Wszystko dlatego, że Rosjanie zostali wykluczeni z udziału w oficjalnych zawodach organizowanych na terenie Polski, ale jednocześnie do dziś nie istnieje przepis, który zakazywałby im trenować, czy brać udział w testach swoich klubów. Przy obecnym stanie prawnym możliwe jest więc, że za chwilę Emil Sajfutdinow jak gdyby nigdy nic weźmie udział w testowym meczu Apatora Toruń, a Artiom Łaguta sprawdzi się po zimie w barwach Betard Sparty Wrocław. To samo dotyczy wszystkich innych rosyjskich zawodników, którzy niedawno zostali wykluczeni. Kwestią otwartą pozostaje pytanie, czy kluby się na to zdecydują i jaka będzie ewentualna reakcja kibiców.
- Faktycznie na razie nic nie wyklucza udziału Rosjan w treningach, a za takie są także uznawane zawody treningowe bez udziału sędziego PZM - wyjaśnia nam przedstawiciel GKSŻ, Leszek Demski. Choć żużlowa centrala już jakiś czas temu wprowadziła przepisy, zgodnie z którymi, wszystkie sparingi powinny być rozgrywane przy udziale wykwalifikowanego sędziego, to w praktyce większość przedsezonowych konfrontacji nie jest zgłaszanych do GKSŻ.
W takiej sytuacji nie ma osoby, która sprawdza licencję i może zdecydować o wykluczeniu poszczególnych żużlowców z udziału w teście. Funkcję sędziego podczas takich spotkań sprawują bowiem osoby funkcyjne, a ich głównym zadaniem jest zwalnianie zamka maszyny startowej.
ZOBACZ WIDEO Motor Lublin pomaga potrzebującym Ukraińcom
Start rosyjskich zawodników w testach swoich drużyn mógłby spowodować sporo zamieszania i podważyć wcześniejsze decyzje władz PZM. Łatwo wyobrazić sobie reakcję fanów, którzy przez poprzedni miesiąc zachwycali się wspaniałą formą rosyjskich zawodników, ale już podczas spotkań ligowych nie będą mogli ich oklaskiwać. Problem został już dostrzeżony w GKSŻ i całkiem prawdopodobne, że w najbliższych dniach działacze zajmą się tym tematem.
- Start zawieszonych Rosjan w test-meczach byłby niezrozumiały zarówno od strony sportowej, jak i marketingowej. Po pierwsze, nie ma sensu wystawiać do sparingów zawodników, którzy nie wiedzą, czy w tym sezonie zdołają wystartować w jakichkolwiek zawodach. Nie rozumiem, jaki miałby być cel ich jazdy, skoro już dwa lata temu okazało się, że żużlowcom wystarczą dwa tygodnie, by dojść do dobrej formy. Po drugie, kluby musiałyby zapewnić tym zawodnikom bezpieczeństwo, a bardzo trudno zrobić to w warunkach treningowych, gdy na obiekcie nie ma ochrony, a zawody nie są imprezą masową. Moim zdaniem, jeśli już iść na jakiś kompromis, to powinniśmy pozwolić Rosjanom trenować tylko za zamkniętymi drzwiami, gdy na stadionie nie ma nikogo postronnego - uważa były menedżer Apatora, Jacek Frątczak.
Czytaj więcej:
Przebył 2,5 tysiąca kilometrów, by pomóc uchodźcom
ZZ za zawieszonych zawodników nie dla wszystkich