W tym artykule dowiesz się o:
Elektryzujący turniej
Finał IMP rokrocznie generuje ogromne emocje. Nie inaczej było i tym razem. Tym bardziej, że spoglądając w obsadę zawodów trudno było wskazać jednoznacznego faworyta. Owszem - pewnej grupie dawano większe szanse na odniesienie sukcesu, ale turnieje jednodniowe mają to do siebie, że potrafią i lubią zaskakiwać.
Starcie mocarzy
Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski, Przemysław Pawlicki, Piotr Pawlicki - gdy widzi się pod taśmą takie nazwiska, wielkie emocje są gwarantowane. Właśnie ci zawodnicy rywalizowali w wyścigu piątym. I nie będzie przesadą stwierdzenie, że o ile sportowo nie był to może najciekawszy bieg, o tyle obok finału to właśnie ta gonitwa zostanie zapamiętana najdłużej.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej: Rocznie żużel kosztuje mnie milion złotych
Posypały się iskry
We wspomnianym wyścigu na dystansie na prowadzenie przedarł się Janowski, za którego plecami trwała walka na miejscach 2-4. W pewnym momencie młodszy z braci Pawlickich wyjechał przy krawężniku pod Zmarzlika, po czym ten ratował się przed upadkiem. Arbiter przerwał bieg i wykluczył kapitana Fogo Unii, rozwścieczając samego zainteresowanego i zdecydowaną większość publiczności.
Wróg numer jeden
W jednym momencie Bartosz Zmarzlik stał się wrogiem numer jeden. Za każdym razem gdy wyjeżdżał na tor w jego stronę leciały bluzgi i gwizdy. Nie przeszkodziło mu to jednak w perfekcyjnym rozegraniu rundy zasadniczej. Wygrał wszystkie biegi, bezpośrednio awansując do finału. W nim, rzecz jasna, był murowanym faworytem do złota.
Największy przegrany
W decydującej gonitwie Bartosz Zmarzlik poniósł pierwszą porażkę w całych zawodach. Ku uciesze miejscowej publiczności, wicemistrza świata pokonał Janusz Kołodziej, który pomknął do mety po tytuł Indywidualnego Mistrza Polski. Z radości oszaleli kibice w Lesznie, w siódmym niebie był Janusz Kołodziej, uśmiech, mimo czwartego miejsca w finale, pewnie pojawił się też na twarzy Piotra Pawlickiego. Wszak Bartosz Zmarzlik, z którym młodszy z braci kilkanaście wyścigów wcześniej miał spięcie, został największym przegranym finału IMP.
Król Janusz IV
Właśnie tak od niedzielnego wieczoru możemy mówić na Janusza Kołodzieja, który ma patent na finały IMP. W niedzielę już po raz czwarty w karierze wywalczył tytuł najlepszego polskiego żużlowca! Pod tym względem Janusz Kołodziej dorównał Andrzejowi Wyglendzie i Florianowi Kapale, ale do Tomasza Golloba - ośmiokrotnego złotego medalisty IMP - nadal mu bardzo daleko.
Piąty w historii
W sumie Janusz Kołodziej ma w swojej kolekcji już siedem medali DMP - cztery złote i trzy brązowe. Najistotniejsze jest to, że Kołodziej dokonał w niedzielę rzeczy prawdziwie wielkiej, bo jako piąty w historii sięgnął po przynajmniej cztery tytuły IMP. Szacunek!