Zdecydowane słowa Andrzeja Bargiela. "Nie mamy prawa jej oceniać"

Polski skialpinista Andrzej Bargiel uważa, że nikt, kto nie był w podobnej sytuacji nie ma prawa oceniać Elisabeth Revol. Ponadto jest przeciwny mówieniu o sukcesie w przypadku akcji na Nanga Parbat. - Przecież zginął człowiek - przekonuje.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Elisabeth Revol Facebook / Na zdjęciu: Elisabeth Revol
Wywiad, jakiego Elisabeth Revol udzieliła francuskim dziennikarzom, wywołał mnóstwo emocji. Alpinistka opowiedziała, jak z jej perspektywy wyglądał atak na szczyt Nanga Parbat razem z Tomaszem Mackiewiczem. Opisała także jej ostatnie chwile spędzone z Polakiem.

Według jej słów problemy Mackiewicza rozpoczęły się po dotarciu na szczyt, gdzie nagle stracił wzrok. - Nie mógł oddychać, zdjął z twarzy maskę zabezpieczającą przed niską temperaturą i zaczął na moich oczach zamarzać. Jego nos zrobił się po prostu biały, tak samo ręce. Z jego ust cały czas ciekła krew - opisała traumatyczne wydarzenia.

Po tym, jak okazało się, że Francuzka zostawiła Mackiewicza w szczelinie i sama rozpoczęła schodzenie, co ostatecznie uratowało jej życie, pojawiło się wiele komentarzy krytycznych pod jej adresem. Niektórzy zarzucali jej, że zostawiła Polaka na pewną i samotną śmierć.

Z takimi oskarżeniami zupełnie nie zgadza się Andrzej Bargiel. Polski alpinista jest przeciwny zabieraniu głosów przeciwko Francuzce przez osoby, które nigdy nie były w tak trudnej sytuacji.

ZOBACZ WIDEO Pierwszy wywiad z Revol. "Powiedziałam sobie: musisz schodzić spokojnie"

- Trudno mieć do niej jakiekolwiek pretensje. Jeśli ktoś nie był w jej sytuacji, nie ma prawa tego oceniać w jakikolwiek sposób. Ja na pewno nie oceniam - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty. - Oczywiście istnieją pewne zasady, ale w tak trudnych wypadkach każdy robi to, co czuje. Jeśli istniało wiele przesłanek, że mogą tam zostać we dwójkę już na zawsze, to po prostu trzeba oszacować, czy jest szansa, by choć ktokolwiek się uratował - mówi alpinista.

Teraz Revol wyznała, że tej decyzji nie podjęła sama. - W pewnym momencie napisali mi, że mam zejść na poziom 6000 metrów n.p.m., a Tomka wezmą helikopterem później z poziomu 7200 m n.p.m. Ja tak nie zdecydowałam. To zostało mi narzucone - powiedziała.

- Ciężko mi się wypowiadać na takie tematy. Elisabeth Revol była w bardzo ciężkim stanie i nie wiadomo czyj był to błąd. Nie byłem tam, nie znam Francuzki i nie czuję się na siłach, żeby oceniać kogokolwiek czy tym bardziej krytykować - powiedział nam jasno Bargiel.

W rozmowie z francuskimi dziennikarzami Revol zdradziła także, że podczas oczekiwania na ekipę ratunkową miała halucynacje. - To zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu - oceniła. - One pojawiają się w sytuacjach wycieńczenia organizmu i zagrożenia życia - potwierdził Bargiel.

Polski narciarz wysokogórski zaapelował także do wszystkich, którzy wypowiadają się na temat akcji ratunkowej. Jego zdaniem rodzina Tomasza Mackiewicza najbardziej potrzebuje teraz spokoju i bardzo przeżywa każde nowe komentarze w tej sprawie.

- Stała się duża tragedia, a robi się z tego wydarzenie, sukces. Rodzina Tomka to wszystko bardzo przeżywa i lepiej byłoby, żeby o tym teraz nie mówić. Pompowanie tego tematu na pewno nie jest miłe dla rodziny i dzieci Tomasza. Wydarzyła się wielka tragedia i nie ma co tego obracać w sukces. Zginął przecież człowiek - podsumował.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×