Żużel. Sędzia w Ostrowie pospieszył się z decyzją? "Mogliśmy jechać i przerwać w gorszym momencie"

WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Grzegorz Walasek
WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Grzegorz Walasek

Tylko dziewięć wyścigów obejrzeli w niedzielę kibice na Stadionie Miejskim w Ostrowie Wielkopolskim. Choć opady nie ułatwiały jazdy, to Bartosz Smektała i Grzegorz Walasek są zgodni - można było jeszcze pojeździć.

Pierwsze raporty pogodowe naszego korespondenta z godziny 11:20 mówiły o dobrej pogodzie w Ostrowie Wielkopolskim, jednak gospodarze zdawali sobie sprawę, że prognozy na kolejne godziny nie są optymalne. I już godzinę później nad Stadion Miejski nadciągnęły pierwsze ciemne chmury.

Jeszcze kilka minut przed próbą toru nie padało, jednak w przeciągu kilkunastu chwil sytuacja diametralnie się zmieniła.

Sędzia zawodów narzucił szybkie tempo. Ledwie żużlowcy zjeżdżali z toru po jednym biegu, a już zapalało się zielone światło dla kolejnej czwórce. - Jeżeli mamy zaczynać zawody, to z myślą, aby je zakończyć i tak to pracowało, bo jechaliśmy bez równań - powiedział w pomeczowej mixzonie Grzegorz Walasek.

ZOBACZ WIDEO Baron o Bellego: Emila nie da się zastąpić, ale David ma przyszłość przed sobą

Ku zaskoczeniu wszystkich fanów czarnego sportu, nie tylko tych zgromadzonych na trybunach, ale również i przed telewizorem, arbiter przerwał rywalizację po dziewiątym biegu. - Tych kilka biegów mogliśmy jeszcze pojechać bez większych problemów. Wiem, że warunki deszczowe nie są najlepsze do ścigania, bo ten trzeci i czwarty zawodnik ma widoczność bardzo słabą, ale my chcieliśmy jechać - dodał Walasek.

Zawodnik, który ma na swoim koncie tytuł Indywidualnego Mistrza Polski z 2004 roku, przyznał otwarcie, że sędzia pospieszył się z decyzją i mógł jeszcze poczekać, bowiem tor był mokry, ale nie na tyle niebezpieczny, aby nie móc się na nim ścigać. - Moja opinia jest taka, że mogliśmy jechać i ewentualnie przerwać w gorszym momencie, a nie wtedy, kiedy wybrał sobie sędzia.

O świetnym przygotowaniu toru wypowiadał się w niedzielę również Bartosz Smektała, który na temat tego, czy można było się dalej pościgać, powiedział jedynie, że na pewno chciałoby się pojeździć więcej, bo nie tylko owal, ale również i kibice w Ostrowie Wielkopolskim są na ekstraligowym poziomie.

Reprezentant zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa w mixzonie przyznał również, że wiele pozytywów można upatrywać w jego ekipie nawet wtedy, jeśli ta na torze niekoniecznie radzi sobie najlepiej. Smektała dodał, że drużyna wygląda tak, jak powinna wyglądać drużyna.

Czytaj także:
Grigorij Łaguta wrócił do rywalizacji. Dopuszczono go do zawodów
Emil Sajfutdinow dba o formę. Wiemy, gdzie trenował

Źródło artykułu: