Sparta na siłę chce zrobić Polaka z Łaguty?! Mamy wyjaśnienie klubu

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Artiom Łaguta (z lewej) i Gleb Czugunow
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Artiom Łaguta (z lewej) i Gleb Czugunow

Artiom Łaguta i Betard Sparta Wrocław nie pogodziły się z decyzją PZM o wykluczeniu mistrza świata z udziału w meczach PGE Ekstraligi i wciąż walczą o zmianę decyzji. Wywołuje to ogromną krytykę wśród części fanów i ekspertów żużlowych.

Były zawodnik Sparty, Zbigniew Lech, przyznał nawet, że swoimi działaniami Sparta Wrocław uzyskała na razie efekt odwrotny od zamierzonego i jeszcze mocniej utwierdziła władze PZM w decyzji, że wykluczenie Rosjan było słuszną decyzją.

Zaczęło się od wpuszczenia zawodnika na treningi (działanie zgodne z regulaminem), później przyszła pora na listy zawodnika do PZM, aż wreszcie klub zdecydował się zgłosić zawodnika wraz z adeptami do egzaminu na polską licencję.

Całe zamieszanie postanowili wyjaśnić przedstawiciele Betard Sparty Wrocław, którzy odnieśli się do zarzutów wobec nich i Artioma Łaguty.

ZOBACZ WIDEO "Nawierzchnia gubi zawodników". Dominik Kubera o tym, dlaczego przyjezdni nie potrafią wygrywać w Lublinie

– Artiom Łaguta po agresji Rosji na Ukrainę dwukrotnie zwracał się pisemnie do PZM z prośbą o umożliwienie startów z polską licencją, pierwszy raz zanim jeszcze FIM i PZM ogłosiły zawieszenie rosyjskich zawodników. Nigdy nie otrzymał oficjalnej odpowiedzi. Uznał więc, że jedyną możliwością otrzymania odpowiedzi jest zgłoszenie się na egzamin licencyjny. Miał rację, PZM jeszcze tego samego dnia wyjaśnił dlaczego nie może spełnić jego prośby - przyznaje rzecznik klubu, Adrian Skubis.

Okazuje się, że na możliwość jazdy w treningach bardzo mocno naciskał sam zawodnik, a klub postanowił mu pójść na rękę.

– Stawianie zarzutu Sparcie o zgłoszenie Artioma do licencji świadczy o nieznajomości przepisów. Regulamin PZM mówi, że zawodnika do licencji zgłasza klub. Łaguta jest naszym zawodnikiem, więc to my musieliśmy go zgłosić. Doszukiwanie się w tej sprawie drugiego dna jest szukaniem sensacji i nie ma żadnego sensu. Proszę zrozumieć, że Artiom musi myśleć o swojej najbliższej przyszłości, ma na utrzymaniu mechaników, managera, zamówiony sprzęt, opony oraz zarezerwowane terminy u serwisantów swojego sprzętu. To wszystko generuje określone koszty oraz zaangażowanie czasu grupy osób. Nie dziwmy się wiec, że chce wiedzieć co ma dalej robić - tłumaczy Skubis.

Podstawowym argumentem mającym świadczyć za tym, że Łaguta powinien zostać dopuszczonym do rozgrywek jest jego polskiego obywatelstwo, ale także fakt, że w kilku wywiadach potępił on wojnę w Ukrainie i działania Władimira Putina. Zdaniem klubu decyzja o wykluczaniu pojedynczych Rosjan z udziału w rywalizacji sportowej jest zbyt surowa.

- Artiom pomimo, że jednoznacznie potępił Putina i agresję Rosji na Ukrainę ponosi konsekwencje tego bestialskiego ataku. Za swoje słowa Arrtiom został ukarany w Rosji przez tamtejszą federację. FIM wykluczył go z rozgrywek międzynarodowych i pozbawił możliwości obrony tytułu mistrza świata. W Polsce pozbawiono go możliwości startu w rozgrywkach ligowych. Tak szerokich sankcji nie ma w żadnej innej dyscyplinie sportu. Sytuacja Artioma jest bardzo trudna. Rozumiem znaczenie słowa sankcje i wierzę w sens ich stosowania. Popieram wykluczenie reprezentacji Rosji i rosyjskich drużyn z rozgrywek międzynarodowych. Nie rozumem jednak sensu uniemożliwienia udziału kilku Rosjan w rozgrywkach ligowych w których reprezentują nie siebie, a polskie zespoły. Nie trafiają do mnie argumenty o zagrożeniach ze strony kibiców podczas rozgrywania meczów z udziałem rosyjskich zawodników. W meczach rozgrywanych w innych dyscyplinach sportu biorą udział Rosjanie i nic się nie dzieje. Można to sprawdzić np. w Płocku czy Kielcach podczas meczów piłki ręcznej - odpowiada Skubis.

Czytaj więcej:
Niewypłacalny klub kusił Zmarzlika. Był blisko podpisania kontraktu
Syreny we Lwowie wyją bez przerwy