- To dla mnie duża niespodzianka. Wychodzi na to, że nie powinienem typować meczów Włókniarza. Od razu jednak powiem, że zdania o częstochowskiej drużynie nie zmieniłem. Ona jest dla mnie nadal bardzo mocna - mówi nam były trener Włókniarza.
Cieślak nie ukrywa, że po sparingach i turniejach towarzyskich był dużym optymistą w przypadku swojej byłej drużyny i dlatego postawił na jej wygraną w pierwszej kolejce. - Śledziłem ich postawę i byłem przekonany, że nie będzie na nich siły, bo wyglądało to naprawdę dobrze. Bartosz Smektała wygrał przecież memoriał Alfreda Smoczyka i turniej o Koronę Bolesława Chrobrego w Gnieźnie. Kacper Woryna też był w gazie - tłumaczy.
Co się zatem stało, że zielona-energia.com Włókniarz zaczął sezon od porażki? - Dla mnie to efekt psychozy swojego toru. Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, ale gospodarze przestali panować nad domowym owalem i nagle zaczęły się schody. Jeszcze kilka dni temu leżał tu śnieg, nie było opcji trenowania, bo trzeba było suszyć i ubijać. Zmieniło się pole do jeżdżenia. Pojawił się metr przy krawężniku, który był bardzo przyczepny i należało to wykorzystywać, a częstochowianie sobie z tym nie radzili. Próbowali napędzać się szeroko, bo tak trenowali między innymi podczas sparingu z Krosnem. Tym razem jednak szczęście było gdzieś indziej - przekonuje Cieślak.
ZOBACZ WIDEO Żużel. To będzie sezon dla dobrych taktyków. Cieślak mówi o stosowaniu zastępstwa zawodnika
- Psychoza, o której mówię, wzięła się z ciągłego zwalania winy za porażki na tor. Zawodnicy mają to już zakodowane i za dużo o tym myślą. Dyskusja na ten temat trwa stanowczo zbyt długo, bo już kilka lat. To idiotyzm, który doprowadził do tego, że gospodarze zaczęli się bać swojego toru. Zmieniają się lekko warunki i drużynie trzęsą się nogi - uważa szkoleniowiec.
Zdaniem Cieślaka sytuacja zmieni się bardzo szybko, bo w momencie, kiedy Włókniarz uda się na wyjazd. - Problem naprawdę nie leży w tych żużlowcach. Jestem przekonany, że oni pojadą na inny tor i będą wygrywać. Powtórzy się historia z ubiegłego sezonu. Ten mecz to nie jest powód do lamentu ani ogłaszaniu alarmu. Obawiam się jednak, że u siebie mogą nadal się okrutnie męczyć. Jeszcze raz jednak powtarzam, że to efekt zwalania przez lata wszystkich niepowodzeń na tor - podkreśla.
Ekspert Canal+ docenił także Fogo Unię i jej odwagę w stawieniu na młodzież. - Jestem dla nich pełen uznania. Zwłaszcza dla młodego Huberta Jabłońskiego, który zaliczył świetny debiut. Niektórzy gadali, że Unia niepotrzebnie wyprzedaje juniorów, a oni dobrze wiedzieli, co robią. Wyszli z założenia, że nie ma sensu ładować pieniędzy w chłopaków, którzy za mocno nie rokują. Zaryzykowali i dali szansę tym, przed którymi jest dłuższa perspektywa. W Lesznie nie boją się odważnych decyzji i to im się opłaca. Za chwilę dojdzie do nich Damian Ratajczak i będą mieć znakomity duet. Skoro Jabłoński odnalazł się na tak wymagającym torze, gdzie poniewierało przy krawężniku, ale on i tak tam wjeżdżał, bo widział szybkość, to będzie z niego pociecha również w innych spotkaniach - podsumowuje Cieślak.
Zobacz także:
W 77 dni wydali prawie 16 milionów
Nie żałuje, że nie wrócił do Polski