Marzy mi się ekstraklasa - rozmowa z Robertem Kasperczykiem, trenerem Sandecji Nowy Sącz

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan

Czy możemy już powiedzieć o następcach Macieja Bębenka i innych graczy, którzy odejdą?

- Tych nazwisk jest sporo, ale nie chcę ich teraz zdradzać. Na niektórych nie robię sobie nawet apetytu, biorąc pod uwagę w jakich klubach grali i jakie pieniądze zarabiali. Niektórzy będą poza naszym zasięgiem. Zamierzamy twardo stąpać po ziemi i nie nadwyrężyć zbytnio budżetu. Chłopcy mają myśleć o graniu w piłkę, a nie o tym, czy mają na spłatę kredytu i utrzymanie rodziny. W pierwszej kolejności szukamy polskich zawodników, niespełnionych, w wieku "produktywnym". Nie zamykamy się także na piłkarzy ze Słowacji, których traktujemy niemal, jak Polaków. Oni tu zazwyczaj szybko się aklimatyzują i ten rynek jest dość ciekawy. Mamy pewne propozycje zza południowej granicy i na pewno z nich skorzystamy.

Sandecja szuka piłkarzy na jakie pozycje?

- Każda formacja wymaga wzmocnień, począwszy od linii obrony, poprzez pomoc i skrzydła. Po odejściu Maćka Bębenka musimy też wyleczyć Bartka Dudzica. Jego potencjał jest jak na I ligę bardzo duży. Chyba gołym okiem widać, że brakuje nam także klasycznego środkowego napastnika. Ja bym tu przypomniał Arka Aleksandra, który od swojego odejścia z Nowego Sącza, nie doczekał się tego typu następcy. Na tej pozycji grali różni zawodnicy, ale nie o takim charakterze, nie z takimi predyspozycjami i walorami. Może to nie był zawodnik pokonujący dużą liczbę kilometrów, ale z piłkarskim nosem i strzelający dużo bramek. Będziemy chcieli pozyskać minimum dwóch takich graczy.

Wspomnianemu Arkadiuszowi Aleksandrowi kończy się kontrakt...

- Jeśli pojawiłaby się opcja sprowadzenia tego zawodnika, na pewno podjąłbym temat.

Dużym wzmocnieniem może być powrót do pełni sił kontuzjowanego Armanda Elli. To piłkarz o ogromnym potencjale, ale szybko nie wróci do gry po kontuzji kolana.

- Nie widziałem jeszcze go na żywo. Niestety rokowania są takie, że wróci najwcześniej końcem września. Wiem, że jest dobrze prowadzony, ma swoich lekarzy i rehabilitantów. Jeżeli nadarzy się tylko okazja jego powrotu do Nowego Sącza w pełni sił, to droga dla niego jest otwarta.

Sandecja Nowy Sącz Roberta Kasperczyka ma być mieszanką doświadczenia z młodością?

- Dokładnie tak można to określić. Chciałbym, żeby w drużynie było dużo chłopaków z tych stron. Tacy zawodnicy utożsamiają się z regionem i klubem. Można im na dłuższą metę zaufać. Natomiast jeżeli do Sandecji przychodzi zawodnik, który mając 24 lata ma w swoim CV 7-8 klubów, to trzeba liczyć się z tym, że po pół roku na wniosek menadżera będzie szukał innego klubu i wiązanie się z nim nie ma sensu. Utalentowani zawodnicy wywodzący się z ziemi sądeckiej dostaną swoją szansę, jeżeli tylko na to zasłużą.

Dużo mówi się o młodej i zdolnej sądeckiej młodzieży, ale życie pokazało, że z dość szerokiego grona na I ligę nadawali się jedynie Przemysław Szarek, czy Szymon Kuźma, sporo grał też Adrian Danek. Trzeba też wziąć pod uwagę wymóg wystawiania przynajmniej jednego młodzieżowca.

