Ależ start Madsena! Uciekł Lebiediewowi na pierwszych metrach i jechał pierwszy, ale pod koniec drugiego okrążenia Łotysz przypuścił atak od prawej strony. Atak był udany, bo lider mistrzostw minął Duńczyka i to on niedługo potem wpadł na metę jako pierwszy! Świetna akcja Lebiediewa! Madsen pognębiony. Jensen z kolei obronił się przed Berge.

Andrzej Lebiediew zwycięzcą 3. finału TAURON SEC 2024!

Pełna kontrola na starcie i dojeździe ze strony Jensena oraz Berge. Pawlicki został na końcu, za to Lahti atakował Francuza, bo lider biegu z Danii jechał niezagrożony. Ostatecznie mijanek nie było.

Zmiana: Baumann za niezdolnego do jazdy Michelsena.

Raz jeszcze Lebiediew od początku do końca na pozycji lidera wyścigu. Za nim jechał Dudek, który spokojnie wiózł za sobą Lahtiego.

Od początku do końca prowadził Jensen, który atomowo wystrzelił z czwartego pola. Woryna budował prędkość na trasie, bo został po starcie na ostatniej lokacie. Polak był blisko Kostygowa, który pod koniec trzeciego okrążenia popełnił błąd i nasz reprezentant od razu z niego skorzystał.

Wyśmienita jazda Madsena, który wygrywa i wjeżdża bezpośrednio do finału. Kołodziej jechał za Bloedornem, lecz nie miał możliwości, żeby młodego Niemca dogonić.

Pawlicki bardzo dobrze wystartował i pognał do mety po zwycięstwo. Janowski został na końcu i ponownie musiał walczyć na dystansie. Szybko uporał się z Thorssellem i zaczął atakować Thomsena. Niestety, bez powodzenia.

Po starcie prowadził Lebiediew. W pogoń za nim ruszył Janowski, który trochę zaspał na starcie i dlatego Łotysz miał przewagę na pierwszych metrach. Polak atakował Łotysza i był blisko, żeby go minąć. Wydawało się, że to się uda na ostatnim okrążeniu, jednak tzw. nożyce Lebiediewa tuż przed metą pozwoliły to jemu wpaść na nią jako pierwszym. Kolejny ładny pojedynek w Guestrow!

Lahti i Pawlicki na dwóch pierwszych pozycjach krótko po zwolnieniu taśmy, jednak nie na długo, bo Polaka na drugim łuku przy samej wewnętrznej wyprzedził Madsen. Co więcej, na tym samym łuku na drugim kółku minął chaotycznie jadącego Pawlickiego Berge. Lahti niezagrożony.

Nie dał najmniejszych szans Dudek rywalom i prowadził od kreski do kreski. Za nim nic ciekawego się nie działo. Były spore odległości między zawodnikami.

Bieg przerwany. Upadek Michelsena na prowadzeniu na drugim łuku trzeciego okrążenia. Prawdopodobnie doszło do awarii sprzętu, w wyniku czego zawodnik stracił kontrolę nad motocyklem i upadł.

Duńczyk leży na torze, jego noga zakleszczyła się pomiędzy kołem a silnikiem. Służby medyczne przy zawodniku.

Michelsen wstał, ale po chwili ponownie usiadł na torze. Wzywana jest karetka. Aktualny indywidualny mistrz Europy został rzecz jasna wykluczony.

Przebieg wyglądał następująco. Ponownie najlepsze były pola C i D na starcie. Michelsen od razu jechał na czele stawki, za to Thomsena wyprzedził na drugim łuku Kołodziej. Woryna został na szarym końcu.

Ostatecznie wyścig został zaliczony.

Polska pięć, Łotwa jeden. Nasi reprezentanci wykorzystali lepsze pola i uciekli rywalom. Kołodziej cały czas na przodzie, Pawlicki po raz trzeci dziś na miejscu drugim. Lebiediew nie nawiązał walki z Kostygowem.

Zablokował Berge na prostej przeciwległej Michelsena i następnie uciekł do mety po drugie z rzędu zwycięstwo dzisiejszego wieczoru. Obrońca mistrzowskiego tytułu szukał szans, napędzał się, ale bez powodzenia.

Popisowy żużel Janowskiego! Bardzo dobry start i jazda Woryny na pierwszych metrach. Janowski, mimo że został po starcie, przytomnie i sprytnie przejechał pierwsze kółko przy krawężniku, mijając dzięki temu Lahtiego i Woelberta. Potem Janowskiego atakował pierwszy z nich, lecz Polak bronił się wzorowo. Na czwartym okrążeniu indywidualny mistrz Polski zwietrzył szansę na dogonienie i przegonienie Woryny. Napędził się po zewnętrznej i na drugim łuku, krótko przed metą, był już pierwszy!

Dobry start Dudka, jednak przeszkodził mu na szczycie łuku Jensen i z tego wszystkiego skorzystał skrzętnie Madsen, wskakując na pierwsze miejsce. Ostatecznie Dudek pokazał plecy Jensenowi, z kolei Thomsen na trzecim kółku zjechał z toru.

Ależ się zakotłowało na pierwszym łuku. Lebiediew powstrzymał Madsena, blokując go pod samą bandą i po chwili napędzony wjechał pod Worynę na następnym łuku. Następnie Łotysz pomknął do mety niezagrożony. Woryna natomiast musiał walczyć z Madsenem i na szczęście wytrzymał jego napór.

Berge wykorzystał korzystne pole D i uciekł trójce Polakom, wygrywając z ogromną przewagą. Janowski od razu na drugim łuku wyprzedził Dudka. Kołodziej się nie liczył.

Jensen wjechał pod Pawlickiego na drugim łuku premierowego kółka i następnie pognał do mety po zwycięstwo. Polak jechał drugi, pilnując Michelsena, który tym razem tak groźny w polu nie był. Duńczyk mimo to starał się naszego rodaka kąsać.

Ruszył się Woelbert pod taśmą i otrzymał przez to ostrzeżenie.

Najlepiej spod taśmy Bloedorn i Lahti. Niemiec musiał być czujny, bo Fin reprezentujący Szwecję jechał centymetry za nim. I na drugim łuku trzeciego okrążenia Lahti wyprzedził Bloedorna, którego przed metą próbował jeszcze atakować Thomsen.

Od startu do mety prowadził Madsen. Świetnie spisał się w polu piekielnie szybki Michelsen. Na pierwszym okrążeniu objechał Janowskiego, a na drugim Kostygowa. Następnie straszył Madsena i atakował go do samej mety.

Świetnie wyskoczył Woryna, zablokował Pawlickiego i był na czele. Następnie zbudował bezpieczną przewagę nad rodakiem. Dudek został na końcu, choć jechał tuż za Bloedornem, którego zaatakował wreszcie na wjeździe w ostatnie kółko. Atak się powiódł, a jeszcze Polak podjechał pod Pawlickiego. Ostatecznie między tą trójką nie doszło do zmian przed metą, za to różnice były na niej dosłownie minimalne.

Nie pozwolił Jensen zamknąć Thorssellowi całej stawki na wjeździe w pierwszy wiraż i to on wyjechał na czoło stawki. Szwed był jednak szybki i atakował potem Duńczyka na dystansie. Ten się wybronił, chociaż było blisko, żeby jego klubowy kolega z Holsted Tigers go "ukąsił". Kołodziej od początku przyglądał się temu wszystkiemu z tylnego siedzenia.

Atomowy start i natychmiastowe objęcie prowadzenia przez Lebiediewa. Za nim jak po sznurku jechali pozostali.