Revol udzieliła wywiadu niemieckiemu magazynowi. "Nie chcę o tym mówić"

East News / AFP PHOTO/ PHILIPPE DESMAZES / Na zdjęciu: Elisabeth Revol
East News / AFP PHOTO/ PHILIPPE DESMAZES / Na zdjęciu: Elisabeth Revol

Francuska himalaistka, która kilka miesięcy temu wspinała się razem z Tomkiem Mackiewiczem na Nanga Parbat, nadal nie jest w pełni sił. Tak przynajmniej wynika z ostatniego wywiadu, którego udzieliła miesięcznikowi "Bergsteiger".

W tym artykule dowiesz się o:

Rozmowa z Elisabeth Revol zostanie opublikowana w czerwcowym numerze (06/18) tego niemieckiego magazynu ("Bergsteiger", to po polsku "Alpinista" - przyp. red.). Miesięcznik ma pojawić się w kioskach 12 maja. W sieci pojawił się fragment rozmowy.

- To jest dla mnie straszny czas - opowiada Revol. - Stopniowo odzyskuję równowagę, ale ten proces jest bardzo powolny. Długo będę dochodzić do siebie. Odmrożenia są ogromnym problemem.

W tym momencie padło pytanie: "Czy twoje dłonie zostaną uratowane?". Odpowiedź Revol pokazuje, że sytuacja nie jest dobra.

- Nie chcę teraz o tym mówić, przykro mi.

W dalszej części rozmowy Revol wraca do wspomnień ze wspinaczki na Nanga Parbat (8126 m n.p.m.). Mówi o tym, że zdobycie tego szczytu zimą było marzeniem Tomasza Mackiewicza. - W 2015 roku byliśmy bardzo blisko, na wysokości 7800 m n.p.m., ale pogoda nam nie pozwoliła dokończyć projektu - opisuje. - Chciałam w końcu zrealizować swój i Tomka cel. Dlatego wróciliśmy tam w 2018.

Przypomnijmy, że wedle relacji Revol, francusko-polski duet wszedł na szczyt Nanga Parbat 25 stycznia 2018 roku. Podczas zejścia okazało się, że Mackiewicz cierpi na chorobę wysokościową i śnieżną ślepotę. Jego stan był bardzo zły. Revol wysłała wiadomość z prośbą o ratunek. Akcję podjęli himalaiści, którzy przebywali pod K2 (Adam Bielecki, Denis Urubko, Piotr Tomala i Jarosław Botor). Udało im się uratować schodzącą w dół francuską himalaistkę. Po Mackiewicza, który został mniej więcej na poziomie 7200 m n.p.m. nie mieli szans dojść. Przeszkodziła im w tym pogoda.

ZOBACZ WIDEO: Denis Urubko o samotnym ataku na K2: "Nie chciałem, żeby ktoś mnie ratował, jak będą problemy"

Komentarze (1)
avatar
Katon el Gordo
11.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To się nazywa "odgrzewanie kotleta".