Żużel. Nowe wieści w sprawie weryfikacji wyniku meczu. Kibice będą zaskoczeni

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu Piotr Pawlicki w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu Piotr Pawlicki w kasku czerwonym

W najbliższą niedzielę 1 maja minie dokładnie 14 dni od kontrowersyjnej decyzji sędziego Artura Kuśmierza podczas meczu Unia Leszno - Stal Gorzów. Całkiem możliwe, że do tego czasu nie uda się wypracować ostatecznej decyzji w sprawie wyniku meczu.

W zeszły piątek władze PGE Ekstraligi przekazały sprawę do rozpatrzenia do GKSŻ, której członkowie mieli wypracować oficjalną interpretację spornego artykułu regulaminu. Wiadomo już, że przedstawiciele tego organu zdołali wysłać swoją opinię na temat kontrowersyjnego zagadnienia, ale... nie kończy to całego zamieszania.

Sprawa jest bardzo delikatna, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że każda decyzja spowoduje odwołanie drugiej strony, a władze najlepszej żużlowej ligi świata nie chcą narażać się na jeszcze większe zamieszanie. Z tego powodu oczekują od GKSŻ czegoś więcej niż tylko pisemnej interpretacji przepisów. Ich zdaniem sprawę mogłoby rozwiązać jedynie oficjalne rozszerzenie interpretacji kontrowersyjnego przepisu wydane w formie komunikatu GKSŻ. Do czasu publikacji takiego dokumentu, nie ma mowy o ostatecznej decyzji w sprawie wyniku spotkania.

Czasu na werdykt jest sporo, bo okazuje się, że wysłane w zeszłym tygodniu zapytanie do GKSŻ, zatrzymuje bieg 14-dniowego terminu na wydanie ostatecznej decyzji w tej sprawie. Zgodnie z przepisami władze GKSŻ mają jeszcze tydzień na zamieszczenie komunikatu, a następnie władze ligi dodatkowy tydzień na ogłoszenie ostatecznej decyzji. W teorii werdykt w sprawie wyniku meczu Fogo Unia Leszno - Moje Bermudy Stal Gorzów możemy poznać więc dopiero za dwa tygodnie.

ZOBACZ WIDEO Baron o meczu ze Stalą: Sędziował człowiek, który mógł popełnić błędy

Przypomnijmy, że w całej sprawie chodzi o interpretację zdarzeń z ostatniego biegu wspomnianego meczu, kiedy to w 15. biegu Piotr Pawlicki sfaulował Szymona Woźniaka na ostatnim okrążeniu, a chwilę później Bartosz Zmarzlik minął Janusza Kołodzieja, zapewniając gorzowianom cenny remis w całym spotkaniu. Sędzia uznał bowiem, że po faulu Pawlickiego nie doszło do "niezawinionej utraty pozycji", więc wykluczył winnego, a wynik biegu zaliczył zgodnie z kolejnością na mecie.

Zdaniem części obserwatorów - w tym szefa polskich sędziów i członka GKSŻ Leszka Demskiego - przepisy stanowią, że w takim przypadku brana pod uwagę powinna być kolejność zawodników w momencie faulu Pawlickiego. To z kolei oznaczałoby remis w biegu i zwycięstwo leszczynian w całym meczu.

Choć władze GKSŻ wypracowały już stanowisko w tej sprawie, to żaden z działaczy nie zamierza ujawniać szczegółów do czasu opublikowania ostatecznej decyzji.

Czytaj więcej:
To nie Łaguta się zmienił, tylko świat wokół
Znamy dziką kartę na GP Polski

Źródło artykułu: