Okazuje się, że klub z Vetlandy ma ponad 1,5 mln złotych długu i już złożył w sądzie wniosek o stwierdzenie upadłości. To oznacza, że problem mają wszyscy zawodnicy zakontraktowani w tym klubie, bo muszą sobie szukać nowego miejsca pracy, w momencie, gdy większość drużyn ma już zamknięte kadry i nie ma pieniędzy na dodatkowe transfery.
Mało brakowało, a w podobnej sytuacji byłby także wicemistrz świata Bartosz Zmarzlik, który w Vetlanda Speedway spędził ostatnich 10 sezonów i zapracował sobie na miano jednej z legend tego klubu. Przed tym sezonem, działacze długo namawiali go na pozostanie w zespole na kolejny rok, a Polak rozmyślił się w ostatnim momencie.
Okazuje się bowiem, że problemy finansowe klubu nie były tajemnicą dla samych zawodników i działacze w rozmowach ze swoim liderem przyznali się, że za rok stać ich będzie na zatrudnienie tylko jednego klasowego żużlowca. Oczywiście chcieli, by był nim właśnie Zmarzlik, którego w meczach ligowych mieliby wspierać znacznie mniej utalentowani zawodnicy.
Gorzowianin dostał gwarancję wypłaty obiecanego wynagrodzenia, ale rozmyślił się w ostatniej chwili, bo uznał, że wciąż priorytetem pozostaje dla niego dobry wynik zespołu i woli jeździć nawet za mniejsze pieniądze, ale jednak w klubie z większymi aspiracjami.
Ostatecznie Polak trafił do zespołu z Gislaved, a do Vetlandy przyszła całkiem spora grupa znanych zawodników. Barwy Elit mieli w tym roku reprezentować choćby: Piotr Pawlicki, Paweł Przedpelski, Rune Holta, Tomasz Gapiński, czy Martin Smolinski.
Czytaj więcej:
Agresywna jazda juniora w sparingu
Odpowiedział na słowa legendy
ZOBACZ WIDEO Żużel. Czeka ich trudne zadanie. Kubera: Jesteśmy na to gotowi