Kolejna śmierć w górach. Ostatni kontakt nawiązał blisko szczytu

Chciał być pierwszym Węgrem, który bez tlenu z butli i pomocy szerpów zdobędzie najwyższy szczyt świata - Mount Everest. Niestety finał historii Suhajda Szilarda jest tragiczny. Wspinacz został uznany za zmarłego.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch
Suhajda Szilard Facebook / Archiwum prywatne Suhajda Szilarda / Na zdjęciu: Suhajda Szilard
Stanięcie na szczycie Mount Everestu działa na wyobraźnię nie tylko zawodowych wspinaczy. Choć na górę są cyklicznie organizowane komercyjne wyprawy i zdobywanie najwyższego szczytu z Korony Ziemi stało się dość powszechne, to w dalszym ciągu pokazuje ona, jak potrafi być niebezpieczna. Przekonują się o tym nawet zaprawieni w boju i doświadczeni alpiniści.

Niestety przekonał się o tym Suhajda Szilard. Węgier zdecydował się podjąć wyzwanie w postaci zdobycia szczytu w absolutnie samodzielny sposób. Nie korzystał z pomocy szerpów, nie zamierzał też wspierać się tlenem z butli i dbał o transport sprzętu. Szilard swoją wyprawę rozpoczął 23 maja.

Na jego kontach na Instagramie i Facebooku regularnie pojawiały się raporty, które zdawał Węgier. Trzy dni temu mogliśmy przeczytać, że "Szilard ostatnio zameldował się na telefonie satelitarnym z wysokości około 8700 metrów. Fizycznie i psychicznie czuje się dobrze i jeszcze jest w drodze na 8848 metrowy szczyt Mount Everest. (...) Według jego oświadczenia, nadal czuje, że jest w stanie dotrzeć na szczyt i bezpiecznie zejść stamtąd do obozu numer cztery."

Kolejny wpis informował już o wszczęciu akcji ratowniczej. "Patrząc na rzeczywistość jest bardzo mała szansa, że Szilard na tej wysokości znajdzie się żywy, jednak w pełni ufam Szilardowi i wierzę w cuda " - powiedziała Timea Legindi, oficer komunikacji wyprawy, prywatnie partnerka wspinacza.

Ostatni sygnał jego tracker wysłał z okolic Stopnia Hilary'ego, na wysokości prawie 8800 m, czyli już bardzo blisko szczytu. Później jakakolwiek łączność z Szilardem została zerwana. Rozpoczęto poszukiwania, lecz okazały się one bezskuteczne. Stwierdzono, że Węgier nie miał szans na przeżycie i został uznany za zmarłego.

"Ekipa ratunkowa nie znalazła Szilarda Suhajdy, poszukiwania zakończone. Pomimo nadludzkiej pracy ekipy poszukiwawczej złożonej z najlepszych szerpów w Nepalu. Godzinami szukali w szerszym obszarze Stopnia Hillary'ego, gdzie ostatni raz widziano wspinacza żywego. Pomiędzy 8750 metrów, a szczytem 8848 metrów wspinano się kilka razy w górę i w dół, i szukano śladu Szilarda, wszystko na próżno" - zakomunikowano na Facebooku Węgra w sobotę.

To ogromna strata dla środowiska wspinaczy. Suhajda Szilard miał na koncie wejścia m.in. na Broad Peak, K2, zaś w zeszłym roku zdobył górę Lhotse bez wsparcia tlenowego. Jak informuje portal wspinanie.pl, jest 13. ofiarą tegorocznej wiosny na Mount Evereście.

Czytaj również:
- Apel Kowalczyk ws. pogrzebu jej męża
- Piękne wspomnienie Kacpra Tekielego

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×