Podjęli się trudnego wyzwania. To może być pierwszy taki wyczyn Polaków

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Bartosz Ziemski
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Bartosz Ziemski

W zeszłym roku samotnie wspiął się i zjechał na nartach ze szczytów Broad Peak i Gasherbrum II. Teraz Bartosz Ziemski z Oswaldem Rodrigo Pereirą ruszają na kolejną wyprawę. Celem jest zjazd na nartach z Annapurny i Dhaulagiri.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jest nieprzeciętnie silnym i szybkim alpinistą, świetnym technicznie narciarzem i niezwykle odpornym psychicznie człowiekiem - tak mówi o Bartoszu, Oswald Rodrigo Pereira, współtwórca projektu Mad Ski Project i partner Bartosza w tej wyprawie.

Sam himalaista mówi niewiele. Nie pokazuje się w mediach, ani w swoich mediach społecznościowych. W ciszy, bezczelnie i rozsądnie realizuje swoje cele. I robi wielkie rzeczy! Na odbywających się w ubiegły weekend Kolosach, największym w Europie festiwalu podróżniczym, zgarnął wyróżnienie za swoje zeszłoroczne wejście i zjazd na nartach z ośmiotysięczników Broad Peak (8051 m) i Gasherbrum II (8035 m) - samotne i bez wspomagania dodatkowym tlenem z butli.

W tym roku, również w stylu sportowym, działając niezależnie, zamierza wspiąć się i zjechać z kolejnych dwóch ośmiotysięczników. Na początku kwietnia obaj wyruszyli na szczyt Annapurny (8091 m n.p.m.) i Dhaulagiri (8167 m n.p.m.).

Co będzie stanowić dla Was największą trudność tej wyprawy?

Bartosz Ziemski (polski himalaista): Annapurna i Dhaulagiri to góry dużo trudniejsze pod względem narciarskim od Broad Peaku i Gasherbrum II. Na pierwszym miejscu postawiłbym więc trudności techniczne związane ze zjazdem ze szczytu. Z wierzchołka Annapurny dotychczas udało się zjechać tylko trzy razy w historii, a ostatni raz prawie 30 lat temu i nikt dokładnie nie wie, jak to się odbyło. Nie ma udokumentowanych zjazdów ani z Annapurny, ani z Dhaulagiri. Więc czeka nas coś zupełnie nowego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

Po co pan to robi?

Bo lubię. Lubię góry i lubię narty - i tak mi się to dobrze połączyło. Poza tym świetnie wtedy odpoczywam od pracy przy kompie.

I nie ma dla pana znaczenia, że to "pierwsze polskie zjazdy"? Albo że wchodząc na lekko i zjeżdżając ze szczytów, zmienia pan postrzeganie polskich wypraw w Himalaje?

Moim zdaniem ten mit odczarował bardziej Andrzej Bargiel. Już jakiś czas temu udowodnił, że Himalaje można robić w stylu nie oblężniczym. Dla mnie ważne jest, żeby robić to, co kocham i robić rzeczy globalnie nowe i ciekawe. Ale nie mam ambicji wpisania się w historię polskiego skialpinizmu.

Skoro wspomniał pan o Andrzeju Bargielu. Czuje pan rywalizację między wami?

Absolutnie nie. Mamy podobną wizję tego sportu, ale każdy z nas robi swoje. Andrzej wspomógł mnie poradą, swoim doświadczeniem. Takie podejście mam od zawsze. Środowisko, z którego się wywodzę - Klubu Wysokogórskiego Sakwa - jest takie. Nikt z nikim nie rywalizuje na poziomie ambicji. Ludzie się wspierają i cieszą się sukcesami innych.

Oswald mówi o pana szybkości i wydolności, umiejętnościach technicznych i odporności psychicznej. Co jest pana najmocniejszą stroną?

Na tego typu wyprawie każdy z tych elementów jest istotny. Ważny jest też sprzęt. Cieszę się, że narciarsko wsparł nas Salomon i będę zjeżdżał na genialnych nartach Salomon MTN 80 Carbon. Objeżdżam je już kilka tygodni, świetnie się na nich czuję i nawet udało mi się ich nie złamać! Ale wracając do cech osobowości, to myślę, że kluczowa jest determinacja i umiejętność skoncentrowania się na celu. Moje podejście do wypraw jest takie, że traktuję to jak przygodę, a nie zobowiązanie sponsorskie.

Czy przy takich wyzwaniach odczuwa pan presję?

Presja, wynikająca z medialności takich przedsięwzięć, jest często ich największym wrogiem. Działa na ambicje wspinaczy w niezdrowy sposób. Moją mocną stroną jest więc też obecność Oswalda w naszym dwuosobowym zespole. To Oswald w największym stopniu wziął na siebie ciężar kontaktów z mediami i obsługę komunikacji naszego projektu. Poza tym, że jest moim partnerem i będziemy wspólnie podejmować wszelkie decyzje dotyczące wyprawy, będzie on też wszystko dokumentował i finalnie powstanie z tego film.

Czego możemy się spodziewać?

Chcemy, żeby to była opowieść o partnerstwie w górach, o pasji, o tym, że w dobie komercjalizacji wciąż można robić w Himalajach rzeczy sportowe. Nie chcemy robić reportażu o wejściu i zjeździe. Wracamy pod koniec maja i wtedy dowiecie się więcej!

Czytaj więcej:
1. kolejka sezonu przełożona?!
Gorzkie słowa Komarnickiego o Stali

Komentarze (0)