Do Polski napływają świetne wieści. Dokonał tego, jako pierwszy w historii
Bartosz Ziemski najpierw wszedł na Annapurnę (8091 m n.p.m) bez użycia dodatkowego tlenu, a potem zjechał na nartach. To pierwsze takie osiągnięcie w historii polskiego himalaizmu. W drodze na szczyt towarzyszył mu Oswald Rodrigo Pereira.
O planach rozmawialiśmy z tym duetem tuż przed ich wylotem w Himalaje (TUTAJ znajdziesz całą rozmowę >>). - Z wierzchołka Annapurny dotychczas udało się zjechać tylko trzy razy w historii (nikomu z Polaków - przyp. red.), a ostatni raz prawie 30 lat temu i nikt dokładnie nie wie, jak to się odbyło. Nie ma udokumentowanych zjazdów ani z Annapurny, ani z Dhaulagiri. Więc czeka nas coś zupełnie nowego - mówił wówczas Ziemski.
Ano właśnie. Wejście na Annapurnę i zjazd z tej góry w wykonaniu Ziemskiego jest więc jednym z ważniejszych osiągnięć polskiego himalaizmu. A to nie koniec. Duet chce również wejść na Dhaulagiri (8167 m n.p.m.). I oczywiście Ziemski będzie próbował zjechać ze szczytu. Gdyby to się udało, polski duet dokona rzeczy wręcz przełomowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!Na razie jednak Ziemski i Pereira muszą sobie radzić z problemami. Otóż podczas wspinania się na Annapurnę doszło do groźnej sytuacji. - W naszym pierwszym wyjściu aklimatyzacyjnym zostawiliśmy na wysokości 5700 m n.p.m. depozyt, w którym był namiot z całym sprzętem do ataku szczytowego. Wszystko przepadło w ogromnej lawinie - można przeczytać w poście zamieszczonym na profilu FB Polskiego Himalaizmu Sportowego.
I co zrobili himalaiści? - O tym, co z tego wyniknęło i czemu chodziliśmy po lawinisku w samych kalesonach opowiemy jak już odpoczniemy - krótko skomentowali.
Zobacz ten wpis.
Trzymamy kciuki, aby zdobycie Dhaulagiri również zakończyło się sukcesem. Polski himalaizm - po kilku latach ciszy - znów wraca do gry.