Greg Hancock: Wielka szkoda, że w GP tak wiele zależy od pól startowych

Greg Hancock kolejny sezon z rzędu jest jednym z liderów ekstraligowego Włókniarza Częstochowa i zawodnikiem walczącym o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata. 39-latek sprawia wrażenie, jakby czas się dla niego zatrzymał dobrych kilka lat temu.

W tym artykule dowiesz się o:

Amerykanin w chwili obecnej z 106 punktami na kocie zajmuje 4. miejsce w klasyfikacji przejściowej cyklu zarządzanego przez Ole Olsena i traci zaledwie 4 "oczka" do Tomasza Golloba (3. pozycja) oraz 14 do Emila Sajfutdinowa (2. lokata).

Podczas sobotniej Grand Prix Słowenii w Krsko, "Herbie" wywalczył 9 punktów, dzięki czemu uplasował się na 7. miejscu. Hancock w półfinale jechał z fatalnego, trzeciego pola startowego, które nie pozwoliło mu na podjęcie walki z Sajfutdinowem i Gollobem. - Wielka szkoda, że w Grand Prix tak wiele zależy od pól startowych, pomimo tego, że żużlowcy nawołują do tego, żeby organizatorzy przygotowywali je najrówniej jak się da. Robiłem wszystko co w mojej mocy i jestem zawiedziony, że nie odrobiłem ani jednego punktu do prowadzącego w cyklu Jasona Crumpa - powiedział Greg.

Do końca rywalizacji o tytuł IMŚ 2009 pozostały zaledwie dwa turnieje (26 września w Terenzano oraz 17 października w Bydgoszczy). Hancock wie już, że nie ma szans na drugi w karierze złoty medal czempionatu (traci do prowadzącego "Gingera" aż 40 punktów), ale obiecuje, że będzie starał się wyprzedzić znajdujących się przed nim Polaka oraz Rosjanina: - Zrobię wszystko, żeby dokonać tego w tych dwóch ostatnich turniejach.

Komentarze (0)