Skandaliczna wypowiedź. Rosyjskiemu żużlowcowi puściły hamulce

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta

Nie tak dawno twierdził, że "nie ma komentarza" ws. wojny w Ukrainie. Teraz Grigorij Łaguta postanowił powiedzieć, co myśli o sytuacji na Wschodzie. - Więcej prawdy niż w UE pokazują w rosyjskiej telewizji - stwierdził rosyjski żużlowiec.

W tym artykule dowiesz się o:

- Nie mam komentarza - mówił nam Grigorij Łaguta, gdy był pytany o zakaz startów dla Rosjan w PGE Ekstralidze, mający związek z inwazją tego państwa na Ukrainę. Już wtedy w środowisku mówiło się, że Rosjanin w prywatnych rozmowach ma popierać Władimira Putina i działania zbrojne rosyjskiej armii w Ukrainie. Z tego też powodu Motor Lublin dość szybko i jednoznacznie ogłosił, że w sezonie 2022 nie będzie korzystał z usług żużlowca.

- Jestem Rosjaninem i nigdy nie będę krytykował swojego kraju, tak jak Polacy nie narzekają na swój kraj - tłumaczył Łaguta w kolejnej rozmowie z WP SportoweFakty, a jego postawa oburzyła wielu kibiców. Rosjanina zalała fala hejtu, w odpowiedzi na którą usunął z mediów społecznościowych wszelkie wzmianki o Motorze Lublin.

Teraz Łaguta poszedł o krok dalej. W rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym" przyznał się do oglądania rosyjskiej telewizji, w której wydarzenia na Wschodzie prezentowane są nieco inaczej. Jak? - Jest w bardzo inną stronę to wszystko pokazane. Więcej prawdy niż w Unii Europejskiej pokazują w rosyjskiej telewizji. Dużo więcej - powiedział żużlowiec, czym niejako potwierdził to, że skutecznie dał się omamić rosyjskiej propagandzie.

ZOBACZ WIDEO Bójka Łaguty z Michelsenem? Zawodnik Motoru mówi jak było

Łaguta, zgodnie z putinowską i kłamliwą propagandą, uważa, iż Rosjanie od kilku lat byli regularnie mordowani w Donbasie. - Szkoda tego wszystkiego, szkoda, że do tego wszystkiego doszło. Ale szkoda, że w telewizji nie mówili i nie pokazywali tego, co działo się w 2014 roku. Jak w Donbasie gromili, strzelali i zabijali niewinnych Rosjan - odpowiedział zawodnik Motoru, pytany o to, czy w rosyjskiej telewizji informują o śmierci niewinnych Ukraińców.

- Wtedy było cicho i wtedy nikt nie protestował. Wszyscy sportowcy jakoś startowali w Rosji i nikt nie był zawieszony. I Polacy też jeździli w Rosji, jakby nic się nie stało. Dostawali nawet więcej kasy od rosyjskich zawodników i nikt nie zwracał uwagi na to, co dzieje się w Donbasie. A ludzie z Rosji ginęli w Donbasie. I nikt nie zawieszał innych sportowców wtedy - dodał Łaguta.

Przypomnijmy, iż wojna w Ukrainie rozpoczęła się w nocy z 23 na 24 lutego, po tym jak prezydent Władimir Putin wydał rosyjskim wojskom rozkaz do ataku. Pretekstem do interwencji zbrojnej było nieuznawanie przez Ukraińców separatystycznych republik na wschodzie kraju. Tymczasem Rosja, w dniach poprzedzających agresję, uznała niepodległość Ługańskiej Republiki Ludowej i Donieckiej Republiki Ludowej.

Obie samozwańcze republiki na wschodzie Ukrainy to konsekwencja wojny w Donbasie, mającej swój początek w 2014 roku. Od tego momentu prorosyjscy rebelianci wspierani są przez Rosję i jej armię. Trwające od ośmiu lat walki doprowadziły do śmierci po obu stronach konfliktu i finalnie rozpętały wojnę na terenie niemal całej Ukrainy.

Wojna w Donbasie zaczęła się kilka tygodni po tym, jak Rosja dokonała nielegalnej i nieuznawanej przez społeczność międzynarodową aneksji Krymu. Jej działania podyktowane były tym, że władzę w Ukrainie stracił prorosyjski prezydent Wiktor Janukowycz.

Czytaj także:
Niezwykły gest. Polacy ufundują występy reprezentacji Ukrainy!
Senator RP ostro o Bońku. "Utwierdza zakłamany obraz Rosji Putina"