"Boję się". Polacy mogą zostać bez pieniędzy. A jest gorsza informacja

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2

Wejście zimą na K2 przez grupę Szerpów zakończyło erę w światowym himalaizmie. Erę, w której Wanda Rutkiewicz, Jerzy Kukuczka czy Krzysztof Wielicki zadziwiali świat. Co dalej? "Nie zazdroszczę młodym wspinaczom".

- Nie wiem, co jeszcze można zrobić w alpinizmie, by zdobyć serca kibiców, pozyskać środki od sponsorów, zainteresować media. Może wejść na Mount Everest (najwyższa góra świata - przyp. red.) na... rękach? - twierdzi w rozmowie z naszym serwisem Krzysztof Wielicki, ikona światowego himalaizmu, człowiek, który ma na swoim koncie zdobycie wszystkich, czternastu ośmiotysięczników.

Pierwsze zimowe wejście na ostatni niezdobyty o tej porze roku ośmiotysięcznik (K2) zakończyło wyścig (TUTAJ znajdziesz więcej szczegółów >>). Wyścig, w którym aktywnie brali udział Polacy. Przecież w 2018 roku odbyła się wielka wyprawa "K2 dla Polaków". Organizatorom udało się zgromadzić potężny budżet w wysokości ok. 1,5 mln zł. Sponsorzy? Ministerstwo Sportu, miasto Kraków, ale także Lotto, Lotos i wiele innych mniejszych firm. Takie pieniądze były efektem potężnego zainteresowania ze strony kibiców.

"Jak dotrzeć do szerokiego grona Polaków?"

To zainteresowanie odeszło w siną dal. - Co robić dalej? Gdzie szukać zainteresowania ludzi? Światowy himalaizm stanął przed bardzo ważnymi pytaniami - przyznaje Wielicki.

ZOBACZ WIDEO: Kto zostanie nowym prezesem PZN? "Kandydatem środowiska narciarskiego jest Adam Małysz"

Piotr Pustelnik, który piastuje stanowisko prezesa Polskiego Związku Alpinizmu, przekonywał wiosną 2021, że są kolejne cele. Wymienił m.in. pierwsze wejścia zimowe na boczne wierzchołki masywów ośmiotysięcznych (np. Lhotse Star, Broad Peak Middle), pierwsze wejścia zimowe na szczyty siedmiotysięczne (np. Gaszerbrum III, Gaszerbrum IV), wejścia zimowe na siedmiotysięczniki, które do tej pory nie mają nawet wejść letnich (Batura First, Muchu Chhish).

Jednocześnie dodał: - Jak z tym dotrzeć do szerokiego grona Polaków, dla których alpinizm czy himalaizm kojarzy się tylko z K2 zimą? (...) Nie będzie łatwo (...) Trzeba edukować, ale wierzę, że to pokolenie wychowane na mediach społecznościowych i obyte z obecnością w nich da sobie radę. Wierzę w młode pokolenie w polskim wspinaniu. Bardzo wierzę.

Urubko się nie poddaje

Innego zdania jest Wielicki. - Nie zazdroszczę młodym wspinaczom - dodał. - Jestem szczęśliwy, że urodziłem się 70 lat temu i miałem możliwość tworzyć historię. Odkrywać ośmiotysięczniki. Dzisiaj? Młodzi nie chcą wyjeżdżać na długie wyprawy, wolą krótkie wypady. Dla nich też nie jest ważne tworzenie historii, oni preferują konkretne ściany, konkretne zadania.

A z takimi celami nie będzie łatwo zainteresować kibiców. - Nie mam pomysłu - bezradnie rozkłada ręce Wielicki.

Na pomysł wpadł ostatnio Denis Urubko. Jeden z najlepszych himalaistów świata, który kilka miesięcy temu zapowiedział zakończenie kariery w wysokich górach, nagle zmienił zdanie. Przygotowuje się do pobicia rekordu Juanito Oiarzabala, który ma na swoim koncie 26-krotne wejście na ośmiotysięczniki. Urubko ma ich na razie 23.

- Szukam sponsorów, organizuje wyprawy, będzie o mnie głośno - cytowała go ostatnio hiszpańska "Marca".

Wielicki żartuje z Urubki

Wielicki tylko się śmieje. - Życzę Denisowi wszystkiego najlepszego, ale moim zdaniem nie zbierze pieniędzy od sponsorów na taki cel - tłumaczy. - To już nie to samo, co pierwsze wejście na jakiś szczyt. Ściganie się w liczbie zdobytych szczytów? Nie czuję tego.

Polski zdobywca Korony Himalajów i Karakorum spotkał się zresztą w tym roku z Urubką osobiście. - I żartowałem z niego: co to za rekord? Przecież pojedziesz latem pod Czo-Oju i wejdziesz cztery razy w ciągu kilku tygodni - mówi.

W marcu 2021 zakończył się projekt Polskiego Himalaizmu Zimowego. A rozpoczął Polskiego Himalaizmu Sportowego. W jego ramach młodzi wspinacze jeżdżą po świecie i doskonalą swoje umiejętności. PHZ miał jeden cel - K2 zimą. PHS? Tego celu nie ma.

Co zrobi ministerstwo?

A PHS jest finansowany głównie przez ministerstwo sportu. Dopóki na czele resortu stał Piotr Gliński, to środowisko było spokojne. Polityk Prawa i Sprawiedliwości w przeszłości uprawiał wspinaczkę wysokogórską, więc z sympatią odnosił się do Polskiego Związku Alpinistycznego.

A jak jest teraz? Resort prowadzą Kamil Bortniczuk i wiceminister Łukasz Mejza (o którego nieetycznych zachowaniu Wirtualna Polska pisała ostatnio wielokrotnie: m.in. TUTAJ >>).- Nie znam tych ludzi, nie wiem, jakie będą mieli podejście do nas - informuje Wielicki. - Boję się jednak. Mam dużą niepewność. Himalaizm może pozostać bez pomocy.

Wysłaliśmy do ministerstwa listę pytań dotyczących finansowania PZA i jego projektów. Do chwili publikacji materiału nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

- Uzmysłowiłem sobie, że należę chyba do ostatniego pokolenia wspinaczy, którzy mogą jeszcze odkryć coś nowego. Mogą znaleźć nieodkrytą dolinę, stanąć na szczycie, na którym nikt nigdy nie stał. Chcę z tego skorzystać - mówił w rozmowie z naszym serwisem Adam Bielecki (TUTAJ cały wywiad >>).

Wydaje się jednak, że ta eksploracja nie porwie już tłumów. A w związku z tym i sponsorów. Wygląda, że tłuste lata polskiego himalaizmu na dobre się zakończyły.



Źródło artykułu: