Ostatecznie zawodnik skończył zawody z bardzo dobrym dorobkiem punktowym (osiem punktów i bonus), ale ważniejsze było to, że w trakcie zawodów żużlowiec spowodował wypadek Andersa Thomsena. Badania na szczęście wykluczyły u Duńczyka złamanie nadgarstka, ale mimo to, przynajmniej tydzień będzie odpoczywał od żużla. To zresztą nie jedyna niebezpieczna sytuacja z udziałem Bartłomieja Kowalskiego, bo mało brakowało a zawodnik wjechałby także w Mateusza Bartkowiaka. Ostatecznie Kowalski uniknął groźniejszego wypadku i sam upadł na tor.
Co o postawie juniora rywali sądzą przedstawiciele Moje Bermudy Stali Gorzów?
- Kowalski faktycznie jeździł ostro, ale to materiał do analizy dla sztabu Betard Sparty Wrocław. To oni muszą się zastanowić skąd wynikały te błędy i czy była to tylko kwestia nieudolności, czy może zbyt duża ambicja - mówi trener Stali Stanisław Chomski.
Kowalski faktycznie może mieć w tym roku problemy z presją, bo w listopadzie było o nim bardzo głośno. 20-latkowi udało się podpisać bardzo wysoki kontrakt, mimo iż do tej pory przejechał w PGE Ekstralidze zaledwie kilka biegów. Nie ma się więc co dziwić, że od początku robi wszystko, by pokazać, że jest wart tych pieniędzy. Mecz w Gorzowie miał dodatkowy podtekst, ze względu na zamieszanie z negocjacjami z tym klubem.
- Faktycznie junior został wygwizdany przez fanów, ale nie przesadzałbym z interpretacją tych zdarzeń. Kibiców nie było tak dużo, a każdy zawodnik musi sobie radzić z taką presją i nie może to mieć wpływu na jego postawę. Dla nas najważniejsze jest to, że Anders nie ma złamań i najprawdopodobniej już za tydzień wróci na tor. Obecnie pojechał do Danii, gdzie będzie poddawany zabiegom fizjoterapii - dodaje doświadczony trener.
Czytaj więcej:
Jest decyzja w sprawie GP w Gorzowie Wlkp.
Co z Protasiewiczem i jazdą w inauguracji?
ZOBACZ WIDEO Żużel. Czeka ich trudne zadanie. Kubera: Jesteśmy na to gotowi