- Tak, ale proszę sobie przypomnieć ilu zawodników odchodziło z Sandecji i grało z powodzeniem w Ekstraklasie. Przykładem jest choćby Bartosz Szeliga. Chciałbym zwiększyć dozę pracy indywidualnej z tymi chłopakami. Oddzielić ich trochę od grupy i eliminować błędy, które ciężko korygować podczas ćwiczeń z całą drużyną. Chodzi nawet o takie szczegóły, jak ustawienie stopy przy uderzeniach. Na pewno wprowadzimy takie treningi. Zajęcia poprowadzę ja, lub jeden z moich asystentów Janusz Świerad. Zamierzamy zapraszać także wyróżniających się zawodników rezerw, lub występujących w grupach juniorskich.

Czy należy spodziewać się zmian w sztabie szkoleniowym?

- 25 czerwca zaczynamy przygotowania, a do końca miesiąca pracujemy w takim samym składzie personalnym. Jestem bardzo zadowolony z asystentów - Dawida Musiała odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne, Janusza Świerada pomagającego przy taktyce i technice oraz trenera bramkarzy Stanisława Bodzionego. Rewolucji nie będzie, natomiast nie ukrywam, że walczę o jedną zmianę. Dostałem już wstępną zgodę od władz klubu. Nie wynika ona z braku profesjonalizmu Dawida Musiała, którego uważam za bardzo dobrego fachowca, ale decydują tu inne względy. Chodzi o zaufanie do człowieka, z którym pracowałem wiele lat w poprzednich klubach. Jeśli nastąpi zmiana, to jedynie w osobie trenera przygotowania fizycznego. Na razie nie chciałbym mówić o jego nazwisku.

Zakładając, że uda się zbudować drużynę zgodnie z pańską wizją, wzmocnić zespół. Jaki jest cel na sezon 2015/2016?

- Moim marzeniem jest powrót do Ekstraklasy. Żeby to zrobić, trzeba wywalczyć awans, lub dzięki dobrej pracy przypomnieć o sobie i wzbudzić zainteresowanie innego klubu. Mogę wręcz zagwarantować, że nie będziemy drużyną, która do przedostatniej kolejki będzie drżała o utrzymanie. Oczywiście nie będę obiecywał nikomu gruszek na wierzbie, że nagle z Sandecji zrobię Podbeskidzie z sezonu 2010/2011. Tam była zupełnie inna drużyna i również inne uwarunkowania, także finansowe. Już przede mną miasto Bielsko-Biała łożyło przez wiele lat dużo pieniędzy, by wywalczyć awans. Kiedy ja przyszedłem, zespół wzmocniono mocnymi strzałami. Tu trzeba się liczyć z tym, że może być problem ze ściągnięciem zawodników pokroju Roberta Demjana, czy Adama Cieślińskiego. Twardo stąpamy po ziemi, ale nie chcemy też zadowalać się dziesiątym, czy dwunastym miejscem. Chodzi o to, by zawodnicy po meczu nie mieli do siebie żadnych pretensji, a nawet przy porażce kibice nie mieli zastrzeżeń. Każdy piłkarz po ostatnim gwizdku ma być tak zmęczony, że nawet nie ma siły udzielać wywiadów. Jestem przekonany, że wtedy kibice znajdą uznanie dla tych chłopaków i każdy będzie miał czyste sumienie. Jak ja mam widzieć graczy, którzy od 70. minuty patrzą tylko na zegar, bo jest 0:0, lub 1:1, to nie potrafię tak pracować. Zawsze byłem nauczony walczyć o strategiczne cele, choć nie zawsze to wychodziło. Przeszłość pokazała, że jeśli ktoś mi zaufał na dłużej, to potem zbierał z tego profity. Natomiast jeśli zostaje się zwolnionym przy pierwszym dołku, traci się sens, poczucie misji jaką trener ma do spełnienia.

Kapitan żegna się z Sandecją Nowy Sącz

Robert Kasperczyk zadomowi na dłużej w Sandecji Nowy Sącz?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×