To właśnie członkowie tej wyprawy ruszyli na pomoc Elisabeth Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi po tym jak Francuzka i Polak utknęli na wysokości około 7300 metrów na Nanga Parbat.
Ratownicy spisali się świetnie. W ekspresowym czasie, po około 8 godzinach od rozpoczęcia akcji na ośmiotysięczniku, odnaleźli Francuzkę i sprowadzili ją do obozu. Stamtąd, w niedzielę, zabrał ich helikopter. Media zachwycają się akcją ratowników, ale sam Krzysztof Wielicki podchodzi do tego zdecydowanie bardziej spokojnie.
- Akcja nie była łatwa, ponieważ mieliśmy kłopoty z łącznością, ale chłopaki poradzili sobie bardzo dobrze. Byli odpowiednio zaaklimatyzowani. Zrobili swoją robotę i tyle. Każdy inny zespół wykonałby to samo, tylko być może wolniej. Niestety, dla Tomka nie było szans.
Ratownicy, czyli Denis Urubko, Adam Bielecki, Jarosław Botor i Piotr Tomala, tak jak Francuzka zostali zabrani helikopterem do bazy w Skardu. Następnie Revol zostanie przetransportowana do szpitala w Islamabadzie. Jak wyglądają plany ratowników?
ZOBACZ WIDEO Michał Bugno: Akcja Bieleckiego i Urubki była spektakularna, brawurowa i heroiczna. Przejdzie do historii światowego himalaizmu
- Myślę, że odpoczną jeden dzień w Skardu i jeśli pogoda pozwoli, to w poniedziałek przylecą do naszej bazy pod K2. U nas co najmniej trzy dni będzie zła aura, więc mamy taki przymusowy areszt. Czekamy na chłopaków i jak pogoda poprawi się, to ruszamy dalej.
Tym samym grupa alpinistów, która zamierza zdobyć szczyt K2, w dalszą drogę ruszy najwcześniej w środę. Krzysztof Wielicki wykluczył także, przynajmniej na razie, ponowne udanie się na Nanga Parbat i odszukanie zaginionego Tomasza Mackiewicza. - Nie możemy sobie na to pozwolić ze względu na pogodę.