Janusz Gołąb może wejść na szczyt z Adamem Bieleckim. "Jest jeden warunek"

Denis Urubko i Adam Bielecki mieli być tą parą, która zaatakuje szczyt K2. Po tym jak pierwszy z nich opuszcza bazę, zastąpić go może Janusz Gołąb. Stawia jednak jeden warunek.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Janusz Gołąb i Adam Bielecki PAP / Radek Pietruszka / Na zdjęciu: Janusz Gołąb i Adam Bielecki
Janusz Gołąb został zapytany przez reporterkę TVN24, czy to on może być nowym partnerem Adama Bieleckiego po tym, jak Denis Urubko zakończył udział w wyprawie na K2.

- Można powiedzieć: "mogę być", ale pod jednym warunkiem, że prognoza pozwoli nam na to, żebym wyszedł do obozu trzeciego na wysokość 7200-7400 m n.p.m. i spędził tam jedną-dwie noce. Wtedy będę zaaklimatyzowany, żeby stanąć na wierzchołku - powiedział w rozmowie z TVN24.

W 2014 roku, podczas letniego wejścia, Gołąb był już na szczycie.

- Byłem na K2 w 2014 r. na wierzchołku, znam ten teren, znam swoje możliwości. Przy poprzednich wejściach chodziłem zawsze gdzieś z tyłu, miałem pecha. Warunki pogodowe spychały mnie z powrotem do bazy. Na siedem wejść pięć było w złej pogodzie. W okolicach 2-3 marca kształtuje się okno pogodowe. Wtedy będę próbował dotrzeć do 7000 metrów i zabiwakować. Potrzeba kolejnego okna, prognozy nie są tak precyzyjne, żeby powiedzieć, kiedy to nastąpi. Szanse są, ale ten okres bardzo się zawęził - dodał.

Także Paweł Michalski, himalaista, uważa, że to Gołąb powinien być partnerem Bieleckiego podczas ewentualnego ataku szczytowego na K2.

- Był na szczycie K2. Wiem, jaki jest silny i zdeterminowany. Jeśli coś się nie przydarzy - przeziębienie czy inna kontuzja - to on powinien być tą osobą w zespole - powiedział Michalski w rozmowie z TVN24.

Na razie nie zapadła jednak decyzja w tej sprawie. Rafał Fronia w rozmowie z WP SportoweFakty tak mówił o ewentualnych roszadach w ekipie: - Adam Bielecki nie był od samego początku w zespole z Denisem, wspinał się też z innymi chłopakami. Teraz dojdzie do rotacji. Można powiedzieć, że na sztywno przypisani sobie byliśmy: ja i Piotrek Tomala oraz Marek Chmielarski z Arturem Małkiem. To były takie pary "papużek nierozłączek", a wszyscy inni się miksowali - ocenił w rozmowie z WP SportoweFakty Rafał Fronia.

ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol. Reportaż WP SportoweFakty
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×