Co prawda rozmiary zwycięstwa mogły być większe, ale nie ubolewamy nad tym co osiągnęliśmy. Jechaliśmy bez jednego z liderów i to też dało się odczuć. Przełamał się w końcu Mirek Jabłoński, który wywalczył jedenaście punktów. Do Rzeszowa jedziemy powalczyć. Znaleźliśmy się w czołowej czwórce ligi i to na pewno uznajemy za sukces. Dziękuję kibicom za doping podczas całego sezonu. Decyzję co do mojej pracy z drużyną w sezonie 2010 podejmę za jakiś czas, muszę być bowiem pewien, że zdrowie pozwoli mi zakończyć to, co zacznę.
Mirosław Jabłoński (Start Gniezno): Jak oceniam swój dzisiejszy występ? Cóż, zawsze może być lepiej, aczkolwiek dzisiaj nie był najgorzej. Jak to mówią lepiej późno niż wcale. Wszyscy chyba doskonale wiedzą, że w tym roku nie szło mi za dobrze. Dużo zbiegów okoliczności, wiele czynników sportowych jak i również złośliwość rzeczy martwych sprawiło, że nie wszystko było tak jak chciałem. Całe szczęście w dniu dzisiejszym się obudziłem i pokazałem na co mnie stać. Przy pomocy sponsorów udało mi się zakupić i przygotować lepszy silnik. Krótko podsumowując, to wszystko "grało i buczało". Z tego się bardzo cieszę i kolejny raz potwierdziło się powiedzenie, że prawdziwego faceta poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna (śmiech).
Piotr Paluch (Start Gniezno): Mój dzisiejszy występ był kiepski i jestem z niego niezadowolony. Tylko 6 punktów w czterech startach, to jest naprawdę poniżej mojej normy jaką zawsze robiłem na własnym torze. Do tej pory zawsze byłem "doparowym", a dzisiaj pierwszy raz w tym sezonie wystąpiłem jako prowadzący parę. Niestety nie udźwignąłem tego ciężaru w tym spotkaniu. Zawsze w meczach startowałem z Krzysztofem Jabłońskim i większość biegów rozstrzygaliśmy na swoją korzyść. W tym meczu jechałem w parze z Kacprem i niestety nie pojechałem na swoim poziomie.
Kacper Gomólski (Start Gniezno):Dopiero w czwartym biegu wziąłem drugi motor, który okazał się lepszy. Całkowicie spasowany byłem dopiero w piątym starcie, kiedy to razem z tata i mechanikami wprowadziliśmy odpowiednie korekty. Na pewno szkoda tego biegu, bo niemal cały dystans prowadziłem z Maksem, niestety ostatecznie wyprzedził mnie o błysk szprychy. Próbowałem go powstrzymać, ale był szybszy. Został nam tylko mecz wyjazdowy, fajnie jeździło się przy takiej publiczności. Zanotowałem kilka wpadek, ale były też dobre występy. Teraz będę wiedział jak jechać w Rzeszowie. Na pewno będzie bardzo przyczepnie, więc będę musiał mocno kontrolować motocykl.
Wypowiedzi zebrali Łukasz Kaczmarek i Szymon Kaczmarek.