Polska jest krajem, do którego kieruje się najwięcej uchodźców z Ukrainy. W zdecydowanej większości są to kobiety i dzieci, bo mężczyźni muszą zostać, aby bronić swój kraj przed Rosją, która rozpoczęła wojnę 20 dni temu. Na szczęście Polacy tak zaangażowali się w pomoc sąsiadom, że u nas nie mają się o co martwić.
Postawa naszych obywateli zachwyca cały świat. Zdarzają się także przypadki, że ludzie z innych państw przyjeżdżają do Polski, aby pomagać. Na taki gest zdecydował się Alex Txikon, czyli słynny himalaista.
40-latek przyjechał aż z Kraju Basków. Wcześniej zorganizował rzeczy, które następnie przekazał uchodźcom. Zmotywowała go pewna przykra historia z przeszłości.
ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta
- Kiedy w 2004 roku atakowałem Makalu, zginął tam Ukrainiec Władysław Terziuł. Bardzo to przeżywałem i przez długi czas siedziało mi w głowie, że mogłem zrobić coś więcej, żeby mu pomóc. Teraz, gdy wybuchła wojna i Ukraina cierpi, spytałem Oswalda (Rodrigo Pereirę - przyp. red.), jak wygląda sytuacja w Polsce. Postanowiliśmy działać. Zapakowaliśmy do busa ponad 500 paczek z nowoczesnym sprzętem, ubraniami, lekami. Wiele z tych rzeczy zapewnili moi sponsorzy - mówi Txikon w "Fakcie".
Hiszpański himalaista z pomocą przyjechał do Warszawy. Widocznie jednak nie spodziewał się takiej skali pomocy, którą Polska oferuje Ukraińcom.
- Na granicy przekonałem się, jak wielka jest skala pomocy Ukraińcom ze strony polskich służb, ale też zwykłych ludzi. Nawet nam zaoferowano parówki czy kurczaka. To niesamowite - przyznaje.
Alex Txikon to legenda himalaizmu. To on wraz z Simone Moro i Muhammadem Alim Sadparą jako pierwsi zimą zdobyli szczyt Nanga Parbat.
Słynny wojownik pokazał skutki rosyjskich bombardowań. "Dzieją się straszne rzeczy" >>
Na wojnie spotkał swojego idola. Tak gwiazdy tenisa bronią Ukrainy >>