Żużel. Wybrzeże jedzie po pierwsze punkty do Landshut. Jamróg o zmianach w drużynie

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jakub Jamróg
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Jakub Jamróg

Zdunek Wybrzeże Gdańsk po czterech kolejnych porażkach jedzie po pierwsze zwycięstwo do Landshut. Jakub Jamróg ma pozytywne doświadczenia z tego toru. Zawodnik gdańskiego klubu wypowiedział się szczerze o byciu liderem.

Od lat Jakub Jamróg jeździ dużo w ligach zagranicznych. Dzięki temu zna już tor w Landshut. - Zdobyłem z tym klubem mistrzostwo Niemiec w 2012 roku. To były jednak kadłubowe zawody, jechałem tam raz w lidze. Później byłem tam na kilku turniejach. To bardzo specyficzny, twardy tor i teoretycznie wpisuje się w jazdę tam koncepcja silnika, jaki sprawdzałem podczas ćwierćfinału IMP w Gdańsku. Często udaje mi się znaleźć na takich łukach dobrą prędkość i jadę pozytywnie nastawiony - powiedział zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk.

- Rozpędzamy się z meczu na mecz. Specyfika tego toru jest inna, ja nie jestem na pewno "masterem" tego toru, ale będę starał się pomóc chłopakom i podpowiedzieć co wiem. Tam trzeba się skupić na starcie, wyprzedzania jest bardzo mało. Ja mam tę przyjemność, że często jeżdżę zagranicą na takich "dzikich" torach i oby udało się przełożyć doświadczenie na drużynę - dodał.

Do zespołu dołączył Timo Lahti. - Jest lżej, bo gdybyśmy wszyscy byli w gazie i wygrywali, to szósty bieg byłby dla nas nagrodą. Jeśli jednak nam nie idzie i nie trafiliśmy z formą na początku sezonu, to czasami ten bieg jest karą. Zawody idą szybko i jest mało czasu na chłodne przemyślenia. Zastępstwo zawodnika to atut drużyny, gdzie żużlowcy są w gazie. Osoba Timo Lahtiego to duże wzmocnienie. To kawał dobrego zawodnika i może być liderem naszego zespołu - podkreślił Jamróg.

Nowy zawodnik, to zmiana koncepcji. Gdańszczanie nie będą w najbliższym czasie jeździć z zastępstwem zawodnika. - Fajnie jest jechać więcej, jak mi w Bydgoszczy gdzie jechałem siedem razy, bo wiemy wszyscy jak funkcjonuje system wynagrodzeń. To jednak nie o to chodzi. Gdy w Zielonej Górze podszedł do mnie Eryk Jóźwiak mówiąc, że nie jadę w biegach nominowanych, to odpowiedziałem mu, że najważniejsza jest drużyna. Każdy kolejny bieg, to szansa na zdobycz punktową. Wolę jechać mniej, ale by drużyna wygrywała, atmosfera była dobra i byśmy myśleli nie o spadku, a o play-offach - przyznał Jakub Jamróg.

Wychowanek Unii Tarnów był wcześniej przymierzany do roli lidera. Czy chce odzyskać ten status? - Tak, ale nie jest to dla mnie priorytetem. Nie podchodzę do tego tak, że chcę być liderem i nie obchodzi mnie to, co dzieje się dookoła mnie. Takim jestem człowiekiem, że mogę być drugi-trzeci zdobywając około 10 punktów, ale by zespół wygrywał. Nie będę walczył o fotel lidera w drużynie przegrywającej - podsumował.

Czytaj także: 
Olbrzymie osłabienie gnieźnian 
Czy Drabik zawojuje polską rundę SGP?

ZOBACZ WIDEO Takiej imprezy w polskim żużlu jeszcze nie było. Samolot, Greg Hancock i nietypowy finał

Źródło artykułu: