Jako jedyna kobieta na świecie 9 razy weszła na Everest. Pracuje na zmywaku, za płacę minimalną

PAP/EPA / Narendra Shrestha / Lhakpa Sherpa (z lewej) otrzymała z rąk pani minister Bina Magar upominek i nagrodę finansową. Za 9. wejście na szczyt Mount Everest.
PAP/EPA / Narendra Shrestha / Lhakpa Sherpa (z lewej) otrzymała z rąk pani minister Bina Magar upominek i nagrodę finansową. Za 9. wejście na szczyt Mount Everest.

Lhakpa Sherpa nie ma sponsorów, nie ma pieniędzy, nie jest gwiazdą instagrama, nie posiada auta, korzysta ze sprzętu wspinaczkowego, który ma kilkadziesiąt lat. Mimo to ma cel. Wejść po raz dziesiąty na "dach świata".

West Harford w stanie Connecticut. 60-tysięczne miasteczko, jakich w USA jest mnóstwo. Równo przystrzyżone trawniki, lśniące w słońcu ogromne SUV-y na przydomowych podjazdach, cisza i spokój. Tutaj mieszka rekordzistka świata - Lhakpa Sherpa. Rekordzistka, bo jako jedyna kobieta na świecie 9-krotnie weszła na Mount Everest, najwyższą górę ziemi (8848 m n.p.m.). A chce wejść po raz dziesiąty. W maju 2020 roku.

Sherpa nie posiada jednego z tych wymuskanych amerykańskich domów. Wynajmuje malutkie lokum, gdzie żyje z dwiema nastoletnimi (11 i 16 lat) córkami. Nie ma SUV-a, w ogóle nie ma samochodu. Jej największym zmartwieniem jest to, czy starczy jej na czynsz.

Na zmywaku za 10 dolarów

Trudno to sobie wyobrazić, ale obecnie pracuje na zmywaku. W potężnej firmie "Whole Foods". Zarabia płacę minimalną - niewiele ponad 10 dolarów za godzinę. W przeszłości była też kasjerką, sprzątaczką i... bezrobotną. - Problem polega na tym, że jak wyjeżdżam w Himalaje na dwa, trzy miesiące, to pracodawcy nie trzymają mojego stanowiska - mówi w rozmowie z reporterką Megan Mayhew Bergman, na łamach "The Guardian".

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Stacja Tokio. Polki wygrały Puchar Świata. Ewa Trzebińska "pomogła" Rosjankom

Nie chwali się swoimi osiągnięciami. - Trudno, aby mówiła swoim pracodawcom, że w ich domu podłogę myje rekordzistka świata - przekonuje. - Przecież to absurd.

Rzeczywiście, absurd. Jak to możliwe, że w USA taka osoba nie zrobiła kariery. Czemu nie prowadzi szkoleń, czemu nie jest trenerką, czemu nie została influencerką, która w social mediach promuje firmy produkujące sprzęt alpinistyczny?

- Mama niewiele mówi po angielsku - wyjaśnia 16-letnia córka himalaistki, Shily. - Nie ma menedżera, bo jest nieufna. Nie prowadzi popularnego profilu na instagramie. Dla ludzi po prostu nie istnieje.

Nigdy nie chodziła do szkoły

To właśnie 16-letnia córka powoli przejmuje rolę menedżerki mamy. Pomaga w rozmowach z dziennikarzami. Ma pomysł na social media, na sponsorów, ale na razie jeszcze się uczy. Chce odpowiednio przygotować się do tej roli.

A jej mama jest duszą w Himalajach. Tylko ciało jest obecne w USA. Lhakpa Sherpa urodziła i wychowała się w wiosce Balakharka w Nepalu. Określenie "wioska" to właściwie nadużycie. Ot, kilka domów u podnóża gór. Bez prądu, bez wody. Mieszkała tam razem z rodzicami zajmującymi się uprawą i handlem herbatą oraz dziesięciorgiem rodzeństwa.

Himalaistka nigdy nie chodziła do szkoły, co tłumaczy nieco jej problemy w nauce języka angielskiego. Jej cała rodzina jest związana z górami. Jeden z braci był na szczycie Everestu 10 razy. - Inny osiem, najmłodszy pięć, a siostra raz - tłumaczy Lhakpa.

Oburza się na stwierdzenie, że wejście na "dach świata" jest łatwe. - Nie jest! - mówi wyraźnie ożywiona. - To nieprawda, że bogaci ludzie płacą 30 czy 50 tysięcy dolarów, a szerpowie, czyli my, tragarze, wręcz ich wnosimy na rękach na szczyt.

"Widziałam wiele osób, które umarły"

Zgadza się z nią Michał Leksiński, polski podróżnik, alpinista, rzecznik prasowy polskiej wyprawy na K2. - Skoro Lhakpa weszła 9 razy na Mount Everest, to znaczy, że 9 razy ryzykowała swoje życie - opowiada w rozmowie z WP SportoweFakty. - To jest ogromne osiągnięcie.

- Tak, ryzykowałam, tego nie da się ukryć - dodaje sama himalaistka z Nepalu. -  Widziałam wiele osób, które umarły na zboczach Everestu. Lawiny, upadki, choroba wysokościowa: widziałam wszystko. Dlatego nie mówcie mi, że ta góra jest łatwa do wejścia. Nie jest. Mówimy o wysokości prawie 9 tysięcy metrów nad poziomem morza!

Dla niej mówienie o Mount Everest, że jest łatwy, jest obrazą. Nieprzypadkowo na zboczach jest około 100 ciał, a mówi się, że ponad 200 osób zginęło na tej górze.

- Każdy jej wyjazd w Himalaje jest dla mnie trudny - przekonuje 16-letnia córka. - Mamy co prawda kontakt przez telefon satelitarny i czasami skype'a. Ale cały czas się o nią boję. Przecież co roku na zboczach Everestu umiera kilka osób.

Na wysokości 8848 m n.p.m w drugim miesiącu ciąży

- Szerpowie mają niewiarygodną wydolność - wyjaśnia w rozmowie z naszym serwisem jeden z najbardziej utytułowanych himalaistów w historii, Krzysztof Wielicki. - Rekord tej Nepalki jest naprawdę godny szacunku. Musimy jednak pamiętać, że ludzie stamtąd skupiają się tylko na jednej górze, bo na niej pracują, pomagając innym wyprawom. Nepalczyk Kami Rita Sherpa ma już na koncie 24 wejścia!

Lhakpa Sherpa po raz pierwszy weszła na Everest w 2000 roku. Potem kontynuowała śrubowanie rekordu w latach: 2001, 2003, 2004, 2005, 2006, 2016, 2017 i 2018. - Serena Williams wygrała Australian Open w 23 tygodniu ciąży - możemy przeczytać w "The Guardian". - Lhakpa weszła na Everest osiem miesięcy po urodzeniu pierwszego dziecka. Była na górze również w drugim miesiącu ciąży z Shily'ą. W przeciwieństwie do Williams ona nie ma dietetyka, trenera personalnego dostępu do najlepszych lekarzy świata.

Jakże by inaczej, na zboczach Everestu poznała przyszłego męża - Goerge Dijmarescu. Z tym amerykańskim himalaistą urodzonym w Rumunii wzięła udział w wielu kolejnych ekspedycjach. Dla niego przeprowadziła się do Stanów Zjednoczonych.

Bita, poniżana, żyła w ciągłym strachu

Iddyla przerodziła się w koszmar w 2004 roku. Nepalka twierdzi, że Dijmarescu znęcał się nad nią przez wiele lat, bił, upokarzał. Były ucieczki z domu, pobyty w szpitalach, obdukcje, schroniska dla samotnych matek. W końcu udało jej się wyrwać z trudnej sytuacji.

Po 12 latach sąd orzekł rozwód i postanowił, że córki zostaną z matką. - Usłyszałam wtedy od niego, że "najpierw zabije mnie, potem dziewczyny, a na końcu siebie" - wspomina Lhakpa Sherpa. - Byłam przerażona.

To była najprawdopodobniej reakcja na porażkę przed sądem. Dijmarescu uzasadniał w sądzie, że dziewczynkami nie może opiekować się osoba, która nie mówi po angielsku (nazwał znajomość kilku słów w tym języku bełkotem) i przyjechała do USA z innego kraju.

- Nie wiedział, że rodzice sędziego orzekającego w tej sprawie, Jorge Simona, przyjechali do USA z Kuby i nigdy nie nauczyli się języka angielskiego - wyjaśnia Ramona Mercado-Espinoza, która za darmo reprezentowała rekordzistkę świata przed sądem.

Była na liście BBC: 100 najważniejszych kobiet świata

Nepalka ma problem ze sprzętem potrzebnym do wspinaczki. Nie ma setek tysięcy czy milionów followersów na instagramie, więc i firmy produkujące specjalistyczne buty, plecaki czy odzież nie bardzo kwapią się do pomocy. 

Ma plecak, który już kilka razy wniosła na Everest. Korzysta z maski tlenowej, która pamięta... lata 70. XX wieku. Używa jej, bo po pierwsze nie ma pieniędzy, ale też dlatego, że "obecne maski są zawodne, a ta nigdy mnie nie zawiodła".

- Tak, to problem szerpów - przyznaje Leksiński. - Pod względem umiejętności są profesjonalistami, ale nadal w świadomości ludzi, a co za tym idzie sponsorów, nadal są na poziomie pomocników. Dlatego mają takie problemy.


Lhakpa Sherpa marzy o założeniu biznesu wspinaczkowego: wyprawy, ale także szkolenia, pisanie książek. Ma tyle do przekazania. Przecież w 2016 roku znalazła się na prestiżowej liście 100 najbardziej znanych kobiet świata opublikowanej przez BBC.

Jednak brakuje kogoś, kto by jej pomógł. Może wkrótce zrobią to córki. Zwłaszcza Shily.

Spróbuje na K2

Czy profesjonalni himalaiści uważają szerpów za konkurencję? - Powiem tak: góry nie cierpią konkurencji, tam gdzie ona się pojawia, tam przychodzi śmierć. Jest jeszcze tyle dróg, tyle sposobów wejścia, tyle różnych pomysłów, że naprawdę każdy znajdzie swoje miejsce - twierdzi Leksiński.

- Michał ma rację - wtóruje mu Wielicki. I dodaje: - Jak już Lhakpa wejdzie ten dziesiąty raz na Everest, za co trzymam kciuki, to jednak proponuję, aby spróbowała swoich sił na innej górze. Niech nie próbuje jedenasty raz wchodzić na najwyższy szczyt świata.

- Chcę wejść w przyszłości na K2 - Lhakpa Sherpa ma gotową odpowiedź. - Raz tam byłam (doszła do III obozu - przyp. red.) i przegrałam z pogodą. Dlatego chcę wrócić.

- Brawo! - kończy Wielicki.

Czytaj także: Kim jest partner Justyny Kowalczyk? Kacper Tekieli wchodzi tam, gdzie inni boją się nawet spojrzeć >>
Czytaj także: Alpinizm. Sukces Magdaleny Gorzkowskiej. Zdobyła bez tlenu Manaslu >>

Komentarze (3)
avatar
zbych22
6.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bobakowski udaje zdziwionego jakby nie wiedział,że we współczesnym świecie liczą się tylko osiągnięcia finansowe i żadne inne. 100-krotny mistrz świata jeśli nie ma kasy biegusiem idzie w zapom Czytaj całość
avatar
MrLouie
6.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
No to fajnie, że sobie tak się buja, czy ktoś zorientowany może w przybliżeniu podać ile może kosztować taka jedna wycieczka? Bo mnie się zdaje, że pani przeputała dobrą szkołę dla dziecka na s Czytaj całość
avatar
Szef na worku
5.11.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Nie ma nic i jej córki też bo całą kasę przewala na swoje zachcianki?