Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc

F1: Grand Prix Austrii. Ferrari zrezygnowało z odwołania, choć nie zgadza się z decyzją sędziów

Łukasz Kuczera

Ferrari uznało decyzję sędziów o braku kary dla Maxa Verstappena za atak na Charlesa Leclerca w końcówce Grand Prix Austrii za błędną. Włoski zespół nie zamierza się jednak odwoływać i dochodzić swoich racji.

Losy Grand Prix Austrii rozstrzygnęły się na 69. okrążeniu, kiedy to Max Verstappen wypchnął z toru Charlesa Leclerca i objął prowadzenie w wyścigu, którego nie oddał już do mety. Sędziowie uznali manewr Holendra za zgodny z przepisami i nie zabrali mu wygranej na Red Bull Ringu (czytaj więcej o tym tutaj).

Wyjaśnienie incydentu pomiędzy Verstappenem a Leclercem zajęło sędziom aż trzy godziny (czytaj więcej o tym TUTAJ). Ferrari ostateczny werdykt uznaje za niesprawiedliwy, ale postanowiło zrezygnować z odwołania.

Czytaj także: Williams przygotował specjalną taktykę dla Kubicy

- Wiecie jaka jest opinia Ferrari w tej sprawie. Uważamy, że sędziowie podjęli błędną decyzję. Charles wyjechał całym samochodem poza tor, został do tego zmuszony i nie było w tym jego winy. Gdyby nie jego ruch, doszłoby do kolizji - powiedział na łamach "Motorsportu" Mattia Binotto, szef Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: Wkurzony Robert Kubica. Wtedy przeklina po włosku  

Włoch wyraził nadzieję, że wraz z Grand Prix Austrii zakończy się dyskusja na temat decyzji sędziów i od tego momentu będą oni obierać jeden kierunek przy analizowaniu spornych sytuacji na torze.

- Szanuję decyzję sędziów. Jako fan Ferrari, a jestem największym fanem Ferrari w tym pokoju, nadszedł czas, by odwrócić stronę w książce i pójść dalej. Tyle razy mówiliśmy, że kierowcy powinni mieć zgodę na ściganie, na walkę. Możemy nie być zadowoleni z decyzji podjętej w Austrii, ale może ona być dobra w kontekście przyszłości tego sportu - dodał Binotto.

Czytaj także: Carlin Dunne nie żyje 

Dla Ferrari to kolejna kontrowersyjna sytuacja związana z decyzją sędziów. Wcześniej Sebastian Vettel stracił wygraną w Grand Prix Kanady, po tym jak zaliczył wyjazd poza tor i powrócił na tor tuż przed nosem Lewisa Hamiltona. Niemiec został za to ukarany doliczeniem pięciu sekund do jego rezultatu.

< Przejdź na wp.pl