"Żużel według Jacka" to cykl felietonów Jacka Gajewskiego, byłego menedżera klubu z Torunia.
***
Czas płynie, inwazja na Ukrainę trwa i trwają (niestety) starania rosyjskich żużlowców o start w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Niedawno Betard Sparta zgłosiła Artioma Łagutę do egzaminu na licencję Ż w Zielonej Górze. Nie mogę pojąć, dlaczego wrocławianie z uporem maniaka próbują pchać ten temat. Pewnie, że cały czas można przywoływać argumenty prawne czy regulaminowe i się nimi posługiwać. Czytałem, że klub wykonał taki ruch, bo w pewnym sensie prosił o to zawodnik, który wcześniej nie otrzymał oficjalnej odpowiedzi od PZM. Pytanie brzmi, czy klub musi robić wszystko, o co prosi go żużlowiec? Gdyby Łaguta powiedział, że chce dwa miliony rekompensaty za brak jazdy, to prośba też zostałaby spełniona? Zapewne nie, więc taka argumentacja do mnie nie trafia. Można robić różne rzeczy, ale jest też druga strona medalu. Moralnie to wszystko jest naprawdę wątpliwe, bo w Ukrainie rozgrywa się wielki dramat.
Nie wiem, kto doradza żużlowcom i klubom różne działania, ale nie mam wątpliwości, że one nie dodają im splendoru. To klasyczny przykład robienia czegoś na siłę, a to zawsze spotyka się z niechęcią i irytacją środowiska. Poza tym takie ruchy są z góry skazane na porażkę.
Uporczywa walka o własny interes w obliczu wojny wygląda bardzo źle. Co rusz słyszę głosy, że przecież oni mają prawo, bo dysponują polskim paszportem czy płacą u nas podatki. Zwłaszcza ten drugi argument jest dla mnie niezrozumiały, bo płacenie podatków to przecież naturalna konsekwencja prowadzenia gdzieś działalności. Nic nadzwyczajnego. Tak samo polski paszport nie czyni z nich Polaków, bo jeszcze niedawno sami mówili, że są Rosjanami, a dokument ma im tylko ułatwić funkcjonowanie i podróżowanie po Europie. Żaden z nich nie poczuł nagle żadnych szczególnych emocji związanych z przynależnością do wspólnoty.
Jak już wspomniałem, nie mam pojęcia, kto doradza Rosjanom, ale wiem, co byłoby dla nich teraz najlepsze. Wcale nie oczekuję od nich heroizmu, bo wiem, jak wygląda system ich w kraju i że zostawili tam rodziny. Niektórzy mogą się obawiać o ich bezpieczeństwo, a troska o swoich bliskich jest dla mnie czymś zrozumiałym.
Oczekiwałbym jednak, żeby wzięli nałożone sankcje na klatę, milczeli lub się wycofali. Niestety, jest zupełnie inaczej. Grigorij Łaguta udziela skandalicznych wywiadów, a Artiom Łaguta jeszcze niedawno trenował i wrzucał zdjęcia z uśmiechem na ustach. Ktoś powinien im powiedzieć, że to policzek dla Ukraińców. Rosjanie powinni wreszcie zrozumieć, że takimi działaniami eskalują negatywne emocje. Niestety, takiej refleksji u nich nie widzę.
ZOBACZ WIDEO "Nadzieja umiera ostatnia". Dyrektor Apatora mówi o przywróceniu Sajfutdinowa do rozgrywek