Janusz Majer: "Wyprawa nie jest zagrożona". Już wiemy, co stanie się z Adamem Bieleckim

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2
zdjęcie autora artykułu

Adam Bielecki najczęściej wspinał się w zespole z Denisem Urubką, który w poniedziałek zrezygnował z dalszego udziału w wyprawie na K2. Janusz Majer i Rafał Fronia mówią nam, co będzie musiał teraz zrobić himalaista z Tychów.

W tym artykule dowiesz się o:

Denis Urubko, który dwa dni temu postanowił wchodzić samodzielnie na K2, w poniedziałek zawrócił do bazy, a następnie zakończył udział w Narodowej Zimowej Wyprawie na K2. - Sam podjął decyzję o rezygnacji z udziału w wyprawie. Uważa, że zima kończy się 28 lutego. Z drugiej strony Krzysztof Wielicki zakomunikował mu, po rozmowie z członkami zespołu, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy - mówi Janusz Majer.

- Wyprawa to jest zespół, musi być zaufanie, a ono zostało nadwyrężone - dodaje. Tymczasem Bogusław Magrel, przyjaciel Urubki, zapewniał, że ten poszedł tylko po sprzęt. Majer nie wierzy jednak w taką wersję. - Chciał zdobyć szczyt, ale przekonał się, że to, co mówili mu chłopcy na podstawie prognoz pogody, a więc, że nie ma możliwości wspinania się powyżej 7 tysiąca metrów, jest zgodne z prawdą. Dlatego odpuścił - mówi.

Pojawia się pytanie: co dalej z wyprawą? Polacy mają pozwolenie od miejscowego rządu aż do 20 marca. Z drugiej strony brak Urubki to spory cios, w końcu uchodzi on za jednego z najmocniejszych himalaistów na świecie. - Chłopcy maja czas. Wiadomo, że na początku miesiąca, 2 lub 5 marca, ma się otworzyć okno pogodowe i będzie okazja do ataku szczytowego - mówi Majer.

Na pytanie, co się stanie z Adamem Bieleckim, który zwykle wspinał się z Urubką, Janusz Majer odpowiada: - We wtorek wszyscy zejdą do bazy i zostaną podjęte odpowiednie działania. Adam może wspinać się z kimś innym.

O przyszłość Bieleckiego zapytaliśmy również Rafała Fronię, członka wyprawy, który musiał wrócić do kraju po wypadku (spadający kamień złamał mu przedramię).

- Adam Bielecki nie był od samego początku w zespole z Denisem, wspinał się też z innymi chłopakami. Teraz dojdzie do rotacji. Można powiedzieć, że na sztywno przypisani sobie byliśmy: ja i Piotrek Tomala oraz Marek Chmielarski z Arturem Małkiem. To były takie pary "papużek nierozłączek", a wszyscy inni się miksowali - mówi nam Rafał Fronia.

- Adam jest w jakimś kłopocie, ale ten "kłopot" polega na tym, że jest lepiej zaaklimatyzowany niż inni i nieco bardziej wypoczęty. To wszystko może się jednak wyrównać - dodaje Fronia.

Janusz Majer zaznacza, że - wbrew powszechnej opinii - nie było planu, że na szczyt ma wejść para Urubko - Bielecki. - Akurat Adam i Denis nocowali na tej wysokości (7200 m n.p.m.), co było ich atutem, ale wszyscy, którzy tam pojechali, są bardzo mocni. To góra zdecyduje, czy i kogo wpuści na szczyt - stwierdza szef programu "Polski Himalaizm Zimowy".

Przypomnijmy, że Denis Urubko i Adam Bielecki pod koniec stycznia brali udział (wespół z Jarosławem Botorem i Piotrem Tomalą) w akcji ratunkowej na Nanga Parbat. Z ich pomocą sprowadzona została Elisabeth Revol. Niestety nie było możliwości (z uwagi na fatalne warunki) dotarcia do Tomasza Mackiewicza.

Marek Wawrzynowski  Maciej Kmita 

ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol. Reportaż WP SportoweFakty

Źródło artykułu: