Żużel. Prezes Stali Gorzów: Na razie w gazie jest tylko Zmarzlik i dwóch zawodników Motoru [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Marek Grzyb
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Marek Grzyb

- Nie zgadzam się, że lepiej byłoby nie jechać z Motorem. Mecz to najlepszy sprawdzian. W prawie każdym zespole zawodnicy obecnie szukają. Tak samo w Motorze, gdzie pewniakami są tylko Kubera i Michelsen - mówi Marek Grzyb, szef gorzowskiej Stali.

[b][tag=62126]

Jarosław Galewski[/tag], WP SportoweFakty: Były prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora mówi: lepiej, żeby mecz z Motorem się nie odbył, bo okoliczności nie są sprzyjające dla drużyny. Wychowanek gorzowskiego klubu Piotr Świst twierdzi z kolei, że czarno widzi to spotkanie. Przed inauguracją PGE Ekstraligi na waszej ziemi czuć spory pesymizm.[/b]

Marek Grzyb, prezes Moje Bermudy Stali Gorzów: Trochę tego nie rozumiem, bo tak naprawdę, co ma być, to będzie. Nie dowiemy się, w jakim miejscu jest drużyna, jeśli nie staniemy do walki z rywalem. Trzeba to zrobić i dlatego cieszę się, że zaczynamy od rywalizacji z taką ekipą jak Motor Lublin. Ten sprawdzian pokaże nasze mocne i słabe strony. Nie będziemy przecież teraz rozmawiać o przekładaniu ligi, aż trafimy na naszą optymalną formę.

Wiele osób zwraca uwagę, że w Moje Bermudy Stali nie ma pewniaków. Poza Bartoszem Zmarzlikiem, który jedzie w innej lidze.

Ja mógłbym to powiedzieć o większości drużyn i zawodników. Jeśli chodzi o Stal i Motor, to widzę trzech zawodników, którzy na pewno są w gazie. Uważam, że do tego grona zaliczają się Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera i Mikkel Michelsen. Reszta szuka. Tak samo jest we Wrocławiu czy Toruniu. W związku z tym trzeba jechać i wyciągać wnioski. Nie róbmy tragedii tam, gdzie jej nie ma. Poza tym liga jest długa, a do fazy play-off wchodzi sześć zespołów.

A co sądzi pan o narzekaniach kibiców na Stanisława Chomskiego? Pojawiły się głosy, że Bartosz Zmarzlik nie powinien jechać z numerem 13.

Do mnie kibice też piszą, że Zmarzlik nie powinien jechać z juniorem. Nie ukrywam, że go o to pytałem i otrzymałem wyjaśnienia. Moim zdaniem z młodzieżowcem powinien jechać zawodnik, który potrafi zapewnić asekurację. Bartek skupia się przede wszystkim na wygrywaniu, ale poczekajmy. Być może teoria trenera Chomskiego się sprawdzi, bo okoliczności w zespole są szczególne, także ze względu na problemy zdrowotne Andersa Thomsena. Wraz z naszym szkoleniowcem przeżywałem zarówno wzloty jak i upadki. Jestem nauczony z nim współpracy i mam świadomość, że ilu kibiców, tyle czasami wersji składu. Na razie nie odjechaliśmy nawet jednego meczu. Trener przyjął swoją strategię. Jeśli się ona nie sprawdzi, to o tym porozmawiamy. W tej chwili jest na to za wcześnie.

ZOBACZ WIDEO Żużel. To będzie sezon dla dobrych taktyków. Cieślak mówi o stosowaniu zastępstwa zawodnika

Co pan tak naprawdę sądzi o występach zawodników Stali w PGE IMME i finale MPPK?

Z jednej strony cieszy mnie, że Bartek jest od początku sezonu cesarzem na torze. Widać u niego ogromne chęci i determinacje. Jego postawa napawa nas optymizmem, bo u progu rozgrywek nie musi niczego nerwowo poszukiwać. To wielki plus. Jeśli chodzi o pozostałych, to podchodzę do tego spokojnie i uważam, że nie należy pochopnie wyciągać wniosków. Mamy początek sezonu, więc niektórzy zawodnicy szukają. To jest zupełnie normalne. Nie mam jednak wątpliwości, że w naszym zespole są żużlowcy, którzy muszą teraz popracować więcej. Rozmawiałem o tym między innymi z Martinem Vaculikiem, który dobrze wie, że musi znaleźć coś w sprzęcie. Ma nasze pełne wsparcie i cały czas w niego wierzymy. Do tej pory prędkości jednak brakowało, co było najpewniej związane ze zmianą tunera. Jeden z naszych liderów musi się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości.

Nie najlepiej w sparingach wyglądał także pozyskany z Ostrowa Patrick Hansen, który ma być w Stali zawodnikiem U24.

A ja uważam, że Patrick wygląda optymalnie. Widać, że bardzo chce jechać. Poza tym ani zarząd, ani sztab szkoleniowy nie zamierza nakładać na drużynę szalonej presji. Dobrze wiemy, że w tym roku do fazy play-off wchodzi sześć zespołów. To nie jest moment, żeby kogoś musztrować lub spalać. Jesteśmy dopiero przed pierwszym meczem. Teraz najważniejsze, żeby wykurował się Anders Thomsen, który miał groźny upadek z Betard Spartą Wrocław. Może nie będzie w stuprocentowej formie, ale jestem przekonany, że pojedzie.

Pan mówi, że należy zachować spokój, ale po wykluczeniu Rosjan z PGE Ekstraligi Moje Bermudy Stal stała się dla wielu osób głównym faworytem do złota.

Ja akurat nie chcę mówić, że jesteśmy faworytem, bo z tym różnie bywa. W Poznaniu podczas MPPK długo prowadziliśmy, a skończyliśmy bez medalu. W lidze doszło do wielu przetasowań, bo niektórzy stracili Rosjan. Myślę, że są zespoły, którym może to wyjść na dobre. Dopiero życie pokaże, co się wydarzy.

Myśli pan, że Rosjanie mogą wrócić w trakcie sezonu?

Przede wszystkim nie podobają mi się różne regulaminowe wybiegi. Niektórzy zawodnicy mogli skorzystać wcześniej z polskiej licencji, ale woleli jazdę pod rosyjską flagą. To jest dla mnie niezrozumiałe. Poza tym, abstrahując od ligi, nie wyobrażam sobie zawodów Grand Prix i grania Mazurka Dąbrowskiego tym, którzy rok wcześniej słuchali Czajkowskiego, a myślami byli daleko w Rosji. Argument o płaceniu podatków w Polsce naprawdę do mnie nie trafia. Świadome wybory były dokonywane wcześniej i tylko to powinno się dla nas liczyć. Nie można zmieniać światopoglądu pod wpływem chwili.

Na zdjęciu (od lewej): Stanisław Chomski, Marek Grzyb i Bartosz Zmarzlik
Na zdjęciu (od lewej): Stanisław Chomski, Marek Grzyb i Bartosz Zmarzlik

A co sądzi pan o postawie Betard Sparty, która zgłosiła Artioma Łagutę do egzaminu na licencję Ż?

Nie rozumiem całej tej sytuacji. Wszyscy powinni zrobić sobie rachunek sumienia i odpowiedzieć na pytanie, czym się kierują. Być może niektórzy przekładają interes klubu nad to, co dzieje się na świecie. Rozumiem, że Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow czy Grigorij Łaguta nie są rosyjskimi żołnierzami, ale niestety w innych dyscyplinach widzimy sportowców, którzy identyfikują się z barbarzyńskimi działaniami swojego kraju. Odpowiedzialność musi być zatem zbiorowa.

Niedawno otrzymaliśmy oficjalne potwierdzenie, że cykl Grand Prix zagości w tym roku w Gorzowie. Dlaczego rozmowy w tej sprawie trwały tak długo?

To było spowodowane sytuacją w Ukrainie. Wojna doprowadziła do tego, że miasta bardzo dokładnie analizują swoje budżety. Rozmawialiśmy na temat organizacji tej imprezy i prezydent tłumaczył nam, że wzrosły między innymi koszty komunikacji miejskiej, szkół czy przedszkoli. To są argumenty, które muszą być brane pod uwagę. W związku z tym zdecydowaliśmy, że jako klub będziemy organizatorem i stroną w umowie z Discovery.

Niektórzy twierdzili, że z organizacji Grand Prix należy się wycofać. Do takich ruchów namawiał radny Jerzy Synowiec.

Wycofanie się z negocjacji z takim potentatem to byłoby faux-pas. Jeśli w biznesie rozmawia się z kimś od dawna i coś ustala, to nie można zawrócić tuż przed metą. Doszliśmy zatem do trójstronnego porozumienia, które zakłada, że klub także weźmie na siebie organizację i ciężar finansowania tej imprezy. Miasto będzie nam w jakimś stopniu pomagać. Myślę, że mamy logiczny kompromis. A jeśli chodzi o wypowiedzi pana Synowca, to mógłbym je skomentować krótko: nic nowego. Każdy powód, żeby uderzyć w Stal Gorzów, jest dobry. W zależności, z której strony wieje wiatr, tak wypowiada się pan radny. Tak naprawdę chodzi jednak o osobisty interes czy PR wokół własnej osoby. Czytałem jego wcześniejsze wypowiedzi w kwestii Rosjan i naprawdę trudno mi to traktować jego wystąpienia poważnie. Najpierw radny mówił, że mistrz świata i jego żona mogą się spakować walizki i wyprowadzić się z naszego kraju. To był komentarz do zachowania żony Artioma Łaguty w związku z wydarzeniami pod rosyjską ambasadą. Później pan Synowiec stanął w obronie Rosjan i pytał, jak można ich wyrzucać z polskiej ligi. Proszę wybaczyć, ale ja tego nie ogarniam.

Zobacz także:
Zwrot akcji u Pawlickiego
Ważna decyzja Dudka przed ligą