[b]
Konrad Mazur, WP SportoweFakty: Jakie są pana oczekiwania względem nowego sezonu? Co pan sobie myśli, gdy pada hasło mistrzostwa świata? [/b]
Ove Fundin, pięciokrotny Indywidualny Mistrz Świata ze Szwecji: Oczywiście cieszę się na start cyklu, który wyłoni nowego mistrza. Jednak nadal jestem zwolennikiem jednodniowego finału, choć minęło już tyle lat odkąd z niego zrezygnowano. To było ogromne wydarzenie, na które czekało się cały rok. Wielki stadion, z ogromną publiką, gdzie tętniło życie. Zanim system Grand Prix się zaczynał, to myślałem nad tym, czy te kilka rund nie powinno być ze sobą złączone wielkim finałem. Nie do końca dla mnie zrozumiałe jest, jak to jest, że ten co nazbiera najwięcej punktów, zwycięstw nie wygrywa zawodów. Możesz zostać mistrzem bez wygrywania rund. Droga do finału jednodniowego była trudna. Wystarczyło, że zepsułeś jedną z tych eliminacji i nie przechodziłeś dalej.
Oczywiście Grand Prix jest na różnych torach i musisz potwierdzić, że jesteś znakomity na każdym obiekcie, w każdych warunkach. Jednak w eliminacjach też jeździliśmy w różnych miejscach i krajach, więc w ten sposób też potwierdzałeś, że jesteś godny by wejść do finału. Ciężko było przedostać się przez tyle rund przez przypadek. Żużel moich czasów naprawdę pokazywał, kto jest najlepszy. Różne geometrycznie, nawierzchniowo tory, z różną przyczepnością udowadniały, że masz zdolności by być najlepszym na świecie. Dziś sposób przygotowania toru jest właściwie taki sam, a odkręca się manetkę gazu na maksimum. Mam wrażenie, że zawodnik jak siada na maszynę, to jest na niej pasażerem.
Co doradziłby pan zawodnikowi, który chce zostać mistrzem świata? Najprościej by było powiedzieć: "musisz być doskonały". Co jeszcze?
Przede wszystkim musisz pragnąć wygranej. Trzeba skupić się na tym, co robisz. Musisz być zaparty i dążyć do tego. [color=#222222]Mistrz musi być też wierny swoim ideom, nie poddawać się i w wielu sytuacjach samolubny. To kwestia indywidualna, a nie drużynowa. Inaczej musisz się zachowywać w zespole, a w mistrzostwach świata każdy jest twoim rywalem.
[/color] ZOBACZ WIDEO Baron o meczu ze Stalą: Sędziował człowiek, który mógł popełnić błędy
Dotąd nie mieliśmy jeszcze takiego przypadku, by mistrz świata został pozbawiony szans obrony tytułu. Czy pana zdaniem GP bez Łaguty i Sajfutdinowa mocno straci?
W moich czasach mistrz mógł odpaść w eliminacjach. Teraz mierzymy się z czymś nowym. To są wielcy zawodnicy, którzy naciskali Bartosza Zmarzlika i mogli z nim rywalizować na równym poziomie. Uważam, że ich brak będzie zauważalny, oni wnosili jakość.
Wiele lat doświadczał pan trudów walki w Indywidualnych Mistrzostwach Świata. Wielu pragnie, by zdobyć złoto, ale nie każdy może tego dokonać, choć prezentuje wysoki poziom. Pana największy rywal w latach 50-tych i 60-tych, Barry Briggs powiedział kiedyś, że dla niego mistrzowie bez korony to Brian Crutcher, Zenon Plech i Leigh Adams. A pan kogo by wskazał jako niekoronowanego mistrza?
Nie mam aż takiej pewności. Nie wiem, czy jestem właściwą osobą, by na to odpowiadać. Emil Sajfutdinow, on nim powinien być. Kiedy wszedł do Grand Prix, nikt go poważnie nie traktował, a zaczął wygrywać. Naprawdę wiele potrafił, choć na niektórych torach nie był tak doskonały. Pech chciał, że zastopowały go kontuzje. Brian Crutcher? Naprawdę wiele potrafił, choć nie na wszystkich torach był tak doskonały. Finał był na Wembley, a on ten tor miał opanowany znakomicie, co czyniło go faworytem do zdobycia złota. Zenon Plech? Tak, on mógł to spokojnie zrobić. Niczego mu nie brakowało, by wygrać tytuł. Leigh Adams? Nie miałem zbyt wielu okazji, by go oglądać, ale jeśli Barry tak uważa, to wypada mi się z tym zgodzić.
Było wielu wspaniałych zawodników, ale składnikiem do zdobycia tytułu była też psychika. Nie każdy wytrzymywał ciśnienie. Np. Bengt Jansson. Z nim miałem wyścig o złoty medal. On był wielokrotnie za delikatny i zbyt dżentelmeński, za mało wyciskał ze swoich możliwości. Stylowo i jeździecko był znakomitym żużlowcem. W tamtym finale nie był konsekwentny w tym, co robił przez całe zawody. A gdyby to zrobił, na pewno bym nie miał kolejnego tytułu. Sverre Harrfeldt. To też bardzo dobry żużlowiec, ale był nieregularny. Faktycznie, bywały tygodnie, gdzie był niesamowity, ale musiałeś mieć wysoką formę na końcówkę sezonu.
Kto pana zdaniem będzie faworytem do złotego medalu w 2022 roku?
Na pewno Bartosz Zmarzlik, on jest niesamowitym zawodnikiem, ale czasami mam wrażenie, że przesadza. To momentami wygląda tak, jakby było na granicy jego bezpieczeństwa i za chwilę miał się zdarzyć wypadek. Jednak trzeba przyznać, że ma to dobrze opanowane. Jeśli tylko pozostanie na motocyklu, to nie ma mowy, by go ktoś złapał. Na pewno chciałbym go poznać bliżej, mogę na ten moment jedynie przyglądać się jego jeździe, która jest fantastyczna. Najważniejsza myśl jaka mi się teraz nasuwa, że w pełni żyje żużlem i całkowicie skupia się na wygrywaniu.
Rok temu sądziłem, że Maciej Janowski będzie głównym kandydatem do tytułu. Co się z nim stało? Naprawdę nie wiem. Dla mnie to kolejny Bengt Jansson. Jest zbyt miły dla pozostałych. Janowski jest bardzo dobrym zawodnikiem, zasługuje na tytuł, ale musi być twardym przeciwnikiem dla pozostałych, momentami na zbyt wiele pozwala, a wiedz, że chcąc być najlepszym musisz mieć oczy dookoła głowy. Trzeba być maksymalnie skupionym w każdej rundzie. Janowski może zdobyć złoto, życzyłbym sobie, aby był jeszcze twardszy i pokazał wszystko, co potrafi. Chętnie zobaczę, na co będzie stać Patryka Dudka, Leona Madsena czy Jasona Doyle'a, który był moim ulubieńcem jakiś czas temu. Może znów wzniesie się na wyżyny?
Kto pana zdaniem będzie dla Zmarzlika najgroźniejszym przeciwnikiem, kogo by pan wymienił?
Mam nadzieję, że będzie to Janowski. Jeśli będzie systematyczny przez cały sezon, plus zrealizuje te rzeczy, o których mówiliśmy, to wygra mistrzostwo.
Wspominał pan o Jasonie Doyle’u. Jak pan widzi jego szanse? Włączy się do walki o podium?
Ma na to duże szanse. Jednak nie widzę go ze złotem ponownie. Powinien być dwukrotnym mistrzem. Może jego ambicja została zaspokojona? Podobała mi się jego zadziorność, pragnienie zwycięstw i determinacja. Nie siedział w domu, gdy kończył się sezon w Europie, ja robiłem tak samo, szukałem jazdy gdzie się dało. Briggs, Craven, Moore to dawni wielcy mistrzowie. My nie mieliśmy żadnej przerwy, tylko przenosiliśmy się do Australii albo na południe Afryki.
Z pewnością smutne dla pana, ale jednak prawdziwe. W cyklu jest tylko jeden pana rodak, czyli Fredrik Lindgren.
Jeszcze kilka lat temu mocno wierzyłem w to, że zostanie mistrzem. Przykro mi to mówić, ale ja tego nie widzę. Jest w stanie zdobyć podium, ale przeplata dobre rundy złymi.
Kogoś jeszcze by pan wyznaczył do walki o medale?
Nie zapominam o Taiu Woffindenie. On jest zawsze w grze. Nigdy nie wiesz, kiedy zaatakuje. Trochę stracił przez ostatnie lata. Może nie jest na tyle głodny tytułu, by go znowu zdobyć. Jest bardzo dobrym startowcem, ma fajny styl. Jednak to nie ten sam żużlowiec, co kilka lat temu. Może ma z tyłu głowy, że ma na głowie rodzinę? (śmiech) Może podobnie wygląda sytuacja z Jasonem Doylem?
Gdyby miał pan wskazać czarnego konia sezonu, kto oczaruje nas swoją jazdą w cyklu, to kto panu nasuwa się na myśl?
Myślę, że Jack Holder, który może ma nawet lepsze predyspozycje niż brat. Paweł Przedpełski, który dobrze się ściga w Szwecji, obserwuje jak dobrze jeździ na torze w Toruniu. Myślę, że w Grand Prix brakuje nam świeżej krwi. Ostatnio widzimy te same nazwiska. Chciałbym zobaczyć kogoś nowego na podium GP, ale boje się, że to się nie stanie.
Zobacz także:
-Zmarzlik mistrzem? Nie tak szybko! Wielki mistrz przestrzega przed przedwczesną koronacją. Tłumaczy dlaczego
- Dla kogo złoto? Były mistrz świata nie ma wątpliwości. Co za słowa!