Zawodnik urodzony w Orebro został zaatakowany przez koronawirusa w początkowych dniach pandemii, w marcu 2020 roku, a następnie zachorował po raz drugi poprzedniej zimy, przed sezonem 2021. Pomimo tego, że choroba ta wyraźnie się na nim odbiła, udało mu się zdobyć brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata przed dwoma laty, a srebro przegrał dopiero po biegu dodatkowym z Tai Woffindenem.
W ubiegłym roku Fredrik Lindgren zajął piąte miejsce w końcowej klasyfikacji, gromadząc z kolei dokładnie tyle samo punktów, co czwarty Maciej Janowski. Polak jednak zajął wyższą lokatę w końcowej tabeli, ponieważ odniósł jedno zwycięstwo w pojedynczym turnieju, a miało to miejsce na inaugurację cyklu SGP w Pradze. Ostatecznie reprezentant Szwecji osiągnął zatem przez dwa ostatnie sezony całkiem dobry wynik, jak na kogoś, kto nie był w 100 proc. sprawny.
- Moje problemy ze zdrowiem zaczęły się w marcu 2020 roku. Poważnie zachorowałem na samym początku pandemii i w zasadzie spędziłem w łóżku większość czasu przez trzy miesiące. W tamtym momencie byłem bardzo chory na COVID-19, jednak jeśli ktoś nie umierał, nie mógł iść do szpitala. Odjechałem sezon 2020 i walczyłem dalej. Skończyłem go z brązowym medalem, jednak był on bardzo ciężki - mówi Fredrik Lindgren na łamach fimspeedway.com.
ZOBACZ WIDEO Spore zmiany toru w Gorzowie! Thomsen tłumaczy jak teraz jeździ się na Jancarzu
Wirus ponownie mocno zaatakował
Złośliwa choroba odpuściła Szwedowi tylko na kilka miesięcy i ponownie zaatakowała go zimą, na przełomie 2020 i 2021 roku. Wówczas po raz kolejny nie przechodził on lekko tej infekcji.
- Kolejnej zimy, ponownie ciężko chorowałem na koronawirusa. Wówczas udałem się do kliniki i zeskanowali wszystko, co mogli, aby dowiedzieć się, gdzie był problem. Lekarze odkryli, że miałem uszkodzone płuca i dostałem na to lekarstwo. Działo się to tydzień przed moją podróżą do Polski, gdy miałem rozpocząć nowy sezon - dodaje reprezentant Szwecji.
Skutki ponownego zachorowania były bardzo poważne. Lindgren miał problem z wykonywaniem normalnych czynności, a dodatkowo wszystko odbiło się na jego sferze mentalnej. Pod koniec sezonu niezbędna była nawet interwencja jego najbliższych.
Potrzebna była reakcja najbliższych
- Miałem uszkodzone płuca, co było dla mnie naprawdę trudne. Cały sezon 2021 zmagałem się z wielkimi problemami. Nie mogłem właściwie myśleć i nawet przebiec pięciu kilometrów. W końcu dotknęło to również mojej strony mentalnej. Ścigałem się, wracałem do domu, gdzie spędzałem w łóżku po kilka dni, aby być gotowym do ponownych startów. W końcu powstrzymała mnie moja żona i mechanicy. Musieli interweniować. Walczyłem z tym tak długo, a oni nie mogli na to więcej patrzeć. Powiedzieli, że musieli mnie powstrzymać, abym całkowicie się wyleczył - wyznał Lindgren.
W wyniku tych wydarzeń i wcześniejszego zakończenia sezonu, Szwed nie wystartował w finale Speedway of Nations w Manchesterze w październiku ubiegłego roku. Mając więcej czasu na odpoczynek tej zimy, Lindgren zwiększył tempo regeneracji. Zawodnik jednak nadal zastanawia się, jak mógł prezentować się w Speedway Grand Prix tak dobrze, pomimo problemów zdrowotnych, które mogły spowodować u niektórych ludzi brak zdolności do mniej fizycznej pracy przez kilka miesięcy.
- Gdy na to spojrzę, nie wiem, jak to zrobiłem. Teraz, gdy czuję się lepiej, zdaję sobie sprawę, jak naprawdę źle było w zeszłym roku. To było dla mnie swego rodzaju objawienie. Jestem szczęśliwszy i mam energię do zabawy z moją córką oraz mogę być dobrym mężem i człowiekiem rodzinnym. Mam siłę do treningów i wygląda to tak, jakby życie do mnie wróciło. Cieszę się, że znów żyję jak dawniej i jestem sobą - podkreślił na koniec Fredrik Lindgren.
Zawodnik zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa rozpoczął już sezon w PGE Ekstralidze. 30 kwietnia czeka go natomiast inauguracja w cyklu SGP, która odbędzie się w chorwackim Gorican. Dodatkowo w maju rozpocznie on występy w Bauhaus-Ligan, broniąc w tym sezonie barw Vastervik Speedway.
Czytaj także:
Przyjemski pogodził ekstraligowców. Mistrz świata juniorów poza podium
Po bandzie: Kowalski pisze CV, Drabik maluje słowem