Żużel. Apator wpędzi się w jeszcze większe problemy? "Może skończyć się tak, jak w Zielonej Górze"

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Jack Holder (z lewej) i Robert Lambert
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Jack Holder (z lewej) i Robert Lambert

Były menedżer krytykuje pomysł For Nature Solutions Apatora. Jacek Gajewski, który doskonale zna Motoarenę, jest przekonany, że dosypka 1200 ton świeżego materiału w trakcie rozgrywek skończyłoby się katastrofą.

Torunianie nie ukrywają, że mają problemy z nawierzchnią toru na Motoarenie. Jak już wcześniej informowaliśmy, w klubie pojawił się pomysł radykalnego rozwiązania tej kwestii. Chciałby on dokonać dosypki nowego materiału między 10. a 12. kolejką PGE Ekstraligi. Na przeprowadzenie prac torowych i przystosowanie się do nowych warunków For Nature Solutions Apator miałby trzy tygodnie.

- Nigdy nie odważyłbym się na taką zmianę w takim momencie. 1200 ton to jest ogromne ryzyko, bo to wymiana około jednej czwartej nawierzchni. Taki ruch może spowodować wielki problem. Tor może się nie wiązać i rozlatywać. To podobne przedsięwzięcie do budowy toru jednodniowego, a z doświadczenia wiem, że to skomplikowany temat - mówi nam Jacek Gajewski.

Były menedżer torunian Motoarenę zna jak własną kieszeń i jest przekonany, że Apator może za chwilę wpędzić się w jeszcze większe problemy. - Od razu przypominają mi się nasze pamiętne finały z 2009 roku, kiedy rywalizowaliśmy z zespołem z Zielonej Góry. Rywal też musiał wymienić prawie całą nawierzchnię, ale robił to z zupełnie innych powodów. Nie chodziło o tworzenie widowiska czy szukanie atutu. To było konieczne, by mecz w ogóle mógł dojść do skutku. Spektakularnego ścigania jednak z tego nie było i dlatego uważam, że w Toruniu efekt mógłby być podobny - tłumaczy.

Gajewski uważa, że torunianie do kwestii torowych powinni podejść w mniej radykalny sposób. - Nie wiem, czy mają zdefiniowane, na czym polega problem z torem. Chodzi o strukturę, nawierzchnię, brak glinki? Powody mogą być naprawdę różne. Zgadzam się, że coś trzeba zrobić, ale nie można wykonywać tak zdecydowanych ruchów. Poza tym warto pamiętać, że przez wiele lat w Toruniu nie było tematu toru. Ja nadal będę uważać, że problemy zaczęły się, kiedy zabrakło Mariusza Lipińskiego, który pracował w klubie bardzo długo. On już w tej branży nie działa, a był jednym z najlepszych fachowców w Polsce - podsumowuje były menedżer.

Zobacz także:
PZM zerwie z wieloletnią tradycją?

ZOBACZ WIDEO Arged Malesa zacznie wygrywać? Były menadżer wskazuje co musi się zmienić, by tak się stało

Źródło artykułu: