Odejście Adama Skórnickiego to duży szok dla środowiska żużlowego. W ostatnim czasie nic nie zapowiadało, że słynący z doskonałej pracy z młodzieżą szkoleniowiec rozstanie się z łódzkim klubem.
- Robimy wszystko, żeby stawać się coraz lepszym klubem. Ja nie z wszystkimi rzeczami jestem w stanie sobie sam poradzić. Niektóre sprawy bardzo mnie denerwują, a menedżer nie może pokazywać nerwów, a przed drużyną sprawiać wrażenia, że trzęsą mu się nogi. Mnie pewne historie do tego czasami doprowadzały. Widocznie muszę w ciszy i spokoju się jeszcze podszkolić, zanim będę gotowy na to, co gotuje nam Polski Związek Motorowy i Główna Komisja Sportu Żużlowego. Czeka mnie jeszcze wiele nauki - powiedział Skórnicki.
Trener przekonuje jednak, że Orzeł trafi teraz w dobre ręce. - Nie była i nadal nie jest to dla mnie łatwa decyzja, ale klub ma doskonałych zmienników. Piotr nie jest może doświadczony jako trener, ale ma za to dużą wiedzę zawodniczą. W duecie z Michałem powinni mieć w sobie więcej spokoju niż ja - tłumaczy.
Skórnicki zapewnił również, że nadal będzie współpracować z łódzkim klubem. - Mamy porozumienie w zakresie wspólnego wychowywania adeptów. To będzie mój główny cel w sezonie 2022. Trzeba wrócić do bazy, do korzeni i czerpać trochę więcej przyjemności z tego sportu. To nie jest łatwa dyscyplina. Czasami kosztuje dużo zdrowia - wyjaśnił.
Co ciekawe, na ten moment nie jest powiedziane, że Skórnicki będzie prowadzić w Rawiczu także pierwszy zespół. - Zastanawiam się nad prowadzeniem jakiejkolwiek drużyny, bo na zbyt wiele rzeczy nie mam wpływu, a mają go ludzie, którzy nie do końca orientują się, co jest pięć. Nie wiem zatem, czy jest sens, bym prowadził jakiś zespół - podsumował.
Zobacz także:
Nowa nadzieja dla Tomasza Golloba
ZOBACZ WIDEO Tłumaczymy zmiany w regulaminach przed sezonem 2022