O wyroku, który zapadł 27 kwietnia jako pierwszy poinformował "Fakt". Sprawa nie jest jednak ostateczna, bo aktor wciąż może odwołać się od wyroku, ale sądząc po jego dotychczasowym zainteresowaniu sprawą, wcale nie jest to przesądzone. W toku sprawy Karolak ani razu nie pojawił się na sali sądowej i nie złożył wyjaśnień. Sąd podjął decyzję na podstawie analizy dokumentów.
- Ostatnio nie było mnie w Polsce, ale gdy tylko usłyszałem informacja o wygranym procesie bardzo mnie ucieszyła. Oczywiście nie jest to ostateczna decyzja, ale cieszy, że sąd przychylił się do mojej argumentacji. Mam nadzieję, że to już koniec tej sprawy - komentuje wyrok Robert Dowhan.
Biznesmen jest obecnie jednym z najbogatszych senatorów, a z Karolakiem poznał się jeszcze w czasach zarządzania żużlowym klubem Stelmet Falubaz Zielona Góra. Znany aktor grał wtedy w serialu "39 i pół" i był częstym gościem podczas żużlowych meczów. To właśnie w tamtym okresie Dowhan zgodził się poręczyć mu leasing na zakup widowni do teatru IMKA. Szybko okazało się, że aktor nie spłacał kredytu wartego 110 tysięcy złotych, a komornik po zaległe pieniądze przyszedł do Dowhana.
ZOBACZ WIDEO Woźniak mechanikiem Zmarzlika. "Zawsze to cenne doświadczenie"
Od tamtej chwili rozpoczął się spór o duże pieniądze, który trwał aż do ostatniego wyroku sądu. - Ostatni wyrok cieszy, ale ogólnie mam mieszane uczucia dotyczące tej sprawy. Tomasz Karolak nie jest biednym człowiekiem i takie sprawy powinien rozwiązywać w inny sposób niż na sali sądowej. Wielokrotnie apelowałem do niego, by zakończyć ten spór jak normalni ludzie. To przecież nie ja zaciągnąłem kredyt i nie ja nie płaciłem rat - dodaje Dowhan.
Teraz znany aktor będzie musiał zapłacić senatorowi 85 tysięcy złotych długu, a także opłacić odsetki oraz koszty procesu sądowego.
Próbowaliśmy uzyskać komentarz od Tomasza Karolaka, ale aktor nie odpowiada na próby kontaktu.
Czytaj więcej:
Gwiazda polskiego sportu potwierdza plotki
Oto, co otrzymał Polak wiozący pomoc Ukrainie