Dramatyczne wiadomości dotarły do Polski w czwartkowy poranek. Kacper Tekieli nie żyje - spadło jak grom z jasnego nieba. Nasz alpinista zginął w środę 17 maja podczas zejścia Jungfrau (4158 m n.p.m).
Dzień później - o poranku - w lawinie znaleźli go ratownicy górscy. - To tragiczna wiadomość - przyznał w TVN24 Andrzej Marcisz.
Tekieli był w trakcie realizacji dużego projektu, zdobycia w jak najszybszym czasie 82 czterotysięczników na alpejskim szlaku. Jungfrau był ósmym z kolei, który zdobył. Niestety ostatnim.
- Dla Kacpra powinna być to bułka z masłem. Wspinał się na wiele trudniejszych szczytów, czasem w nocy, po ciemku - dodał Marcisz.
- To nie była jego praca, a realizacja marzeń. Już wiele razy pokazywał, że stać go na wiele - powiedział szczerze o tym, co robił Tekieli.
Kacper Tekieli miał 38 lat. Był mężem Justyny Kowalczyk-Tekieli, z którą pobrał się we wrześniu 2020 roku. 2 września 2023 roku ich syn Hugo będzie obchodził drugie urodziny. To dla nich ogromna strata.
- Można powiedzieć, że byli gwiazdami (Kacper Tekieli i Justyna Kowalczyk-Tekieli - przyp. red.) i - co ważniejsze - byli dla siebie stworzeni. To dzięki Justynie Kacper wszedł na zdecydowanie wyższy poziom. To ogromna tragedia - zakończył Marcisz.
Zobacz także:
Są nowe fakty. Wiadomo, dlaczego doszło do tragedii
"Wybitny. Jeden z najlepszych". Jerzy Natkański wspomina Kacpra Tekieliego